"Wojna opiera się na oszustwie". Rosjanie przez miesiąc próbowali zniszczyć makietę [RELACJA NA ŻYWO]
03.06.2024 | aktual.: 04.06.2024 21:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wojna w Ukrainie trwa. Wtorek to 832. dzień rosyjskiej inwazji. Autor najstarszego podręcznika sztuki wojennej, chiński filozof Sun Zi, żyjący w V w. p.n.e., napisał w swojej książce, że ''wszelka wojna opiera się na oszustwie" - przypomina "The Times". Ukraińcy najwyraźniej doskonale przyswoili sobie tę zasadę. Na froncie oprócz czołgów, wyrzutni rakiet i armat, "walczą" z Rosjanami także setki wykonanych przez ochotników wabików. Jeden z nich, wykonana z rur drenażowych i opon do ciężarówki armatohaubica D-20, przez miesiąc skupiała na sobie zainteresowanie wroga. "Zmarnowali amunicję wartą dziesiątki tysięcy dolarów, by ją zniszczyć" - informuje dziennik. Jej twórca planuje wykonać z drewna makietę systemu Patriot. Ma nadzieję, że przyciągnie ona grad rosyjskich pocisków, które kosztować będą Rosjan miliony dolarów. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- - Jesteśmy pewni, że nie przyczyni się to do eskalacji - stwierdził w wywiadzie kanclerz Niemiec Olaf Scholz. W ten sposób odniósł się do decyzji swojego rządu, dotyczącej możliwości użycia przez Ukrainę niemieckiej broni do ataków na cele w Rosji.
- Ukraina chce zorganizowania szczytu pokojowego w Szwajcarii. Próby te podkopuje Rosja - przekazał Wołodymyr Zełenski. - Odwiedza dziś wiele krajów świata, grożąc blokadą produktów spożywczych, rolnych czy chemikaliów, cenami energii lub po prostu wywierając presję - powiedział. Dodał, że szczyt blokować próbują także Chiny.
- W maju w Ukrainie weszła w życie znowelizowana ustawa o poborze do wojska, w związku z czym armia powiększy się o nowych żołnierzy. Dowódcy w rozmowie z "The Washington Post" mają jednak poważne obawy: narzekają na stopień ich wyszkolenia. - Mieliśmy chłopaków, którzy nawet nie umieli rozłożyć i złożyć broni - mówi jeden z wojskowych. Inny przyznaje, że jeśli nastąpi nagły przełom, to nowi rekruci nie będą mieli wielkich szans na polu walk.
- W nocy z poniedziałku na wtorek Rosjanie wystrzelili dwa pociski Iskander w kierunku obwodu dniepropietrowskiego. Rakiety zostały zestrzelone, jednak odłamki wyrządziły poważne szkody. Rannych zostało kilka osób, w tym miesięczne niemowlę.
Dziękujemy. To wszystko w tej części naszej relacji z wydarzeń związanych z wojną w Ukrainie. To, co dzieje się dalej, można śledzić TUTAJ.
Alert w Ukrainie został odwołany. Na razie nie wiadomo, jakie są skutki rosyjskiego ataku.
Alert w Ukrainie wciąż trwa. Według ukraińskich sił powietrznych MiG-31K wystarował z lotniska Sawaslejka w pobliżu Niżnego Nowgorodu, stolicy Nadwołżańskiego Okręgu Federalnego i obwodu niżnonowogrodzkiego.
Alert w całej Ukrainie, jak informuje serwis Monitor na swoim kanale na Telegramie, został spowodowany startem MiG-31K. Maszyna ta jest nosicielem naddźwiękowego pocisku rakietowego Kindżał, który stanowi zagrożenie dla wszystkich regionów kraju.
W Ukrainie wyją syreny alarmowe. Alert objął wszystkie obwody kraj
- Teraz wróg kontroluje około 20 proc miasta. Jest rozproszony po budynkach, piwnicach. Nokautujemy go, mamy broń, która nam na to pozwala. Teraz mamy powód, by sądzić, że uda nam się całkowicie wypchnąć ich z Wołczańska - poinformował na antenie "Kijów24" dowódca oddziału walczącego w Wołczańsku Denys Jarosławski.
Jarosławski dodał, że dużym problemem dla Ukraińców są ataki Rosjan przy pomocy bomb manewrujących, które niszczą wszystko, w co uderzą.
Jak opisuje "Daily Telegraph", jeśli siły NATO przerzucane z Holandii zostałyby trafione rosyjskimi pociskami dalekiego zasięgu lub północnoeuropejskie porty zostałyby zniszczone, Sojusz skupi się na portach we Włoszech, Grecji i Turcji. Z włoskich portów wojska amerykańskie mogłyby zostać przetransportowane drogą lądową przez Słowenię i Chorwację na Węgry. Istnieją podobne plany transportu sił z portów tureckich i greckich przez Bułgarię i Rumunię, aby dotrzeć do wschodniej flanki Sojuszu. Opracowywane są również plany transportu wojsk przez porty na Bałkanach, a także przez Norwegię, Szwecję i Finlandię.
Dziennik podaje, że w ciągu ostatnich pięciu lat NATO-wskie Połączone Dowództwo Wsparcia (JSEC) przeprowadziło przeglądy potencjalnych tras, które mogłyby zostać wykorzystane do transportu wojsk do walki z rosyjską inwazją. Porty w północnej Europie, w Holandii, Niemczech i krajach bałtyckich są uważane za szczególnie podatne na rosyjskie ataki rakietowe.
Dowódca JSEC, gen. Alexander Sollfrank przyznał, że ostrzeżenia, iż NATO ma tylko 5 proc. niezbędnej obrony powietrznej, aby zabezpieczyć wschodnią flankę, budzą zaniepokojenie także w kontekście obrony kluczowych węzłów logistycznych. "Obserwując i oceniając rosyjską wojnę na Ukrainie, zauważyliśmy, że Rosja zaatakowała ukraińskie bazy logistyczne. To musi prowadzić do wniosku, że jasne jest, iż ogromne bazy logistyczne, jakie znamy z Afganistanu i Iraku, nie są już możliwe, ponieważ zostaną zaatakowane i zniszczone bardzo wcześnie w sytuacji konfliktu" - powiedział.
NATO opracowuje kilka "korytarzy lądowych", które pozwolą na przerzucenie amerykańskich wojsk i uzbrojenia na linię frontu w przypadku poważnej wojny lądowej w Europie z Rosją - podał we wtorek brytyjski dziennik "Daily Telegraph".
Według gazety w przypadku rosyjskiej agresji amerykańscy żołnierze zostaliby przerzuceni do któregoś z pięciu krajów - Norwegii, Holandii, Włoch, Grecji, Turcji - albo do kilku z nich, a następnie byliby kierowani na wschód wzdłuż wcześniej zaplanowanych szlaków logistycznych.
"Daily Telegraph" zauważa, że opracowywanie szlaków następuje po ostrzeżeniach dowódców NATO, że państwa członkowskie muszą przygotować się na konflikt z Rosją w ciągu najbliższych dwóch dekad, a szlaki logistyczne stały się kluczowym elementem tych przygotowań.
Istniejące plany zakładają, że w razie rosyjskiej inwazji na NATO wojska amerykańskie zostałyby przerzucone do portu w Rotterdamie, a następnie przetransportowane pociągami przez Niemcy do Polski. Za kulisami trwają jednak uzgodnienia dotyczące rozszerzenia korytarzy na inne porty, aby zapewnić, że naziemne szlaki komunikacyjne nie zostaną przerwane przez rosyjskie wojska.
- Jeśli kiedykolwiek pozwolimy Ukrainie upaść, zapamiętajcie moje słowa: zobaczymy, że za nią pójdzie Polska, i zobaczycie wszystkie te państwa wzdłuż rzeczywistej granicy Rosji, od Bałkanów (sic) i Białorusi, wszystkie one pójdą na własne układy - powiedział prezydent USA Joe Biden w wywiadzie dla tygodnika "Time", odpowiadając na pytanie o możliwy koniec wojny na Ukrainie. Biden zaznaczył jednocześnie, że dla niego pokój oznacza "zapewnienie, iż Rosja nigdy, nigdy, nigdy nie będzie okupować Ukrainy", lecz dodał, że nie musi to oznaczać wstąpienia Ukrainy do NATO.
- To oznacza, że mamy z nią relację takie, jakie mamy z innymi krajami, gdzie dostarczamy im broni, by mogli się bronić w przyszłości - dodał. Wspomniał przy tym, że "był tym, który powiedział, że nie jest gotowy do wsparcia NATO-izacji Ukrainy".
Biden ocenił przy tym, że celem Władimira Putina - wskazał przy tym na jego przemówienie w przeddzień inwazji na Ukrainę - jest odbudowa Związku Sowieckiego i "powrót do dni, kiedy nie było tam NATO i była tam ta inna ekipa, do której należała Polska i wszyscy inni".
Rosjanie przez miesiąc ostrzeliwali ukraińską placówkę, starając się zniszczyć armatohaubicę D-20. Zmarnowali amunicję wartą dziesiątki tysięcy dolarów na mieszaninę rur drenażowych, opon ciężarówek i pustych kanistrów po benzynie, sprytnie zmontowanych tak, by przypominały sowiecką broń - informuje "The Times". Na froncie w Ukrainie pełno jest takich fałszywych czołgów, armat, stacji radarowych. Skupiają na sobie zainteresowanie wroga i jego ogień.
- Za każdym razem, gdy jeden z naszych wabików zostaje zniszczony, jestem zachwycony, ponieważ oznacza to, że ocaliliśmy czyjeś życie - mówi "The Times" Roman Mychajło, szef grupy ochotników produkującej broń-wabiki w Wynohradiwie, mieście na zachodniej Ukrainie.
Autor najstarszego podręcznika sztuki wojennej, chiński filozof Sun Zi, żyjący w V w. p.n.e., napisał w swojej książce, że ''wszelka wojna opiera się na oszustwie" - przypomina "The Times". Ukraińcy najwyraźniej doskonale przyswoili sobie tę zasadę.
Dziennik pisze, że w najbliższych dniach walczący na froncie żołnierze otrzymają setki fałszywych anten Starlink. Sam Roman Mychajło marzy zaś, by wykonać z drewna baterię obrony powietrznej Patriot, jeden z najcenniejszych elementów zachodniego wyposażenia Ukrainy. Ma nadzieję, że może ona przyciągnąć wart wiele milionów dolarów grad rakiet.
Przestrzeń powietrzna nad zachodnią Ukrainą musi być ochraniana z terytorium NATO - powiedział ukraiński ambasador w Niemczech Ołeksij Makejew, ponawiając apel do Zachodu o wsparcie jego kraju. Rosyjskie rakiety i drony powinny być przechwytywane przez systemy rozmieszczone w krajach sąsiadujących z Ukrainą - dodał.
Ukraina jest narażona na ciągłe naloty sił rosyjskich, które "posuwają się naprzód, a z każdym zajętym kilometrem (...) zbliżają się o kilometr do UE" - napisał Makejew w artykule opublikowanym we wtorek na portalu tygodnika "Die Zeit".
Ochrona przestrzeni powietrznej nad zachodnią Ukrainą z pozycji poza granicami tego kraju jest technicznie możliwa i prawnie dopuszczalna - przekonywał ambasador.
Jako przykład podał skuteczną obronę terytorium Izraela przed atakiem powietrznym Iranu w kwietniu, który udało się odeprzeć z udziałem kilku krajów. Karta Narodów Zjednoczonych stanowi, że zaatakowany kraj może się bronić, a państwa trzecie mogą pomagać zaatakowanemu krajowi, nie stając się same celem - podkreślił Makejew.
Jak przypomniał, pomysł nie jest nowy. "(Był już) jednym z najważniejszych tematów dyskusji w pierwszych tygodniach po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. W tamtym czasie został uznany za niemożliwy do zrealizowania", ale z biegiem czasu stawało się jasne, że "nie do zrealizowania" zmieniało się w "do zrealizowania" - zauważył ambasador.
"Pomysł obrony powietrznej Ukrainy z (terytorium) sąsiednich krajów jest dziś omawiany na wielu szczeblach. W Bundestagu istnieje również ponadpartyjna grupa odważnych i dalekowzrocznych (polityków), która popiera to jako argument ostateczny (ultima ratio)" - podkreślił ukraiński dyplomata, dziękując tym politykom.
Chwilowa cisza w Ukrainie.
"Całemu pokoleniu ukraińskich dzieci rosyjscy terroryści odebrali normalność życia i zachwiali ich wiarę w dorosłych. Wielu młodych Ukraińców nigdy nie dorośnie: rosyjskie ataki odebrały im życie. Tysiące innych zostało porwanych z Ukrainy, deportowanych do Rosji i rozproszonych wśród obcych ludzi, w większości nie mają możliwości skontaktowania się z rodzinami. Postawa Rosji wobec Ukrainy i Ukraińców jest celową, obliczoną na ludobójstwo polityką" - napisał na swoim profilu na Telegramie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, przypominając, że we wtorek na Ukrainie obchodzony jest dzień pamięci o dzieciach, które stały się ofiarami rosyjskiej agresji. "Okrucieństwo wobec nich jest najbardziej haniebnym z czynów. Nigdy tego Rosji nie wybaczymy" - napisał Zełenski. Do postu dołączył wstrząsające nagranie wideo.
W Kijowie i kilku obwodach z powodu przekroczenia limitów zużycia energii elektrycznej narzuconych regionalnym spółkom dystrybucji stosowane są awaryjne wyłączenia zasilania - poinformowała we wtorek narodowa spółka energetyczna Ukrenergo na Facebooku.
Odnotowano, że zużycie energii elektrycznej nadal rosło w obwodach donieckim, żytomierskim, mikołajowskim, kijowskim, kirowohradzkim, charkowskim i chmielnickim pomimo wielokrotnych żądań Ukrenergo, aby regionalne spółki energetyczne przestrzegały limitów.
"Gdy zużycie znacznie przekroczyło limity, Ukrenergo zostało zmuszone do zastosowania wyłączeń awaryjnych od 14:25, a od 14:50 - specjalnych harmonogramów wyłączeń awaryjnych dla odbiorców domowych i przemysłowych w tych regionach. Mogą wystąpić przerwy w dostawie energii do obiektów infrastruktury krytycznej" - napisano w komunikacie.
Wyłączenia awaryjne będą kontynuowane do momentu, gdy poziom zużycia na wyżej wymienionych terenach powróci do limitów. Następnie regionalne spółki dystrybucji energii będą mogły powrócić do planowanych harmonogramów ograniczeń.
"Przypominamy, że wymuszone przerwy w dostawie energii są wynikiem sześciu ukierunkowanych ataków Rosji na ukraiński system energetyczny. Nie ma wystarczającej ilości energii elektrycznej, aby zaspokoić potrzeby wszystkich konsumentów" - zaznaczyło Ukrenergo.
Jak poinformowano, we wtorek limity zużycia energii elektrycznej na Ukrainie obowiązywały przez cały dzień.
Szkolenie ukraińskich żołnierzy. Uczą się jak szturmować pozycje wroga.
Rządzący Rosją Władimir Putin zaczął nosić kamizelki kuloodporne podczas wystąpień publicznych, co zaleciły mu Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) i odpowiedzialna za bezpieczeństwo głowy państwa Federalna Służba Ochrony (FSO) - podał we wtorek portal Moscow Times za źródłami zbliżonymi do Kremla.
- W tym roku 9 maja podczas parady (wojskowej z okazji obchodzonego w Rosji Dnia Zwycięstwa - PAP) przywódca na pewno miał na sobie kamizelkę kuloodporną. Uważam, że taka ostrożność jest słuszna - powiedział portalowi kremlowski urzędnik.
Jak podkreśla Moscow Times, niektórzy uważają, że Putin mógł zacząć korzystać z kamizelek ochronnych już podczas ubiegłorocznych wystąpień publicznych.
Poproszona o opinię brytyjska konsultantka ds. bezpieczeństwa Jade Miller potwierdziła obserwacje portalu w oparciu o materiały filmowe z moskiewskiej parady zwycięstwa. Widać było na nich poruszającego się sztywno Putina, "który sprawdza, czy jest dokładnie zapięty, jakby chciał się upewnić, że nikt nie zobaczy, co ma pod płaszczem" - powiedziała.
Moscow Times zwrócił uwagę, że w trakcie tego wydarzenia środki bezpieczeństwa są skrajnie rygorystyczne: wstęp na plac Czerwony jest zamknięty na dwa tygodnie przed 9 maja, a goście przechodzą skrupulatną kontrolę osobistą. Co więcej, składający wieńce Putin był otoczony ze wszystkich stron przez około 20 ochroniarzy, a na dachach sąsiednich budynków rozlokowano kilkudziesięciu snajperów.
Andriej Sołdatow, ekspert specjalizujący się w działaniach rosyjskich służb, powiedział portalowi, że Putin zwykle zgadza się na podniesienie poziomu bezpieczeństwa, jeśli doradza mu to ochrona. - Jest dość wyjątkowym przywódcą. Inni są w ciągłym konflikcie ze swoją ochroną, ale nie Putin. Prawie zawsze spełnia ich żądania. A teraz, jak sądzę, tym bardziej - powiedział.
Alert w Ukrainie rozszerzył się na kolejne obwody: czernihowski, kijowski i czerkaski. Siły powietrzne alarmują o aktywności rosyjskiego lotnictwa i możliwości ataków rakietowych.
Członkowie rządu Ukrainy będą proszeni o przychodzenie na posiedzenia parlamentu w garniturach, a nie w koszulkach i dresach – poinformował we wtorek deputowany partii Hołos (Głos) Jarosław Żełezniak.
Wraz z początkiem wojny na pełną skalę, którą Rosja wszczęła przeciw Ukrainie w lutym 2022 roku, prezydent Wołodymyr Zełenski, a za nim przedstawiciele elit, porzucili garnitury na rzecz luźniejszych strojów z elementami paramilitarnymi.
We wtorek przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy Rusłan Stefanczuk polecił przygotowanie apelu do rządu, by jego członkowie przychodzili do parlamentu "w normalnym stroju (biznesowym)" – napisał Żełezniak na Telegramie.
Deputowany wyjaśnił, że wymóg noszenia garniturów dotyczy ministrów, którzy będą obecni na sali posiedzeń podczas prezentacji projektów ustaw. - Dlatego, że cały czas przychodzą to w koszulkach, to w dresach - oświadczył Żełezniak.
Wojenny styl ubierania się narzucił Zełenski, który w pierwszych chwilach wojny zostawił w szafie doskonale skrojone garnitury i zaczął pojawiać się publicznie w t-shirtach i wojskowych, oliwkowych spodniach. Za jego przykładem poszli parlamentarzyści, ministrowie i niżsi rangą urzędnicy.
Styl ten przyjęli niektórzy zagraniczni politycy, którzy od początku 2022 r. składają wizyty w Ukrainie. Często przyjeżdżają oni do Kijowa w wojskowych kurtkach, a jedynie najbardziej konserwatywni pojawiają się w ukraińskiej stolicy w garniturach, za to bez krawatów.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz uważa, że wyrażona w ubiegłym tygodniu przez jego rząd zgoda na użycie przez wojska ukraińskie zachodniej broni przeciwko celom na terytorium Rosji nie przyczyni się do eskalacji.
- Jesteśmy pewni, że nie przyczyni się to do eskalacji, ponieważ jak to określił również amerykański prezydent chodzi o to, żeby np. móc obronić tak duże miasto jak Charków - powiedział kanclerz w wywiadzie dla stacji Antenne Bayern. Decyzja została podjęta "starannie razem z naszymi przyjaciółmi i sojusznikami" - dodał.
Scholz podkreślił, że konieczna jest rozwaga. - I obywatele Niemiec mogą być tego pewni. Nie pozwolę, aby jakakolwiek presja przekonała mnie do podjęcia decyzji, która nie jest właściwa i nie jest na czasie - oświadczył. Zdaniem kanclerza to, co należy zrobić politycznie "nie opiera się na kolejnym wystąpieniu w talk show, ale na tym, co można rozsądnie zrobić".
Rzecznik rządu Niemiec Steffen Hebestreit poinformował w piątek o decyzji kanclerza, że zaatakowana Ukraina może teraz używać broni dostarczonej przez Niemcy przeciwko celom wojskowym w Rosji. Dzień wcześniej rząd USA udzielił Ukrainie pozwolenia na użycie amerykańskiej broni w ograniczonym zakresie przeciwko celom na terytorium Rosji. Zarówno Niemcy, jak i USA uzasadniły to posunięcie rosyjską ofensywą w obwodzie charkowskim na północnym wschodzie Ukrainy.
Potwierdziły się wcześniejsze nieoficjalne informacje włoskich mediów i agencji Reutera. Włochy przekażą Ukrainie drugi system obrony powietrznej SAMP/T.
"Szef MSZ Włoch Antonio Tajani potwierdził informacje, że jego kraj przekaże Ukrainie drugi system obrony powietrznej SAMP/T" - napisał na Telegramie szef kancelarii prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Andrij Jermak.