"Raport Bodnara", czyli rozliczanie PiS‑u na poważnie [OPINIA]
Zespół prokuratorski powołany przez prokuratora krajowego, przy wsparciu Adama Bodnara pokazał, jak powinno wyglądać pokazywanie światu nieprawidłowości i przestępstw, których dopuszczali się poprzednicy. Zamiast politycznego wodolejstwa, z którego zazwyczaj niewiele wynika, dostaliśmy kilkusetstronicowe opracowanie wypełnione faktami.
Media, opisując raport, w którym przeanalizowano 200 spraw prowadzonych w prokuraturze w latach 2016-2023, skupiają się na kilku dotyczących najbardziej znanych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Jednak najistotniejszą kwestią, którą pokazano na licznych przykładach jest to, jak wyglądał schemat działania śledczych uległych Zbigniewowi Ziobrze. W największym skrócie można go określić tak: swoich kryjemy, przeciwników dojeżdżamy.
W buciorach do rejonu
Wcale nie kwestia tzw. dwóch wież, w której pojawia się Jarosław Kaczyński, ani organizacji wyborów kopertowych czy zakupu nieruchomości przez Mateusza Morawieckiego, są najciekawsze w opracowaniu udostępnionym przez Prokuraturę Krajową. Znacznie bardziej interesujące są sprawy mniej medialne, ale pokazujące to, jak funkcjonowała prokuratura w czasach, gdy jej zwierzchnikiem był Zbigniew Ziobro.
Przykładowo, wrocławska prokuratura rejonowa zajmowała się sprawą publicznego nawoływania do stosowania przemocy wobec grupy osób z powodu jej przynależności narodowej oraz politycznej podczas Marszu Niepodległości w dniu 11 listopada 2019 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wrzosek skrytykowała Bodnara. "Jest jeden plus, że straciła funkcję"
Po analizie materiału prokurator zdecydował się ogłosić zarzuty dwóm osobom. Wtedy zaś do postępowania włączyła się Prokuratura Krajowa, która doprowadziła do diametralnej zmiany kierunku działania, między innymi poprzez wskazanie wprost podległym śledczym, że postępowanie wobec dwóch mężczyzn powinno zostać umorzone.
I ktoś teraz powie: taki obszerny raport, 200 przeanalizowanych spraw, a najważniejsza dotyczy jakichś dwóch gości z Marszu Niepodległości?
Moim zdaniem właśnie tak, ta sprawa, jak i kilka bardzo podobnych, mówią nam najwięcej. Zbigniew Ziobro wraz ze swoimi ludźmi stworzyli swój prywatny folwark w prokuraturze, gdzie z najwyższego szczebla wskazywali, kogo należy oskarżać, a komu należy odpuszczać. Lekceważyli przy tym szeregowych prokuratorów, którzy zazwyczaj znali się na swojej robocie znacznie lepiej od "pałacowych" szeryfów. Komu tylko byli w stanie, łamali zawodowy kręgosłup. Kto się złamać nie dał, dostawał polecenie, a gdy nie był chętny do jego wykonania, odbierano mu sprawę.
Niszczenie instytucji
Raport, nazywany już powszechnie w mediach raportem Bodnara, nie powinien zaskoczyć nikogo, kto śledził działalność Prawa i Sprawiedliwości (a nawet bardziej Solidarnej/Suwerennej Polski) w szeroko pojętym wymiarze sprawiedliwości. Prokuratura stała się orężem politycznym, maczugą na przeciwników.
Jednocześnie opublikowany właśnie raport jest szokujący o tyle, że nie mówi się w nim jedynie o machlojkach pojedynczych polityków. Mowa o miarowym, postępującym z roku na rok, niszczeniu instytucji państwa, której cała siła powinna opierać się na zaufaniu obywateli do tego, że przed obliczem prokuratura każdy zostanie potraktowany jednakowo. Tymczasem PiS, który przecież reformę wymiaru sprawiedliwości niósł na sztandarach, zgubił zupełnie w tym wszystkim zwykłego człowieka. Chyba że był to człowiek należący do partii.
I jeśli ktoś teraz chce zakrzyknąć w stylu "nie widzisz, co teraz obecna władza robi z prokuraturą?!", to spieszę z odpowiedzią: widzę, sporo rzeczy mi się nie podoba, publicznie je krytykuję. Ale raz, że do poziomu zdegenerowania prokuratury do ziobrystowskiego poziomu jeszcze moim zdaniem daleko, a dwa - czy usprawiedliwianie jednych bezeceństw drugimi cokolwiek wnosi do dyskusji i stawia w lepszym świetle tych, którzy w ostatnich latach dopuszczali się niewłaściwych działań?
Ciąg dalszy nastąpi
Znacznie bardziej przemawia do mnie taka forma rozliczania nieprawidłowości jak publikacja obszernego dokumentu, na którego opracowanie trzeba było wiele miesięcy, niżeli pohukiwania poszczególnych polityków obozu władzy oraz przychylnych temu obozowi prawników, że Kaczyński, Morawiecki czy Sasin będą siedzieć, że Ziobro powinien się bać itd.
Warto bowiem odróżniać realne rozliczenia za niewłaściwe czyny od robienia spektaklu politycznego. I warto wiedzieć, że gdy ktoś chce rozliczać w 5 minut, to albo oszukuje swoich odbiorców, albo myśli prędzej o stryczku niżeli rzetelnym procesie sądowym.
Jednocześnie raport to dopiero pierwszy krok w ramach tychże rozliczeń. Poczynione ustalenia - a obejmują one m.in. możliwość postawienia co najmniej kilkunastu, a być może kilkudziesięciu uległym poprzedniej władzy prokuratorom zarzutów karnych, lub co najmniej dyscyplinarnych - powinny posłużyć przyspieszeniu kolejnych kroków. Mam na myśli z jednej strony wznowienie tych postępowań, które zostały zakończone z pobudek politycznych w niewłaściwy sposób, a z drugiej - doprowadzenie do ukarania winnych.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: patryk.slowik@grupawp.pl