U nich prawie nie ma strat. Cudownie ocaleni? Zadziałały zbiorniki
Dwoje sołtysów miejscowości powiatu kłodzkiego potwierdza w rozmowie z WP, że ich miejscowości "zostały uratowane" przez suche zbiorniki przeciwpowodziowe, wybudowane w ostatnich trzech latach. Mieszkańcy wsi Roztoki odstąpili bardziej poszkodowanym pomoc rzeczową, która do nich dotarła.
- W 1997 roku, jak nastała powódź, to przez tydzień byłem uwięziony we wsi. Zniszczenia były ogromne. Natomiast teraz u mnie w domu woda podeszła pod drzwi i to wszystko - mówi Zbigniew Borodzicz, sołtys wsi Roztoki w powiecie kłodzkim. Miejscowość liczy około 400 mieszkańców. We wsi potok Goworówka wpada do Nysy Kłodzkiej.
- 19 rodzin jest poszkodowanych i mamy zalaną świetlicę, którą będziemy musieli wyremontować. Jednak i tak trzeba powiedzieć, że zostaliśmy uratowani przez zbiornik przeciwpowodziowy wybudowany nad wsią. Kiedy w pewnym momencie ustały deszcze, zebraną wodę spuszczono i to zdało egzamin - relacjonuje sołtys.
Dodaje, że miejscowość otrzymała pomoc rzeczową dla powodzian, ale odstąpiono ją bardziej potrzebującym z innych wsi. Sołtys podkreślił, że mieszkańcom regionu najbardziej przydadzą się osuszacze oraz pralki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uratowani przed powodziową. Dwa zbiorniki przeciwpowodziowe zadziałały
Sołtys miejscowości Boboszów przekazała WP, że we wsi nie doszło do strat w domach mieszkańców. Wezbrane wody górnego biegu Nysy Kłodzkiej podmyły główną drogę.
- Gdyby nie zbiornik w Boboszowie, zostalibyśmy zalani. A tak nikomu nic nie zalało i woda niczego nie zabrała. Skrzyknęliśmy się, zebraliśmy trochę rzeczy, żywności, aby zawieźć to do zalanego Lądka-Zdroju - mówi Aneta Bartczak-Oleksy.
To właśnie o tych dwóch miejscowościach wspominały raporty Wód Polskich jako o uratowanych przez ostatnie inwestycje przeciwpowodziowe. W pierwszych dniach powodzi w regionie Ziemi Kłodzkiej informowano, że cztery oddane do użytku w latach 2021-23 suche zbiorniki przeciwpowodziowe na Ziemi Kłodzkiej: Szalejów, Krosnowice, Roztoki i Boboszów zgromadziły łącznie blisko 15 mln m3 wody, spłaszczając falę powodziową, która dotarłaby do Kłodzka i popłynęła w kierunku Nysy.
"Wybudowany w 2021 r. zbiornik Roztoki na potoku Goworówka ograniczył falę wezbraniową (...). Zgromadził ponad 2,5 mln m3 wody i bezpośrednio ochronił 1200 osób" - podał wrocławski oddział Wód Polskich.
Wielka kłótnia po powodzi. Były protesty, są straty
Jak informowaliśmy w WP, sprawa protestów przeciwko budowie zbiorników retencyjnych w powiecie kłodzkim stała się problemem dla kilku polityków i ekologów wspierających w 2019 r. sprzeciw wobec tej inwestycji. Część osób dotkniętych klęską to mieszkańcy miejscowości, które nie zgodziły się na inwestycje. Teraz protestującym zarzuca się, że ich działania uniemożliwiły zapobieżenie klęsce żywiołowej 2024 r.
Na Białce Lądeckiej i innych rzekach Ziemi Kłodzkiej miało powstać od 9 do 16 zbiorników, finansowanych przez Bank Światowy. Jednak projekt porzucono po protestach związanych z koniecznymi wysiedleniami. Na budowę zbiornika nie godzili się m.in. mieszkańcy wsi Radochów (miejscowość nad Białą Ładecką). - Duża część wsi, przede wszystkim domy położone w dolinie rzeki, zostały zalane w niedzielę 15 września - relacjonowały media.
Nad wspomnianą rzeką leżą miejscowości Lądek Zdrój i Stronie Śląskie, które zostały spustoszone nadejściem fali z uszkodzonej tamy na potoku Morawka (powyżej Stronia Śląskiego). Wody Polskie informowały, że obiekt ten zbudowano w 1907 roku i podczas poprzedniej powodzi spełnił zadanie.
W 2024 r., pomimo zniszczeń, uczestnicy protestów przeciwko zbiornikom bronią swojej decyzji, twierdząc, że zbiorniki nie uratowałyby mieszkańców przed żywiołem. "Od kilku dni słyszę, że to właściwie my i polityczki: Monika Wielichowska i Anna Zalewska jesteśmy odpowiedzialni za zalanie Kłodzka i Nysy" - powiedziała WP jedna z osób przewodzących protestowi.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski