Trwa ładowanie...

Przemysław Czarnek. Idealny "taran" dla prawicy na ciężkie czasy

Polityczna siła Przemysława Czarnka bierze się z jego mocnej pozycji nie tyle w rządzie, ile w samym jądrze PiS. Niektórzy politycy partii nie wykluczają, że minister edukacji przed wyborami parlamentarnymi może zostać "zniknięty". Dziś jednak Czarnek cieszy się zaufaniem i sympatią najważniejszego polityka w Polsce. Dla Jarosława Kaczyńskiego to minister idealny. Profesor i fighter zarazem.

Przemysław Czarnek w Sejmie. W tle Jarosław Kaczyński Przemysław Czarnek w Sejmie. W tle Jarosław Kaczyński Źródło: EASTNEWS, fot: JACEK DOMINSKI/REPORTER
d2bn8az
d2bn8az

Przemysław Czarnek w niedawnym wywiadzie dla tygodnika "Sieci": - Mam bardzo dobre relacje z młodzieżą.

Rządowa pracownia CBOS w badaniu opublikowanym zaledwie miesiąc wcześniej: Przemysławowi Czarnkowi ufa 6 proc. badanych w przedziale wiekowym 18-24. Młodzież sympatii ministra najwyraźniej nie odwzajemnia.

Jeden z polityków PiS z uśmiechem: - Aż 6 procent? Dla Przemka to sukces.

Nieść kaganek oświaty z Nowogrodzkiej

Przemysław Czarnek - jak sugerują niektórzy mniej życzliwi koledzy z PiS - zdaje się funkcjonować dziś w rzeczywistości równoległej. Zawsze zadowolony z siebie, przekonany o genialności swoich posunięć i trafności podejmowanych decyzji. - Moim zdaniem on autentycznie wierzy, że jest najlepszym ministrem edukacji narodowej w historii. Chce być zapamiętany i będzie - mówi kolega Czarnka z ław poselskich.

d2bn8az

Politycy z ław rządowych patrzą z kolei na ruchy Czarnka z większym dystansem. Lubią go, bo to "sympatyczny facet", ale traktują jako ministra przejściowego. Jednocześnie - niektórzy z nich - szanują obecnego szefa MEiN za to, że nie przejmuje się zdaniem mediów i prze do przodu "jak taran".

- Pytanie, czy to cechy właściwe ministrowi edukacji? - pyta retorycznie jeden z członków rządu, który określa się jako "sceptyczny wobec tego rodzaju stylu uprawiania polityki".

A jaki jest styl ministra Czarnka? Prowokować, nie dać się zbić z pantałyku, nie ulegać presji mediów i nieść kaganek oświaty - zgodnie z partyjną linią Nowogrodzkiej.

Minister idealny (dla prawicy)

"Jesteśmy gotowi, by odzyskiwać pokolenia nieświadomych młodych Polaków. Dlatego uczniowie od 1 klas szkół ponadpodstawowych dostaną nowy przedmiot, który będzie nazywał się ‘Historia i teraźniejszość’" - zapowiedział w najnowszym wywiadzie dla tygodnika "Sieci" Przemysław Czarnek.

d2bn8az

To misja szefa MEiN w skrócie: "odzyskiwać pokolenia nieświadomych młodych Polaków".

Widać przy tym charakterystyczne dla ministra protekcjonalne podejście do młodych i zadziwiającą pewność siebie. A że młodych to odpycha? Ministra to nie zraża. Po prostu: realizuje to, czego oczekuje od niego partyjna centrala.

Polityk PiS, bliski Kaczyńskiemu: - Prezes szybko się Przemka nie pozbędzie. Ma do niego duży szacunek, choć traktuje go trochę przedmiotowo, ale to normalne w polityce. Każdy ma swoje zadanie i ma się dostosować do potrzeb. A potrzeba dziś jest taka, żeby w edukacji mieć żołnierza. Od historii, tradycji i walki o godność. A Przemek walczy.

d2bn8az

Inny rozmówca z PiS: - Czarnek to z punktu widzenia prawicowego wyborcy minister idealny. Na ten czas - najlepszy. Gdy zostawał ministrem, to z dwóch powodów: by nagrodzić go za dotychczasową aktywność, a po drugie - by mieć w rządzie gościa, który jest autentyczną konserwatywną kotwicą, człowiekiem z charakterem, a nie eksperymentem. Eksperymentów już parę mieliśmy i się nie sprawdziły. W edukacji partia nie chciała mieć technokraty, tylko polityka. Z głową na karku, nie ładną buzią.

Minister "zniknięty"

Jak jednak słyszymy w PiS, Przemysław Czarnek jako minister edukacji jest dobry na czas "burzy i naporu". Na okres "międzywyborczy", czas twardej politycznej walki, przede wszystkim o utrzymanie w ryzach żelaznego elektoratu. I że przed wyborami, w kampanii, sytuacja może się zmienić. - I dojrzeć do zmiany personalnej w ministerstwie - nie ukrywa jeden z naszych rozmówców.

P. Czarnek EASTNEWS
P. Czarnek Źródło: EASTNEWS, fot: EASTNEWS

Jak słyszymy, w sytuacji, gdy kierownictwo PiS uzna, że Czarnek jako minister bardziej w kampanii przed wyborami parlamentarnymi może przeszkadzać, niż pomagać, to po prostu "zostanie zniknięty". Tak, jak zniknął w kampanii prezydenckiej w ubiegłym roku, o czym w naszym portalu pisaliśmy jako pierwsi.

d2bn8az

Połowa czerwca 2020. W Wirtualnej Polsce ujawniamy, że Przemysław Czarnek - wtedy szeregowy poseł PiS, ale jednocześnie ważny członek sztabu wyborczego Andrzeja Dudy - ma odsunąć się od kampanii. Powód? Wywołujące ogromne kontrowersje słowa o osobach LGBT. "Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem. Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją" - mówił na antenie państwowej telewizji.

Wtedy politycy PiS - sztabowcy Dudy, głównie ludzie związani z premierem Morawieckim - uznali, że Czarnek "przegrzewa" temat. I że musi zostać wyciszony.

d2bn8az

Tak też się dzieje - Czarnek znika z kampanii, a prezydent dowozi wyborcze zwycięstwo.

Po roku nasze informacje znajdują potwierdzenie czarno na białym. Wszystko za sprawą tzw. afery mailowej: wycieku maili ze skrzynek pocztowych współpracowników szefa rządu. "Uważam, że do momentu niewywalenia Czarnka to będzie grzało ludzi. PiS zupełnie się od tego nie odciął. Jego słowa zmobilizują ludzi. Szczególnie w II turze" - analizował wypowiedzi Czarnka w korespondencji z premierem jeden z jego najbliższych współpracowników.

d2bn8az

Rzecznik rządu Piotr Mueller dodawał: "A to się tu zgadzamy, że jest potrzebna reakcja. Czy tak daleko idąca, to trudno powiedzieć, ale na pewno P. Czarnek nie powinien w ogóle się teraz pojawiać w mediach, bo będzie działał bardzo mobilizująco na drugą stronę".

Profesor, ale jednak walczak

Dlatego nie jest wykluczone, że Przemysław Czarnek również przed kolejnymi wyborami - parlamentarnymi - będzie odsunięty od medialnej aktywności sztabu wyborczego.

- Na sztab najważniejszy wpływ będą mieli ludzie premiera Mateusza Morawieckiego, którzy Czarnka w kampanii uważają za tykającą bombę - mówi nam polityk PiS.

Przypomnijmy: obecny szef MEN osoby LGBT nazywał "dewiantami", protestujących przeciwko decyzjom PiS: "potomkami ubeków, sowietów i kapusiów", a kobiety oskarżał, że nie rodząc dzieci, nie realizują boskiego powołania.

- Z Przemkiem jest tak, że mobilizuje "naszych", ale mobilizuje też "tamtych". Kampania prezydencka rządziła się innymi prawami i tam faktycznie Czarnek bardziej przeszkadzał. Zobaczymy, jak będzie przed wyborami do Sejmu - mówi ostrożnie w rozmowie z WP polityk PiS.

I zwraca uwagę, że kampania prezydencka - gdzie trzeba poszerzać wyborcze spektrum i walczyć o nowy, bardziej umiarkowany elektorat - rządzi się nieco innymi prawami niż parlamentarna (gdzie przede wszystkim trzeba mobilizować "bazę").

- Pyta mnie pan o pozycję Czarnka - polityk PiS chwilę się zastanawia. - W partii jest dość mocna, ale nie na tyle mocna, żeby Przemek mógł być choćby członkiem komitetu politycznego PiS. Jednak Kaczyńskiemu ktoś taki jest potrzebny: profesor, ale jednak walczak. Kulturalny, ale dosadny. Dzięki temu Czarnek jest rządzie i to się na pewno szybko nie zmieni - przekonuje nasz rozmówca.

Strefa wpływów

Przemysław Czarnek od początku urzędowania w resorcie edukacji korzystał z okazji oraz rosnących politycznych wpływów. Powprowadzał do ministerstwa swoich, lojalnych wobec siebie ludzi. Podobnie jak on radykalnych w poglądach.

Już w pierwszych dniach urzędowania Czarnek dołączyli do niego w charakterze doradców jego najbliżsi współpracownicy z czasów pracy w Urzędzie Wojewódzkim w Lublinie oraz Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Szefem gabinetu politycznego w MEiN został Radosław Brzózka, który był rzecznikiem prasowym Przemysława Czarnka, gdy ten pełnił funkcję wojewody lubelskiego. To on jako pierwszy w Polsce wyraził sprzeciw wobec "ideologii środowisk LGBT". Gabinetem politycznym w Ministerstwie Nauki został natomiast Wojciech Kondrat, wcześniej dyrektor biura poselskiego Przemysława Czarnka.

Minister powołał także zaufanych doradców. Jednym z nich został były adiunkt w Katedrze Metafizyki Wydziału Filozofii KUL prof. Paweł Skrzydlewski, który zasłynął jako gorący zwolennik dekomunizacji na polskich uczelniach.

Kolejnym doradcą został prof. Mieczysław Ryba - związany z PiS wiceprzewodniczący sejmiku województwa lubelskiego i profesor KUL. Polityk ten przedstawiany jest jako niezależny ekspert "Wiadomości", Radia Maryja czy Telewizji Trwam. W swoich komentarzach od lat chwali PiS, gani opozycję oraz przestrzega przed aktywnością osób ze środowisk LGBT.

Doradcą Czarnka został także Tomasz Pitucha, były pełnomocnik wojewody lubelskiego ds. rodziny. Ten związany z PiS działacz pod koniec 2019 roku został skazany za pomówienie organizatora Marszu Równości w Lublinie. Polityk powiedział, że marsz promuje pedofilię. Za te słowa musiał zapłacić 5 tysięcy złotych grzywny.

Wraz ze swoimi współpracownikami Przemysław Czarnek w 2021 roku przeprowadzał dzieci, ich rodziców i nauczycieli przez trudny czas pandemii. Minister nie miał łatwo: wedle sondaży cieszył się najniższym zaufaniem społecznym wśród polityków. Kilka tygodni po objęciu urzędu ufało mu jedynie 16 proc. Polaków.

Dziś o tytuł polityka z najmniejszym zaufaniem Czarnek ściga się z Jackiem Sasinem. Rywalizacja jest wyrównana. Ale dla ministra edukacji najważniejsze są dziś dwie rzeczy: zaufanie prezesa i sympatia partyjnego aktywu. Na jedno i drugie przebojowy szef MEiN może dziś liczyć. Dlatego jego pozycja jest niezagrożona.

Porażający raport. Była wiceminister oskarża PiS

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2bn8az
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2bn8az
Więcej tematów