Przyjaźń na misjach
W Afganistanie jest starszym kierowcą pojazdu medycznego. Bardzo często, żeby nie powiedzieć stale, na patrole wyjeżdża wspólnie z Krzysztofem. Znają się od urodzenia, w Ghazni mieszkają obok siebie, w Polsce kiedyś mieszkali na jednym osiedlu, teraz dzieli ich sześciokilometrowa odległość. Obaj mają dwójkę dzieci: syna i córkę. Krzysztofowi jako pierwsza urodziła się córka - ma 12 lat, drugi był syn, który skończył 6 lat. U Andrzeja jest odwrotnie: starszy jest 8-letni syn, córka ma 4 lata. Razem byli na misji w Libanie, Syrii i Iraku.
W trakcie rozmowy Andrzej wielokrotnie powtarza, że ma do Krzysztofa pełne zaufanie i wie, że zawsze może na niego liczyć. Krzysztof uśmiecha się, ale powtarza to samo o Andrzeju. Obydwaj potwierdzają, że takie wyjazdy pozwalają zawrzeć prawdziwe przyjaźnie. Na misji człowiek ma szansę sprawdzić się w warunkach ekstremalnych, przebywa w takich sytuacjach, których nigdy nie doświadczyłby będąc w kraju. Jak twierdzą, służąc w jednostce widzi się tylko twarze, a to co jest pod nimi, można zobaczyć tylko tutaj. W kraju każdy przychodzi do pracy, a potem wraca do domu, do swoich rodzin i obowiązków. Na misji żołnierze często przebywają ze sobą 24 godziny na dobę. Nie dość, że ze sobą pracują to muszą razem mieszkać, wiedzą, że najbliższe pół roku spędzą właśnie w taki sposób. Czasem rodzi to sytuacje konfliktowe, a kiedy indziej jest drogą do prawdziwej przyjaźni.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem ważnego wydarzenia?
Poinformuj Internautów o tym, co dzieje się w Polsce, na świecie, w Twojej okolicy! Wyślij SMS lub MMS pod numer +48 799 079 079. Czekamy na Twoje zgłoszenie!