Powódź w Stroniu Śląskim. "Byliśmy odcięci od świata. To był prawdziwy kataklizm"

- To był obraz jak z filmów katastroficznych, które oglądaliśmy w telewizji. Doskonale pamiętam powódź w 1997 roku i uważam, że wtedy było podtopienie, a teraz był prawdziwy kataklizm - tak sytuację w Stroniu Śląskim w rozmowie z WP opisuje Tomasz Erdmański, przewodniczący Rady Miasta.

Zniszczenia w Stroniu Śląskim po przejściu powodzi
Zniszczenia w Stroniu Śląskim po przejściu powodzi
Źródło zdjęć: © PAP | MAXAR TECHNOLOGIES HANDOUT
Patryk Michalski

19.09.2024 | aktual.: 19.09.2024 15:34

Tomasz Erdmański, mieszkaniec Stronia Śląskiego i przewodniczący Rady Miasta, w rozmowie z Wirtualną Polską opowiada o życiu w miejscowości, która była niemal całkowicie odcięta od świata. - Przestała działać telefonia komórkowa, żadna z sieci nie działała. Nie było internetu, prądu, połączenia z nikim. To bardzo wpłynęło na brak komunikacji i brak możliwości przekazywania informacji między sztabem kryzysowym a mieszkańcami. Część mieszkańców trudno było namówić do ewakuacji. Niektórzy zbagatelizowali to zagrożenie, co być może też spowodowało, że akcja tak przebiegała - mówi Erdmański.

Stronie Śląskie i Lądek Zdrój to miasta, w których zarządzanie kryzysowe zostało w środę przekazane z rąk burmistrzów Dariusza Chromca oraz Tomasza Nowickiego nadbrygadierowi Michałowi Kamienieckiemu, warmińsko-mazurskiemu komendantowi wojewódzkiemu Państwowej Straży Pożarnej.

Wcześniej mieszkańcy domagali się pomocy, a jedna z kobiet na antenie TVN24 wygłosiła apel do premiera o przysłanie ludzi, którzy znają się na zarządzaniu kryzysowym. Zwróciła się również do samorządów, aby "nie bały się przyznać do tego, że sobie po prostu nie radzą".

- Już w piątek były problemy z zasięgiem. Ludzie mieli poczucie, że są zostawieni sami sobie, ale to było spowodowane głównie brakiem łączności. Byliśmy odcięci od świata. W dalszych zakątkach naszej gminy tylko helikoptery mogły dolecieć i zrobić zrzuty żywności i wody dla mieszkańców. Uważam, że przy tej skali tragedii zarządzanie kryzysowe przez osobę z doświadczeniem, która mierzyła się z takimi sytuacjami, jest potrzebne. Według mnie ta decyzja (o zmianie szefa sztabu kryzysowego - red.), powinna była nastąpić o wiele wcześniej - mówi Erdmański.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Chaos i panika"

Przewodniczący Rady Miasta podkreśla, że pomoc w Stroniu Śląskim nieśli też wolontariusze z całej Polski, którzy samochodami terenowymi i quadami próbowali docierać do kolejnych osób.

Brak łączności spowodował brak informacji, a nawet dezinformację. Ktoś rzucał plotkę, ona się rozprzestrzeniała i wtedy wdały się niepotrzebne chaos i panika - relacjonuje Erdmański.

- Jak woda zaczęła się wylewać na ulice, to części miasta już nie miały łączności. Ludzie nie wiedzieli, gdzie się udać, jakie są prognozy. Ewentualnie, jeśli ktoś miał radio na baterie, mógł się dowiedzieć, co się dzieje. Wolontariusze napełniali worki z piaskiem, a strażacy je rozwozili. Z czasem przestały działać wodociągi, z kranu leciała bardzo brudna woda, a później nie było jej w ogóle. Z czasem nurt wody był tak silny, że z tego, co słyszę, nawet amfibie nie mogłyby się tu poruszać - dodaje.

Przewodniczący Rady Miasta podkreśla, że w mieście trwa szacowanie strat i stanu budynków.

To jest taki obraz jak w filmach katastroficznych, które widzieliśmy w telewizji. Doskonale pamiętam powódź w 1997 roku i uważam, że wtedy to było podtopienie, a teraz to był prawniczy kataklizm - podkreśla Erdmański.

Zagrożenie epidemiczne

Szczegóły akcji walki ze skutkami powodzi w czwartek po południu były omawiane m.in. przez nowego szefa sztabu kryzysowego i radnych. Mieszkańcy najczęściej przekazują, że obecnie potrzebują m.in. łopat, środków czystości, kaloszy, rękawic, osuszaczy, pochłaniaczy wilgoci, myjek ciśnieniowych czy pomp, którą będą w stanie wypompować muł.

Erdmański zwraca też uwagę na konieczność szczepień, żeby minimalizować zagrożenie epidemiczne. - Zagrożenie jest duże, bo ze względu na brak prądu są duże ilości żywności, która się zepsuła. Musimy się tego szybko pozbyć. Trzeba bardzo uważać, bo jeśli ktoś się skaleczy, to obowiązkowa jest interwencja lekarska, żeby nie doszło do zakażenia tężcem - zaznacza.

Zagrożenie powodziowe
Zagrożenie powodziowe© WP

Cała Polska ruszyła na pomoc

Mieszkańcy Stronia Śląskiego, którzy stracili swoje domy i mieszkania, są obecnie kwaterowani m.in. w pensjonatach i ośrodkach narciarskich, które nie ucierpiały.

- Mamy pomoc z innych zakątków Polski. Zgłaszają się do nas gminy, które oferują, że przyjmą dzieci i osoby, które nie mają się gdzie podziać. Organizowane są kolonie i obozy, żeby dzieci nie miały traumy i nie musiały oglądać tego ogromu zniszczeń. Cała Polska ruszyła nam na pomoc. Z całego serca dziękujemy wszystkim, którzy z nami są i tą pomoc niosą - mówi Erdmański.

Sytuację m.in. w Stroniu Śląskim i Lądku Zdroju relacjonuje na miejscu reporter Wirtualnej Polski Jakub Bujnik.

Z inicjatywy premiera we Wrocławiu w czwartek został zaplanowany szczyt powodziowy z udziałem przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, premierów Czech, Słowacji i kanclerza Austrii.

- Będę oczekiwał od Europy, żeby bardzo poważnie przejęli się potrzebą budowania infrastruktury przeciwpowodziowej w tych krajach, które są coraz częściej zalewane, oczywiście w tym Polska. W czwartek będziemy rozmawiali o tym bardziej szczegółowo z szefową komisji - przekazał Donald Tusk.

Według dziennika "Rzeczpospolita" odbudowa po powodzi pochłonie w tym roku ok. 0,5 proc. PKB.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Masz zdjęcie lub nagranie, na którym widać skutki powodzi i zniszczenia? Czekamy na Wasze materiały na dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
powódźkataklizmsztab kryzysowy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (50)