"Rozwala się, uciekajcie". Dlaczego w Stroniu Śląskim nie wiedzieli, co nadciąga

O przerwaniu zapory w Stroniu Śląskim lokalne sztaby kryzysowe mogły dowiedzieć się z relacji w sieci. Gdy fala pędziła na miasto, trwały desperackie próby potwierdzenia, czy nagrania są autentyczne. Brakowało łączności z Wodami Polskimi. - Nasz mail i telefony o potwierdzanie awarii pozostały bez odpowiedzi - zarzuca starosta kłodzka Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk.

Przerażenie na twarzach mieszkanek Stronia Śląskiego
Przerażenie na twarzach mieszkanek Stronia Śląskiego
Źródło zdjęć: © Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych | mł. chor. Piotr Gubernat
Tomasz Molga

24.09.2024 | aktual.: 25.09.2024 21:50

"Rozwala się tama. Uciekajcie, jak możecie najszybciej" - mówi na nagraniu Remigiusz Sławik, radny ze zrujnowanego miasteczka Stronie Śląskie. Jest 15 września (niedziela) godzina 11.47. Mężczyzna z oddali dokumentuje zniszczenie zapory. 1,3 mln ton wody zgromadzonej w zbiorniku powyżej miasta tworzy falę, która z ogromną energią rusza w dół. Sławik zdążył jeszcze wrzucić post na Facebooku (godzina 12.02). Dzwoni też do znajomej dziennikarki Joanny Żabskiej z serwisu 24klodzko.pl.

- Powiedział mi, że zapora nad Stroniem się wali i on to widzi. Przesłał mi film i powiedział, żeby publikować, gdzie się da, a ludzie niech uciekają, bo idzie armegeddon. Ja z tym filmem pobiegłam do sztabu kryzysowego, do pana Jana Kalfasa, szefa wydziału zarządzania kryzysowego w starostwie powiatowym - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską redaktor Żabska.

On przy mnie dzwonił do Wód Polskich, aby potwierdzić, czy rzeczywiście doszło do awarii. Nikt nie był w stanie potwierdzić. O godzinie 12.36 były już relacje i nagrania, jak woda pustoszy miasto - dodaje dziennikarka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tak zalewało Stronie Śląskie. Wydarzenia godzina po godzinie

Dopiero o godzinie 13.52 ukazała się depesza Polskiej Agencji Prasowej, w której można było przeczytać: "Tama w Stroniu Śląskim została przerwana i woda zmierza rzeką Biała Lądecka w dół zlewni Nysy Kłodzkiej - poinformował w mediach społecznościowych IMGW". Eksperci instytucji mieli potwierdzić awarię, opierając na danych o zwiększonych przepływach wody. "To już nie jest dramat, to jest tragedia" - komentował Grzegorz Walijewski z IMGW.

Osiem minut później Wody Polskie nadal nie były pewne, co się wydarzyło. Załoga zapory ewakuowała się do sterówki ponad zbiornikiem. Oficjalny komunikat (godzina 14.00) brzmiał: "15 września przed południem (...) prawdopodobnie doszło do uszkodzenia zapory. Kierownik obiektu otrzymał nieoficjalne informacje, że nastąpiło przebicie zapory ziemnej zbiornika w Stroniu Śląskim i woda przelewa się przez konstrukcję. Niestety na ten moment nie jesteśmy w stanie potwierdzić tych informacji z powodu braku łączności z obsługą - operatorami zbiornika ze względu na awarię łączności GSM w tym rejonie".

Kluczowe godziny katastrofy. Dane niepotwierdzone

W Stroniu Śląskim, Lądku-Zdroju i Kłodzku (tam przeszła fala z uszkodzonej zapory) mieszkańcy, urzędnicy, członkowie sztabów kryzysowych zastanawiali się, co poszło nie tak. Czy można było lepiej przygotować się na katastrofę? W kluczowych godzinach szalejącego kataklizmu panował chaos.

Mieszkańcy byli wściekli na burmistrza Stronia Śląskiego Dariusza Chromca, bo wprawdzie w nocy apelował o ewakuację, ale nie wskazał, gdzie mają udać się ludzie szukający schronienia.

Jan Kalfas ze sztabu w Kłodzku (ten, który próbował i nie dodzwonił się do Wód Polskich) we wtorek złożył dymisję. W wypowiedzi dla TVP oświadczył, że nie był w stanie porozumieć się starostą, kierującą sztabem.

Starosta Małgorzata Jędrzejewska-Skrzypczyk ma z kolei żal do Wód Polskich: - Teraz najważniejsze jest sprzątanie i odbudowa, ale za jakiś czas trzeba wyciągnąć z tego wnioski. Ułożyć sekwencję wydarzeń - mówi Wirtualnej Polsce.

Starosta twierdzi, że telefony i mail sztabu kryzysowego w sprawie potwierdzenia awarii pozostały bez odpowiedzi. Opisuje najgorętsze chwile: - W kluczowym momencie my mieliśmy tylko maila z godziny 0.36 (czyli 11 godzin przed awarią - przyp. red.), że stan zapory jest stabilny.

Miasta zalane po awarii zbiornika Stronie Śląskie
Miasta zalane po awarii zbiornika Stronie Śląskie© WP | wp.pl

Mieli tylko maila. Oto jego treść

"Dobry wieczór. W odpowiedzi na Państwa zgłoszenie telefoniczne o możliwym braku stabilności zapory Stronie Śląskie, po zweryfikowaniu tej informacji z kierownikiem tego zbiornika, przekazuję. Na chwilę obecną zapora jest stabilna. (...) Sama ewakuacja ludności jest zasadna, ponieważ zbiornik przestał pełnić funkcję z powodu wykorzystania rezerwy powodziowej" - odczytuje nam treść pisma starosta.

Zapewnia, że była komunikacja pomiędzy sztabem w Kłodzku, a centrami kryzysowymi i burmistrzami w Lądku-Zdroju i Stroniu Śląskim.

- Kto pierwszy wiedział, ten informował innych, wszyscy próbowaliśmy potwierdzić niepewne informacje. Sytuacja była ekstremalnie trudna. My w sztabach musieliśmy kierować się procedurami i wiarygodnymi źródłami. Ja sama nie mam kompetencji, by stwierdzić, czy taka fala płynie z uszkodzonego zbiornika, czy z opadów - mówi Jędrzejewska-Skrzypczyk. Podkreśla, że opiera się na urzędowych notatkach o zapisach dziennika sztabu kryzysowego.

Potwierdza, że występowały problemy z łącznością telefoniczną, a nawet zakłócenia łączności radiowej. Do sztabu w Kłodzku miały niekiedy docierać strzępy zdań od burmistrzów: "ratujemy się", "robimy, co się da".

Wody Polskie reagują. Ich zdaniem ostrzeżenia dotarły

Wersji wydarzeń katastrofy przedstawianej przez starostę częściowo zaprzecza oświadczenie Wód Polskich. Rzecznik prasowa instytucji Paulina Pierzchała zapewniała w rozmowie z WP, że komunikacja z lokalnymi sztabami się odbywała, a ostrzeżenia dotarły.

"W momencie przelania się wody przez zaporę ziemną zbiornika w dniu 15 września poinformowano centrum zarządzania kryzysowego w Stroniu Śląskim za pomocą obecnej na miejscu straży miejskiej. To była jedyna możliwa droga komunikacji w tym momencie, ponieważ wystąpił całkowity brak łączności telefonicznej i komunikacji w całym regionie" - pada w oświadczeniu Wód Polskich.

Według zarządcy zbiornika "dopiero o godzinie 13.05 potwierdzono informacje" o przebiciu zapory.

"Do czasu utraty łączności operatorzy zbiornika informowali co godzinę centrum zarządzania kryzysowego w Stroniu Śląskim o sytuacji na zbiorniku. Ponadto kierownik nadzoru wodnego w Kłodzku poinformował burmistrza Stronia Śląskiego o koniecznej ewakuacji już w sobotę 14 września o godzinie 22.52" - pada w oświadczeniu.

Ostrzeżenie zbiega się z postem Dariusza Chromca, burmistrza Stronia Śląskiego, który o godzinie 22.58 napisał na Facebooku: "Sytuacja w gminie Stronie Śląskie jest bardzo trudna. Ta noc będzie dramatycznym wyzwaniem dla nas wszystkich. Wody w rzece Biała Lądecka i Morawa jest więcej niż podczas powodzi w 1997 roku i ciągle jej przybywa. Z uwagi na pogarszającą się sytuację przystąpiliśmy do ewakuacji mieszkańców z zagrożonych budynków. Bardzo proszę o poważne zastosowanie się do wszelkich komunikatów Służb Ratowniczych (...)".

- Przecież ostrzegałem, pokazałem nagranie, a tamci debatowali nad potwierdzeniem. Mam nadzieję, że udało się cokolwiek ocalić. Nie rozumiem, czemu w sztabach nie reagowano wcześniej. Teraz to już traci na znaczeniu. Sprzątamy. Dom mi się wali - denerwuje się radny Sławik.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Fundacja Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, wspólnie z Wirtualną Polską, uruchomiły zbiórkę, z której pieniądze zostaną przeznaczone na wsparcie dla miejsc najbardziej dotkniętych przez powódź. Fundacja PCPM wspiera działania lokalnych organizacji, które są na miejscu i niosą pomoc.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
powódźWody Polskiesztab kryzysowy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (743)