Przemówienie Dudy w Ukrainie. "Rakiety wysłane przez Rosjan to najwyższy wyraz uznania jego ważności"
- Prezydent Duda jest w komfortowej sytuacji, bo to jego ostatnia kadencja. Teraz może zrobić coś bardzo wielkiego i zapisać się w historii obu narodów i Europy - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską były ambasador RP na Ukrainie Jan Piekło.
" To przełomowa sytuacja w relacjach polsko-ukraińskich"
Andrzej Duda przemówił w niedzielę w Radzie Najwyższej jako pierwszy Zachodni polityk od czasu wybuchu wojny z Rosją. Polski prezydent podkreślał w swoim przemówieniu przyjaźń łączącą Warszawę i Kijów, a także zwrócił uwagę, że nie można przejść do porządku dziennego nad popełnianymi przez Rosjan zbrodniami w Ukrainie.
- To była potrzebna wizyta, podczas której - z obu stron - padły ważne słowa i deklaracje - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były ambasador RP na Ukrainie Jan Piekło. Jak podkreśla, teraz istotne jest, by tego potencjału nie zmarnować. - Mówimy o nowym układzie dobrosąsiedzkim. Może to jest właśnie ten czas, by ten układ doprecyzować, ustalić, co ma się w nim znaleźć. To przełomowa sytuacja w relacjach polsko-ukraińskich - zaznacza.
Jan Piekło porównuje tę sytuację do wydarzeń sprzed100 lat, kiedy został zawarty sojusz pomiędzy marszałkiem Józefem Piłsudskim a Symonem Petlurą. - Efektem było zajęcie Kijowa, a potem bohaterska obrona Zamościa czy Warszawy w 1920 roku. Niestety nie skończyło się to tak, jak Piłsudski chciał. Teraz pojawia się szansa, by kontynuować ten wątek związany z przyjęciem Ukrainy do wspólnoty Europy i ofertą kandydatury kraju na członka Unii Europejskiej - podkreśla.
"Liderzy zachodniej Europy ubierają się w szaty zwolennika pokoju"
Jan Piekło podkreśla, że Rosja - zarówno w Ukrainie jak i w Polsce - "dysponuje agenturą". - To jest coś, co carska Rosja, potem sowiecka, a teraz putinowska robi skutecznie. Starając się poróżnić Polaków i Ukraińców. Jedność i współpraca Polski i Ukrainy, także z krajami bałtyckimi, to według Putina śmiertelne zagrożenie dla interesów Rosji - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Andrzej Duda w bardzo emocjonalnym przemówieniu w ukraińskim parlamencie mówił, że "pojawiły się niepokojące głosy, mówiące, że Ukraina powinna poddać się żądaniom Putina". - Tylko Ukraina ma prawo decydować o swojej przyszłości. Nic o Tobie (Ukraino) bez Ciebie – powiedział.
Jan Piekło uważa, że "to, co powiedział Duda, powiedziałby każdy inny przywódca opozycji w Polsce", ale "pewnie nie powiedziałby tego tak emocjonalnymi słowami, prosto z serca". - To było dobrze przygotowane przemówienie - dodaje.
- Ukraina już wcześniej odrzucała jakiekolwiek ustępstwa. Niektórzy liderzy zachodniej Europy ubierają się w szaty zwolennika pokoju i ogłaszają publicznie, że najlepiej byłoby doprowadzić do zawieszenia broni i ewentualnie w jakiś sposób nie dopuścić do poniżenia Putina. To ostatnie rozumiejąc jako danie mu czegoś, np. korytarza na Krym czy Donbasu, żeby przestał. W domyśle: jak tak się stanie, my - Niemcy, Francuzi, Włosi - zaczniemy na nowo robić biznes - podkreśla Piekło.
Były ambasador ocenia, że bardzo ważnymi słowami były te na temat kandydatury Ukrainy na członka Unii Europejskiej. - Te słowa są konsekwentne i spójne z koncepcją wschodniego partnerstwa, które Polska i Szwecja zaproponowały Komisji Europejskiej. To miał być przedsionek przed członkostwem. Dobrze by było, gdyby zachodni przywódcy chcieli to również zrozumieć - zaznacza.
"Rakiety wysłane przez Rosjan to najwyższy wyraz uznania ważności tego przemówienia"
Jan Piekło zaznacza, że "należy docenić, bez względu na sprawy polityczne, odwagę i determinację, na jaką zdobył się prezydent Duda, przyjeżdżając do Ukrainy w trudny czas, po raz kolejny".
- Docenili to Rosjanie, wysyłając rakiety. To najwyższy wyraz uznania ważności tego przemówienia Andrzeja Dudy i spotkania w Ukrainie - zaznacza.
- Prezydent Duda jest w komfortowej sytuacji, bo to jego ostatnia kadencja. Teraz może zrobić coś bardzo wielkiego i zapisać się w historii obu narodów i Europy - ocenia Jan Piekło. - Być może w otwarciu się na Ukrainę buduje swoją pozycję w polityce międzynarodowej - Unii Europejskiej czy światowej - dodaje.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski