Fekaliami w tablicę pamiątkową
W sierpniu 2010 r. w apogeum wojny o krzyż na fasadzie Pałacu Prezydenckiego, obok powieszonej tam przez Lecha Kaczyńskiego tablicy ku czci Fryderyka Chopina zawisła tablica upamiętniająca ofiary katastrofy smoleńskiej. Obrońcy krzyża krzyczeli: "hańba, hańba!". W kamieniu wyryto napis: "W tym miejscu w dniach żałoby po katastrofie smoleńskiej, w której zginęło 96 osób, wśród nich prezydent RP Lech Kaczyński z żoną i były prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, obok krzyża ustawionego przez harcerzy gromadzili się licznie Polacy, zjednoczeni bólem i troską o losy państwa". Przed Pałacem podczas uroczystości było ponad 200 osób, w tym "obrońcy krzyża", ale odsłonięcie przebiegło spokojnie.
Kilka dni później jednak w tablicę pamiątkową 71-letni mężczyzna rzucił słoikiem z fekaliami. Pozostawiono mu zarzut zbezczeszczenia miejsca czci. Po tym zdarzeniu obawiano się, że pod Pałacem może dojść do kolejnych aktów wandalizmu. - Po tym wydarzeniu wyraźnie widać, że tam może dojść do wszystkiego, nawet do rozlewu krwi. Na dodatek zbierający się tam ludzie cały czas czują wsparcie polityków, co dodatkowo podgrzewa emocje i utwierdza ich w przekonaniu, że mają rację - nie miał wątpliwości dr Jacek Kochanowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego