Operacja Magiczny Ogień
W drugiej połowie lat 70. zachodnioniemieckie służby specjalne i elitarni antyterroryści z GSG 9 przygotowały misterną prowokację, za którą planowali obwinić Frakcję Czerwonej Armii (RAF), skrajnie lewicową organizację terrorystyczną. Chodziło o zorganizowanie ucieczki jednego z członków RAF, który odbywał karę w więzieniu w Celle.
Agentom udało się przemycić do celi skazańca narzędzia, które miały umożliwić mu wydostanie się zza krat. Zwerbowali też dwóch kryminalistów, dając im kradzionego mercedesa, by "pomogli" zbiegowi w ucieczce - w aucie znajdował się nawet podrobiony paszport na jego nazwisko. Operacja otrzymała kryptonim "Magiczny Ogień".
W środku nocy 25 lipca 1978 roku służby zdetonowały ładunek podłożony pod zewnętrzny mur więzienia. Zniszczenia były jednak niewielkie, a dziura miała zaledwie 1,5 metra. Żaden z więźniów nie zdołał uciec, a tuż po eksplozji wzmocniono nadzór nad odbywającym karę członkiem RAF.
Cała sprawa zakończyła się kompromitacją służb. Kradzionego mercedesa zatrzymała policja; jednemu ze zwerbowanych kryminalistów udało się uciec. W pobliżu miejsca eksplozji znaleziono służbową broń jednego z agentów. Podrobiony paszport w rzeczywistości został skradziony... niemieckim władzom. A wspomniany skazaniec wszczął głodówkę protestacyjną, gdy próbowano wykorzystać przeciwko niemu podrzucone do jego celi narzędzia.
Na zdjęciu: mury więzienia w Celle.