Przyłębska próbuje się wpisać w oczekiwania Kaczyńskiego. W tle wniosek prezydenta i miliardy z KPO
Grupa sędziów Trybunału Konstytucyjnego, skupionych wokół Julii Przyłębskiej, chciałaby rozstrzygnąć kwestię konstytucyjności nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym pod koniec marca lub w kwietniu - wynika z nieoficjalnych ustaleń Wirtualnej Polski. Trwający w TK bunt może jednak spowodować, że wydanie orzeczenia nie będzie możliwe. Otoczenie Przyłębskiej liczy, że "buntownicy" się ugną.
03.03.2023 18:07
Na szybkie rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego najbardziej czeka otoczenie Mateusza Morawieckiego. To premier od grudnia przekonywał, że nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, wynegocjowana w porozumieniu z Brukselą, odblokuje unijne miliardy dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy. Decyzja prezydenta o skierowaniu przepisów do TK odwleka weryfikację tej obietnicy, bo polski rząd wciąż nie może się wykazać, że spełnił kamień milowy w sprawie praworządności.
Szef rządu, choć chwalił się porozumieniem z Komisją Europejską, nie przekonał do swojej wizji głowy państwa. W osiągnięciu kompromisu nie pomogła nawet postawa większości opozycji, która wstrzymała się od głosu. A to umożliwiło przyjęcie ustawy przez Sejm, mimo sprzeciwu Solidarnej Polski. Ruch Andrzeja Dudy sprawił, że dalsze negocjacje z Brukselą i wypłata środków z KPO zależy od rozstrzygnięcia TK.
Kolejny problem tkwi w tym, że grupa sześciu sędziów "buntowników" uważa, że kadencja Julii Przyłębskiej w fotelu prezesa zakończyła się 20 grudnia 2022 roku. W konsekwencji twierdzą też, że obecnie jest ona uprawniona wyłącznie do zwołania Zgromadzenia Ogólnego Sędziów, które wyłoni kandydatów na nowego prezesa. Co ważne, wniosek prezydenta musi zostać rozstrzygnięty na rozprawie w pełnym składzie, czyli przy udziale co najmniej 11 z 15 sędziów. Gdyby więc "buntownicy" zgodnie odmówili w niej udziału, rozstrzygnięcie nie byłoby możliwe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Możliwy paraliż, ale Przyłębska nie bierze tego pod uwagę
Odmowa udziału w rozprawie przez "buntowników" lub ich część to realny scenariusz. Według ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym rozprawie w pełnym składzie przewodniczy prezes Trybunału, a w razie przeszkód - sędzia przez prezesa wyznaczony. Skoro według buntowników obecnie Trybunał nie ma prezesa, to zgodnie z ich argumentacją Przyłębska nie może ani przewodniczyć rozprawie, ani wyznaczyć innego sędziego.
Przyłębska mimo wszystko powtarza, że wciąż jest prezesem i o paraliżu nawet nie wspomina. W poniedziałek w Polskim Radiu zadeklarowała, że Trybunał w sprawie wniosku prezydenta będzie działał szybko. Według niej nie ma żadnych przeszkód, by rozprawa się odbyła. - Sprawie został nadany bieg. We wtorek uczestnicy postępowania otrzymają odpisy wniosku i zobowiązanie do zajęcia stanowiska. Trybunał Konstytucyjny będzie się przygotowywał do orzeczenia. Wkrótce spotkamy się na rozprawie - zapowiedziała.
Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, na Wiejską wpłynęło już pismo, w którym Trybunał chce, by Sejm przygotował stanowisko w sprawie wniosku prezydenta do 20 marca. To oznacza, że rozprawy przed tą datą nie będzie. Politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że orzeczenie nie zapadnie od razu. - Gdyby nie bunt, można byłoby zakładać, że rozstrzygnięcie pojawi się w kwietniu. A teraz w ogóle nie ma pewności, czy to się uda - mówi WP polityk partii rządzącej.
Przyłębska sprosta oczekiwaniom Kaczyńskiego?
Jak nieoficjalnie informowaliśmy w ubiegłym tygodniu, Jarosław Kaczyński chce, by Trybunał Konstytucyjny zebrał się i rozpatrzył wniosek prezydenta do końca marca. Dotrzymanie tego terminu może być trudne. Nasi rozmówcy twierdzą, że Przyłębska za wszelką cenę będzie starała się wpisać w oczekiwania prezesa PiS i spróbuje doprowadzić do szybkiego rozstrzygnięcia. Ewentualnie z niewielkim opóźnieniem.
Sędzia w rozmowie z Polskim Radiem twierdziła, że w TK nie ma żadnej kłótni, a jedynie spór prawników, w którym to ona ma rację. Według naszych źródeł Przyłębska zakłada, że niektórzy z sędziów, którzy kwestionują jej przywództwo, wezmą udział w rozprawie dotyczącej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym ze względu na powagę sytuacji.
Takiej pewności nie ma nawet wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości. W nieoficjalnych rozmowach mają wątpliwości nie tylko wobec tego, czy do rozprawy dojdzie, ale również obawiają się o werdykt. - Mam spore wątpliwości, czy werdykt, o ile w ogóle zapadnie, będzie po myśli premiera - mówi nam poseł partii Kaczyńskiego.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski