Przełom ws. katastrofy zbiornika Stronie Śląskie. "Jestem wściekły, Wody Polskie zapłacą"
Wadliwie wykonane prace budowlane z 2022 r. wywołały przebicie i zniszczenie zapory w Stroniu Śląskim - uznał nadzór budowlany. Zdaniem prawnika tak stanowcza opinia otwiera drogę dla pozwów o odszkodowanie od państwowego zarządcy obiektu - Wód Polskich. Samorządy rozważają skorzystanie z tej drogi. W dwóch gminach straty osiągnęły prawie 500 mln zł.
19.11.2024 21:17
- Straty w mieniu komunalnym oszacowaliśmy na prawie 300 mln zł. Jestem wściekły, odkąd przeczytałem opinię nadzoru budowlanego - mówi WP Dariusz Chromiec burmistrz Stronia Śląskiego. - Po katastrofie woda zmiażdżyła część miasta, a co twierdzi inspektor? Że roboty na wale były nieprawidłowo wykonane, a nawet, że w ogóle nie były potrzebne na tym obiekcie. Wody Polskie zapłacą, tak sądzę - dodaje.
Wyjaśnia, że gmina analizuje możliwości wystąpienia z pozwem przeciwko państwowemu zarządcy zbiornika, czyli Wodom Polskim. - Pomiędzy lokalnymi samorządami jest dyskusja o ewentualnym pozwie, ale za wcześnie na stwierdzenie tak czy nie. Możliwe, że do śledztwa przystąpimy jako poszkodowany, ale to też jest w tej chwili analizowane - dodaje burmistrz Kłodzka Michał Piszko. W tej gminie straty w mieniu publicznym przekroczyły 170 mln zł.
Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój, Radochów i Kłodzko to miejscowości woj. dolnośląskim zalane falą powstałą po rozmyciu zapory zbiornika położonej nad Stroniem Śląskim. Trwa śledztwo prokuratury mające wyjaśnić przyczyny katastrofy. Niezależnie od tego postępowania Dolnośląski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał Wodom Polskim zabezpieczenia terenu zbiornika. W decyzji z 15 listopada odniósł się do przyczyn katastrofy, wskazując, że spowodowały ją prace budowane z 2022 i 2023 roku, związane z okablowaniem obiektu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powóź i katastrofa w Stroniu Śląskim. Pierwszy taki raport
"Wysoki poziom wody przy nieuszczelnionych przekopach wykonanej kanalizacji kablowej pod koroną zapory spowodował w trzech miejscach powstanie przebić hydraulicznych. (...) korona zapory została przerwana, tworząc otwarty i pogłębiający się kanał" - pada w decyzji Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Skan dokumentu udostępnia lokalny serwis 24klodzko.pl.
"Miejsca powstania przebić hydraulicznych wody przez korpus zapory pokrywają się z trzema miejscami wykopów pod wykonaną kanalizację kablową, w tym z trzema przekopami pod koroną zapory. Były to niezagęszczone strefy wykopów, którymi woda ze zbiornika napływała niezagęszczonymi zasypami tych wykopów, od wodnej do od powietrznej strony zapory. Procesy zniszczenia części zapory czołowej nastąpił w wyniku wadliwego zaprojektowania zabudowy wykopu kanalizacji kablowej wodoprzepuszczalnym piaskiem, a także zabudowy wykopów niezagęszczoną pospółką gliniastą z kamieniami - powodując coraz większą filtrację" - wyjaśniają eksperci.
Według Wód Polskich zbiornik został objęty pracami w ramach "modernizacji i wdrożenia systemów pomiarów hydrologicznych, sterowania". Tymczasem inspektor budowany wskazał, że takie prace w obiekcie tej klasy nie były wymagane.
Mieszkańcy zapamiętali wykopy. Prywatne śledztwo adwokata
Tuż po powodzi mieszkańcy Stronia Śląskiego przeczuwali, że do awarii mogły przyczynić się prace budowlane na terenie zbiornika. Informowaliśmy o tym 3 października. Maciej Siwka, adwokat, który pochodzi ze Stronia Śląskiego, wezwał w internecie do dostarczania przez świadków zdjęć dokumentujących prace budowlane. Wody Polskie zapewniały wówczas, że takie roboty nie mogły mieć wpływu na stabilność konstrukcji zapory.
Teraz w rozmowie z WP Maciej Siwka ocenia, że opinia nadzoru budowlanego jest napisana jednoznacznym tonem i stanowi przełom w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy. Jego zdaniem jest to bardzo mocny argument, otwierający drogę do uzyskania odszkodowań od Wód Polskich. Dodatkowo uważa, że samorządy, które poniosły straty wywołane katastrofalną powodzią, mogą przystąpić do śledztwa w roli strony pokrzywdzonej. To ułatwi im zaznajomienie z tokiem śledztwa i uzyskanie odszkodowań w przyszłości.
W Wirtualnej Polsce opisywaliśmy dramatyczne momenty, kiedy w dniach 14-15 września doszło do katastrofy. O przerwaniu zapory lokalne sztaby kryzysowe mogły dowiedzieć się z relacji zamieszczanych w internecie. Gdy fala pędziła na miasto, trwały desperackie próby potwierdzenia, czy nagrania są autentyczne. Brakowało łączności z Wodami Polskimi.
Tymczasem obsługa zbiornika utraciła możliwość bezpiecznego sterowania urządzeniami zapory. Następnie ewakuowała się do bezpiecznego miejsca. W niedzielę 15 września około godziny 10:35, ze względu na ciągły napór wody na konstrukcję zbiornika, doszło do rozmycia zapory ziemnej i woda przelała się przez obiekt w całkowicie niekontrolowany sposób.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski