Radosław Sikorski nie będzie kandydował w wyborach parlamentarnych
Zdecydowałem, że nie będę kandydował w nadchodzących wyborach parlamentarnych - poinformował na Twitterze były marszałek Sejmu Radosław Sikorski.
Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska komentując tę decyzję powiedziała: "Myślałam, że zmierzy się i podda weryfikacji wyborców, ale rozumiem, że ma inne plany. Każdy ma prawo do takiej suwerennej decyzji". Jak dodała, rozumie, że dla byłego ministra spraw zagranicznych ostatnie miesiące były "nienajlepszym okresem w jego życiu".
- Radosław Sikorski jest politykiem w sile wieku, dużo przed nim, sytuacje w życiu zmieniają się różnie. Na razie wycofuje się z polityki krajowej - dodała Kidawa-Błońska. Podkreśliła, że Radosław Sikorski nadal "jest członkiem Platformy, jest członkiem zarządu krajowego - tutaj się nic nie zmieniło".
Oceniła również, że w świetle tzw. afery taśmowej to wyborcy powinni zadecydować, kogo chcą widzieć w polityce. - Nie mówię, że te osoby powinny być na pierwszych miejscach na liście, ale jeżeli ktoś przez wiele lat był politykiem, zdobywał bardzo dużo głosów, w sytuacji kiedy pojawiły się taśmy i niekoniecznie dobre wypowiedzi tych polityków, powinni się dać zweryfikować przez wyborców - powiedziała.
W czerwcu Radosław Sikorski złożył rezygnację z funkcji marszałka Sejmu. O jego decyzji, dwa tygodnie wcześniej, 10 czerwca informowała szefowa rządu Ewa Kopacz. Wraz z Sikorskim dymisje, będące pokłosiem upublicznienia w internecie materiałów ze śledztwa ws. tzw. afery podsłuchowej, złożyło m.in. trzech ministrów: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat i skarbu Włodzimierz Karpiński.
Wszystko przez "jedynkę" w Bydgoszczy?
Sikorski motywował swą decyzję "troską o Platformę Obywatelską - jedyną partię, która jest w stanie utrzymać tę pozycję, którą Polska wypracowała sobie zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w kraju, w ostatnich latach".
O swojej przyszłości politycznej mówił wtedy: - Podjąłem się zadania, które pani przewodnicząca mi powierzyła, to znaczy bycie liderem listy w moich rodzinnych okolicach, w Bydgoszczy.
Nieoficjalnie mówiono też o zapowiedzi Sikorskiego, zgodnie z którą, jeśli nie dostanie "jedynki" w Bydgoszczy, nie wystartuje wcale.
Deklaracje te wywołały konsternację w Platformie. Kopacz pytana o "jedynkę" dla Sikorskiego odpowiedziała: - Może to jest jego życzenie, marzenie. Nie odpowiadam za to, co moi posłowie opowiadają. Powiedziałam, aby opiekował się swoim regionem. To na pewno nie jest jednoznaczne z jedynką na liście wyborczej - mówiła pod koniec czerwca w TVN24.
Szef MON Tomasz Siemoniak mówił wówczas, że decyzja o obsadzie list jeszcze nie zapadła w PO. - Wydaje mi się, że przy całym szacunku do marszałka - ta wypowiedź była przedwczesna. Natomiast ja widzę całą jego wieloletnią karierę, ile zrobił dobrego dla Polski i bardzo mi przykro, jeśli ktoś chce to przekreślać jednym czy drugim niemądrym nagraniem - mówił wicepremier. Siemoniak podkreślał też, że nie wyobraża sobie Platformy bez Sikorskiego.
Szef MSZ Grzegorz Schetyna (PO) odpowiadając, czy dymisja Sikorskiego kończy jego karierę polityczną, mówił: - Absolutnie nie. Ma zbyt wiele doświadczenia. Na świecie i w Europie jest bardzo znany, ma doświadczenie polityczne, jest wytrawnym politykiem. Czasami tak bywa w polityce, wiem to po sobie, że trzeba przeżyć trochę trudności - powiedział Schetyna. Pytany, czy Sikorski otrzyma jedynkę na liście w Bydgoszczy, odpowiedział: - Świat się nie kończy na jedynce w Bydgoszczy.
Według wstępnych przymiarek, jedynką listy PO w Bydgoszczy, zamiast Radosława Sikorskiego, będzie prawdopodobnie bliska współpracowniczka premier Ewy Kopacz, szefowa MSW Teresa Piotrowska.
Kamiński: to zła wiadomość dla Polski
- To zła wiadomość dla Polski - powiedział minister w Kancelarii Premiera Michał Kamiński, komentując zapowiedź Sikorskiego o niekandydowaniu w wyborach. Kamiński w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową podkreślał zasługi Radosława Sikorskiego. - To jest polityk o wielkim potencjale. To jest człowiek , którego nie powinniśmy tracić z polskiej polityki - podkreślał.
Minister nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie, czy premier Ewa Kopacz namawiała Sikorskiego, by startował w jesiennych wyborach.
Spadek notowań Sikorskiego
W poprzednich wyborach na Radosława Sikorskiego zagłosowało prawie 92 tysiące osób. To o 25 tysięcy głosów więcej, niż zdobyli wszyscy pozostali kandydaci z listy PO razem wzięci.
Jak wynika z sondaży, CBOS do czerwca 2014 r. Sikorskiemu ufała ponad połowa Polaków - ustępował tu tylko prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu. Wszystko zmieniło się po wybuchu afery taśmowej - jego notowania poleciały na łeb na szyję. W czerwcowym sondażu ufało mu już mniej niż jedna trzecia ankietowanych.
Sikorski został powołany na stanowisko marszałka we wrześniu 2014 r., pełnił tę funkcję przez 9 miesięcy. Zastąpił Ewę Kopacz, która po odejściu Donalda Tuska do Brukseli, stanęła na czele rządu. W czasie, gdy Sikorski był marszałkiem, Sejm uchwalił szereg ustaw zapowiedzianych przez Kopacz w expose; wśród nich m.in.: zwiększenie do 2 proc. PKB wydatków na obronność, czy ustawa "złotówka za złotówkę" dot. świadczeń rodzinnych.
Sikorski był parlamentarzystą od 2005 roku - najpierw senatorem, potem, od 2007 roku posłem. Od 2010 roku jest wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej.