"To będzie... makabra będzie"
1 czerwca 2010 r. MSWiA ujawniło dokonaną przez MAK transkrypcję nagrań czarnych skrzynek. Końcówka nagrania jest dramatyczna. Wcześniej załoga mówiła m.in. "To będzie... makabra będzie. Nic nie będzie widać"; "Nie, no ziemię widać... coś tam widać... Może nie będzie tragedii...". Według zapisu słychać też głosy osób spoza załogi: dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika i szefa protokołu MSZ Mariusza Kazany, który na 11 minut przed tragedią mówi: "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić". Polska prokuratura uzyskała nagrania z czarnych skrzynek. Trafiły one do biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.
Czarne skrzynki samolotu wciąż znajdują się w Rosji, mimo że są polską własnością. Rosjanie nie wypożyczyli czarnych skrzynek, aby można je było zbadać. Polscy biegli mogli tylko wykonać kopie. Ale nie wszystkie się odnalazły. To jedna z największych zagadek po katastrofie w Smoleńsku - gdzie jest jedna z czarnych skrzynek prezydenckiego TU 154M. Zniknęła bez śladu, w raporcie rosyjskiego MAK, czytamy tylko, że "rejestrator K3-63 nie został odnaleziony". Był to rejestrator eksploatacyjny, na którym zapisywane były dane dotyczące przeciążenia, wysokości, prędkości.
Nie jestem specjalistą od awiacji, ale widziałem porównanie stenogramu przygotowanego na potrzeby MAK i na potrzeby prokuratury przez Instytut Sehna. Różnica w odczytach, a zwłaszcza w kluczowym momencie - po komendzie "odchodzimy" - dochodzi do sześciu sekund! - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Cezary Gmyz, dziennikarz "Do Rzeczy", autor słynnego artykułu o trotylu na wraku tupolewa. W opinii Gmyza zachodzi duże prawdopodobieństwo, że zapis czarnych skrzynek mógł być zmanipulowany. Jako największym zaniedbaniem ze strony Donalda Tuska - jego zdaniem - było to, że nie stanął na czele komisji badającej katastrofę, ponieważ na czele rosyjskiej komisji stanął Władimir Putin.