Przyłębska próbuje się wpisać w oczekiwania Kaczyńskiego. W tle wniosek prezydenta i miliardy z KPO
Grupa sędziów Trybunału Konstytucyjnego, skupionych wokół Julii Przyłębskiej, chciałaby rozstrzygnąć kwestię konstytucyjności nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym pod koniec marca lub w kwietniu - wynika z nieoficjalnych ustaleń Wirtualnej Polski. Trwający w TK bunt może jednak spowodować, że wydanie orzeczenia nie będzie możliwe. Otoczenie Przyłębskiej liczy, że "buntownicy" się ugną.
Na szybkie rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego najbardziej czeka otoczenie Mateusza Morawieckiego. To premier od grudnia przekonywał, że nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, wynegocjowana w porozumieniu z Brukselą, odblokuje unijne miliardy dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy. Decyzja prezydenta o skierowaniu przepisów do TK odwleka weryfikację tej obietnicy, bo polski rząd wciąż nie może się wykazać, że spełnił kamień milowy w sprawie praworządności.
Szef rządu, choć chwalił się porozumieniem z Komisją Europejską, nie przekonał do swojej wizji głowy państwa. W osiągnięciu kompromisu nie pomogła nawet postawa większości opozycji, która wstrzymała się od głosu. A to umożliwiło przyjęcie ustawy przez Sejm, mimo sprzeciwu Solidarnej Polski. Ruch Andrzeja Dudy sprawił, że dalsze negocjacje z Brukselą i wypłata środków z KPO zależy od rozstrzygnięcia TK.
Kolejny problem tkwi w tym, że grupa sześciu sędziów "buntowników" uważa, że kadencja Julii Przyłębskiej w fotelu prezesa zakończyła się 20 grudnia 2022 roku. W konsekwencji twierdzą też, że obecnie jest ona uprawniona wyłącznie do zwołania Zgromadzenia Ogólnego Sędziów, które wyłoni kandydatów na nowego prezesa. Co ważne, wniosek prezydenta musi zostać rozstrzygnięty na rozprawie w pełnym składzie, czyli przy udziale co najmniej 11 z 15 sędziów. Gdyby więc "buntownicy" zgodnie odmówili w niej udziału, rozstrzygnięcie nie byłoby możliwe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Możliwy paraliż, ale Przyłębska nie bierze tego pod uwagę
Odmowa udziału w rozprawie przez "buntowników" lub ich część to realny scenariusz. Według ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym rozprawie w pełnym składzie przewodniczy prezes Trybunału, a w razie przeszkód - sędzia przez prezesa wyznaczony. Skoro według buntowników obecnie Trybunał nie ma prezesa, to zgodnie z ich argumentacją Przyłębska nie może ani przewodniczyć rozprawie, ani wyznaczyć innego sędziego.
Przyłębska mimo wszystko powtarza, że wciąż jest prezesem i o paraliżu nawet nie wspomina. W poniedziałek w Polskim Radiu zadeklarowała, że Trybunał w sprawie wniosku prezydenta będzie działał szybko. Według niej nie ma żadnych przeszkód, by rozprawa się odbyła. - Sprawie został nadany bieg. We wtorek uczestnicy postępowania otrzymają odpisy wniosku i zobowiązanie do zajęcia stanowiska. Trybunał Konstytucyjny będzie się przygotowywał do orzeczenia. Wkrótce spotkamy się na rozprawie - zapowiedziała.
Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, na Wiejską wpłynęło już pismo, w którym Trybunał chce, by Sejm przygotował stanowisko w sprawie wniosku prezydenta do 20 marca. To oznacza, że rozprawy przed tą datą nie będzie. Politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że orzeczenie nie zapadnie od razu. - Gdyby nie bunt, można byłoby zakładać, że rozstrzygnięcie pojawi się w kwietniu. A teraz w ogóle nie ma pewności, czy to się uda - mówi WP polityk partii rządzącej.
Przyłębska sprosta oczekiwaniom Kaczyńskiego?
Jak nieoficjalnie informowaliśmy w ubiegłym tygodniu, Jarosław Kaczyński chce, by Trybunał Konstytucyjny zebrał się i rozpatrzył wniosek prezydenta do końca marca. Dotrzymanie tego terminu może być trudne. Nasi rozmówcy twierdzą, że Przyłębska za wszelką cenę będzie starała się wpisać w oczekiwania prezesa PiS i spróbuje doprowadzić do szybkiego rozstrzygnięcia. Ewentualnie z niewielkim opóźnieniem.
Sędzia w rozmowie z Polskim Radiem twierdziła, że w TK nie ma żadnej kłótni, a jedynie spór prawników, w którym to ona ma rację. Według naszych źródeł Przyłębska zakłada, że niektórzy z sędziów, którzy kwestionują jej przywództwo, wezmą udział w rozprawie dotyczącej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym ze względu na powagę sytuacji.
Takiej pewności nie ma nawet wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości. W nieoficjalnych rozmowach mają wątpliwości nie tylko wobec tego, czy do rozprawy dojdzie, ale również obawiają się o werdykt. - Mam spore wątpliwości, czy werdykt, o ile w ogóle zapadnie, będzie po myśli premiera - mówi nam poseł partii Kaczyńskiego.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski