- Bylibyśmy gotowi zaoferować współpracę naszym amerykańskim partnerom w zakresie metali ziem rzadkich - oświadczył Władimir Putin w wywiadzie ze swoim "nadwornym dziennikarzem" Pawłem Zarubinem. Materiał ukazał się na oficjalnych stronach Kremla. Putin wskazał w nim, iż ewentualna współpraca dotyczyłaby złóż położonych w Rosji, jak również "nowych terytoriów", czyli ziem ukraińskich okupowanych przez Rosję.
Putin wskazał, że USA i Rosja mogą porozumieć się bez udziału Europy. Przyklasnął wcześniejszym atakom Donalda Trumpa na Wołodymyra Zełenskiego. Stwierdził, że ukraiński prezydent "nie ma szans na wygraną w wyborach", które odbyłyby się po zawieszeniu broni. Według Putina jest kandydat, który ma dwa razy wyższe poparcie: - To pan Załużny, były dowódca ukraińskich sił zbrojnych, który został zesłany do Londynu.
- Putin oferuje Trumpowi możliwość współpracy w wydobyciu surowców na okupowanych terytoriach Ukrainy, aby prezydent mógł się tym pochwalić przed wyborcami w USA, przedstawić się jako efektywny polityk, który zdobył złoża. Gra toczy się o nowe otwarcie polityczne w Ukrainie - komentuje w rozmowie z WP dr Wojciech Siegień, ekspert w dziedzinie analiz rosyjskiej propagandy oraz autor podcastu "Blok wschodni" w serwisie Krytyka Polityczna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Europa gotowa wysłać wojska na Ukrainę. "Polska mówi nie wyślemy"
Putin podejmuję grę z Trumpem. O co w tym chodzi?
- Wybory byłyby dla Rosji okazją do wprowadzenia na scenę własnych kandydatów, takich jak nadal trzymany w odwodzie Wiktor Medwedczuk - dodaje Siegień. Przypomnijmy, że Medwedczuk to prorosyjski oligarcha, a zarazem przyjaciel Putina, który był szykowany na szefa państwa po planowanym zdobyciu Kijowa w pierwszych dniach wojny.
Według Siegienia Kreml mógłby sprzyjać takim kandydatom, jak były minister i przedstawiciel prorosyjskiej opozycji Jurij Bojko, którego partia została zdelegalizowana w pierwszych tygodniach inwazji Rosji na Ukrainę.
Dziś na Ukrainie nie przeprowadza się wyborów pod pretekstem stanu wojennego. (...) Tak naprawdę nie ma znaczenia, jaki procent ma [Zełenski - przyp.red.], cztery czy ilekolwiek. Jego ocena, według naszych danych - a są one obiektywne - stanowi dokładnie połowę oceny jego potencjalnego najbliższego rywala politycznego. To pan Załużny, były dowódca ukraińskich sił zbrojnych, który został zesłany do Londynu, jego notowania są dokładnie dwa razy wyższe. A jeśli dojdzie do negocjacji, to możliwe, że trzeba będzie szybko znieść stan wojenny, natychmiast iść na wybory.
- W Ukrainie są siły polityczne, które mogłyby odegrać większą rolę w sytuacji, gdy społeczeństwo jest skrajnie wymęczone wojną. Kreml zakłada, że każda rywalizacja i zamieszanie prowadzi do sytuacji potencjalnie korzystnej dla Rosji - tak dr Siegień tłumaczy kontekst rosyjskiej oferty.
- Osoba gen. Załużnego nie ma znaczenia. Putin może chwalić różne osoby, aby tylko otworzyć proces wyborczy. To zwiększa szanse na wprowadzenie do ukraińskiej polityki osób skłonnych do układania się z Rosją - uważa rozmówca WP.
- Chodzi tylko o podjęcie gry z Trumpem, znanym ze swojej ignorancji. Prezydent jest postrzegany w rosyjskiej propagandzie jako swój człowiek, który realizuje rosyjską agendę. W Rosji jest nawet popularne powiedzonko: Trump przyjdzie, wprowadzi porządek. W języku rosyjskim to się zabawnie rymuje - dodaje.
Władimir Putin zabiera głos. Wątek o elitach Europy
W najnowszym wywiadzie Władimir Putin odniósł się do roli Europy w kontekście konfliktu ukraińskiego oraz relacji rosyjsko-amerykańskich. Sugeruje, że europejscy przywódcy nie rozumieją istoty sytuacji, a ich możliwości działania są ograniczone przez wcześniejsze deklaracje i zobowiązania polityczne do pomocy Ukrainie. - Powiedzieli i obiecali za dużo, a teraz (...) jest dla nich bardzo trudne, lub praktycznie niemożliwe, odejść od tego stanowiska bez utraty twarzy - stwierdził Putin. Podkreślił, że wewnętrzna sytuacja polityczna w krajach UE uniemożliwia zmianę kursu.
W przeciwieństwie do tego, nowy prezydent USA ma - zdaniem Putina - większą swobodę działania i możliwość podjęcia realnych kroków w kierunku rozwiązania konfliktu. Rosyjski przywódca zaznaczył, że kluczowe decyzje dotyczące Ukrainy zapadają w dialogu między Moskwą a Waszyngtonem, a rola Europy w tym procesie jest marginalna. - Przez tysiące lat żądali wszystkiego od swoich wasali i teraz żądają wszystkiego od nich. Niech więc siedzą w domu - skomentował Putin.
Jego zdaniem, pierwszym krokiem do rozwiązania konfliktu powinno być odbudowanie zaufania między Rosją a USA, czemu miały służyć niedawne rozmowy w Rijadzie. Europejczycy mogą w nich uczestniczyć, ale według Putina nie odgrywają kluczowej roli. Dla Rosji najważniejsze są stosunki dwustronne z Ameryką, a bez ich naprawy "nie da się rozwiązać żadnego problemu, nawet tak złożonego i ostrego jak kryzys ukraiński".
Tomasz Mogla, dziennikarz Wirtualnej Polski