Raport "The Washington Post". Pomoc Zachodu dla Ukrainy zbyt powolna
Plany Pentagonu są sprzyjające dla Ukrainy. Prezydent Biden złożył deklarację pomocy "tak długo, jak będzie to konieczne". Jednak nadal faktyczne przekazywanie dostaw broni odwleka się w czasie. To wywołuje zniecierpliwienie obrońców Kijowa. Chcieliby móc już teraz dysponować takim potencjałem militarnym, który pomoże definitywnie wykurzyć wroga.
"The Washington Post" sporządził i opublikował w czwartek przegląd obiecanych już ukraińskiej armii pakietów militarnych. Jak podkreśla gazeta, obietnice budzą nadzieję, jednak nadal wszystko idzie zbyt wolno.
Gazeta podaje, że Ukraina czeka na amerykańskie Abramsy i myśliwce z Polski i Słowacji, a także na dostawy amunicji ze zubożonym uranem, obiecane przez Wielką Brytanię. Niemcy, które początkowo wahały się, czy wypuścić czołgi Leopard na Ukrainę, teraz mają nadzieję zebrać razem dwa pancerne bataliony - w sumie około 70 czołgów zbudowanych w koniec lat 80. i na początku lat 90.
Ale jednocześnie eksperci wyrażają obawy, że obiecana odsiecz może przybyć zbyt późno. Abramsy trafią do Kijowa dopiero jesienią, tymczasem Ukraina lada dzień obawia się zmasowanego, nasilonego wiosennego ataku rosyjskiej armii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Strona, która ma więcej zasobów przybywających szybciej, ma przewagę na polu bitwy. Amunicja artyleryjska jest najwyższym priorytetem. Im szybciej zdobędziemy więcej pocisków, tym więcej Ukraińców zostanie uratowanych; im skuteczniejsze ukraińskie operacje obronne i kontrofensywne, tym szybciej Ukraina będzie mogła zakończyć tę wojnę i przywrócić pokój poprzez decydujące zwycięstwa na polu bitwy - powiedział ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba.
Ambasador Estonii w Ukrainie, Kaimo Kuusk, powiedział, że sojusznicy powinni byli dostarczać "więcej i szybciej… na przedwczoraj". - Ale narzekanie nie zmieni przeszłości. W tej chwili powinniśmy pomóc Ukrainie zmienić przyszłość - stwierdził Kuusk.
Teraz odbywa się wiele kursów, w trakcie których żołnierze ukraińscy szkolą się w obsłudze sprzętu, jaki trafi na front.
Raport "The Washington Post". Pomoc Zachodu dla Ukrainy zbyt powolna
Nowoczesne czołgi mogą bardzo skutecznie wspomóc Ukrainę. Nie tylko dadzą przewagę nad Rosjanami, ale też będą lepiej chroniły wojsko.
Na razie Ukraińcy działają z mieszaniną własnego sprzętu z czasów sowieckich i naprawionego sprzętu przechwyconego od Rosjan i tego z Zachodu.
Uwaga skupia się teraz na niebie. Kijów potrzebuje myśliwców.
W lutowym wywiadzie dla "The Washington Post" generał pułkownik Ołeksandr Syrski, dowódca sił lądowych Ukrainy, powiedział, że główną wartością nowoczesnych myśliwców, takich jak F-16, jest ich zdolność do rażenia z dużej odległości. - Siły rosyjskie przystosowały się do korzystania przez Ukrainę z dostarczanego przez USA systemu HIMARS, który ma zasięg około 50 mil. Rosjanie przenoszą więc wiele składów amunicji i baz logistycznych poza tę odległość. Zwiększenie zasięgu automatycznie przesunie linię frontu, a możliwości wroga radykalnie się zmniejszą - powiedział Syrsky.
Kluczowe pozycje na ukraińskiej liście życzeń w zakresie broni pozostaną jednak tymczasem niespełnione. Myśliwce F-16 i artyleria rakietowa dalekiego zasięgu w najbliższych miesiącach z pewnością nie będzie zaoferowana walczącemu państwu.