Rabbani ma własny plan stabilizacji
Były prezydent Afganistanu Burhanuddin Rabbani (AFP)
Przywódca afgańskiego Sojuszu Północnego, do
1996 roku prezydent Afganistanu, Burhanuddin Rabbani przedstawił
swój własny program stabilizacji kraju po usunięciu talibów.
W opublikowanym w poniedziałek obszernym wywiadzie, udzielonym amerykańskiemu dziennikowi Washington Post, Rabbani powiedział, że kierowany przez niego Sojusz Północny powinien utrzymać władzę w Kabulu przez co najmniej pół roku; wykluczył przy tym przyznanie jakiejkolwiek specjalnej roli byłemu królowi Zahirowi Szachowi.
Zdaniem byłego prezydenta, schwytani w toku walk talibowie i walczący u ich boku zagraniczni ochotnicy nie mogą być przekazywani dowództwu amerykańskiemu, czego domaga się Waszyngton, lecz powinni być sądzeni na miejscu, w Afganistanie.
Jak pisze Washington Post, 61-letni Tadżyk, pełniący urząd prezydenta Afganistanu w latach 1992-96, uważa, że władzę w Afganistanie winna w przyszłości przejąć rada, w skład której weszłoby 12-20 przywódców różnych ugrupowań politycznych i etnicznych; rada ta miałaby nadzorować prace rządu, w którym główną rolę mieliby odgrywać nie politycy, lecz technokraci.
Rząd fachowców miałby rządzić do czasu zwołania tradycyjnego afgańskiego zgromadzenia przywódców plemiennych - Loi Dżirgi. Szefem takiego rządu byłby Pasztun, przedstawiciel największej grupy etnicznej kraju.
Rabbani zastrzegł, że on sam miałby zasiadać w kontrolującej administrację radzie, w której Sojusz Północny miałby zdecydowaną większość.
Plany Rabbaniego - jak sugeruje Reuters - mogą zasadniczo skomplikować trwające od ubiegłego wtorku w Petersbergu koło Bonn rokowania czterech głównych afgańskich frakcji. (and)