Kontrowersje wokół pochówku pary prezydenckiej na Wawelu
17 kwietnia 2010 r. po uroczystościach żałobnych z udziałem wielu gości z zagranicy i setek tysięcy Polaków Lech i Maria Kaczyńscy spoczęli w krypcie katedry na Wawelu. Z powodu utrudnień w ruchu lotniczym spowodowanych pyłem wulkanicznym do Krakowa nie przylecieli m.in.: prezydent USA, kanclerz Niemiec, prezydent Francji i przewodniczący Komisji Europejskiej.
Wokół kwestii pochówku pary prezydenckiej na Wawelu zarezerwowanym dla wybitnie zasłużonych Polaków, jak Jan III Sobieski, Tadeusz Kościuszko, czy Józef Piłsudski powstał niemały spór. Pojawiały się nawet głosy, że to Wawel, jak pierwszy klocek domina, uruchomił narodową falę podziałów. Bo choć władze archidiecezji krakowskiej, która administruje Wawelem, zgodziły się na pomysł PiS-u, skala protestów w sieci i mediach była ogromna. Internauci zawiązali liczne grupy na Facebook'u i strony, pisali petycje. Furorę zrobiło hasło "NIE dla pochowania Lecha Kaczyńskiego na Wawelu".
Zdaniem bp. Tadeusza Pieronka, z którym rozmawiała Wirtualna Polska decyzja o pochówku pary prezydenckiej na Wawelu była niepotrzebna i pochopna. - Lecha i Marię Kaczyńskich należało najpierw pochować na Powązkach albo w jakimś innym, godnym miejscu, a później zastanowić się nad ewentualnym przeniesieniem na Wawel. Jeżeli po upływie pewnego czasu, okazałoby się, że Polacy tego chcą, wówczas byłoby to uzasadnione. To o tyle niebezpieczny precedens, że prezydentów mieliśmy wielu, każdy ma jakieś prawo, by tam spocząć, a w nekropolii nie ma miejsca... - mówił duchowny. Stwierdził także, że upominanie się o pomniki Lecha i Marii Kaczyńskich zaraz po ich śmierci budzi śmiech. - Najlepiej byłoby zbudować piramidę albo usypać kopiec, zasypać Pałac Prezydencki, a na szczycie postawić pomnik Lecha Kaczyńskiego i go ozłocić - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską.