Putin spełni warunki Prigożyna? "Coś takiego musiało się wydarzyć"
Putin obiecał w trybie pilnym pozbyć się Szojgu i Gierasimowa? - Coś musiało się takiego wydarzyć, co go do tego skłoniło - skomentował decyzję Prigożyna o wycofaniu się z marszu na Moskwę generał Waldemar Skrzypczak.
Jewgienij Prigożyn zakończył swój marsz na Kreml z godziny na godzinę. Oświadczył, że jego oddziały, które od piątku szły na Moskwę, rozpoczynają odwrót i kierują się do obozów polowych, by uniknąć przelewu krwi.
Taki rozwój sytuacji spotkał się z zaskoczeniem ze strony ekspertów. W takim też tonie wypowiadał się w RMF FM były dowódca Wojsk Lądowych, gen. Waldemar Skrzypczak. - Przecież wydawało się, że konsekwentnie będzie dążył do tego, żeby jego wojska doszły do Moskwy i do tego, żeby na Kremlu doprowadzić do jakichkolwiek zmian - powiedział.
Jak Putin przekonał Prigożyna?
Według Skrzypczaka Prigożyn "musi mieć gwarancję, że nie poniesie żadnej konsekwencji za to, co się stało". - Inaczej Prigożyn by się na to nie zgodził - dodał. Choć zaraz dodał, że "Rosjanie słyną jednak z tego, że nigdy żadnych umów nie dotrzymywali".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Generał stwierdził, że "jeśli Prigożyn ogłasza teraz, że wraca na pozycję wyjściową, czyli do rejonów wyjściowych tej operacji, to świadczy o tym, że jeden z warunków, który Prigożyn artykułował cały czas do Putina, został spełniony". Przypomniał jednocześnie, że tym warunkiem zasadniczym było usunięcie dwóch generałów: Szojgu i Gierasimowa.
Porozumienie z Prigożynem miało być rezultatem negocjacji Alaksandra Łukaszenki, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem.
Kreml poinformował, że w ramach porozumienia szef Grupy Wagnera uda się na Białoruś i ani on, ani jego żołnierze nie będą ścigani.
Źródło: RMF FM/PAP