Prowokacje FSB. Co się dzieje w Rosji?
Rosyjskie FSB prowokuje obywateli do przestępstw przeciwko państwu, podszywając się pod Ukraińców. "Pierwszy Departament" ujawnia dowody na takie działania w wyroku na mieszkańca Orli. Sprawę opisuje portal sibreal.org.
14.11.2024 21:11
W lipcu 2024 r. Iwan Tołpygin z Orli został skazany na cztery lata więzienia i grzywnę 500 tys. rubli za współpracę z obcym państwem. Sąd uznał, że Tołpygin nawiązał kontakt z "przedstawicielem Ukrainy" na Telegramie, który okazał się agentem FSB. "Pierwszy Departament" wskazuje, że była to prowokacja.
FSB prowadzi "eksperymenty operacyjne", podszywając się pod cudzoziemców, co jest sprzeczne z prawem federalnym - czytamy w "Fakcie". Jewgenij Smirnow z "Pierwszego Departamentu" podkreśla, że takie działania to prowokacja, a nie operacja poszukiwawcza. W Rosji od 2022 r. obowiązuje artykuł karny o współpracy z cudzoziemcami.
Od października 2022 r. do lipca 2024 r. złożono 40 spraw o współpracę z obcymi państwami. W 2024 r. wniesiono co najmniej 14 pozwów. Polscy naukowcy unikają kontaktów z Rosjanami, obawiając się represji. Rosja jest pełna służbistów gotowych wsadzić niewinnych do więzienia za nagrody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obóz Trumpa wywiera presję, by stworzyć strefę zdemilitaryzowaną w Ukrainie
Doradcy prezydenta elekta Donalda Trumpa wywierają presję, aby "zamrozić" konflikt ukraińsko-rosyjski i stworzyć ponad 1200-kilometrową strefę zdemilitaryzowaną – podał w środę amerykański "Newsweek". Według "Wall Street Journal" strefę miałyby nadzorować europejskie siły, w tym polskie.
"Newsweek" przypomniał deklarację Trumpa, który wielokrotnie zapewniał, że jest w stanie zakończyć wojnę w Ukrainie w ciągu jednego dnia, ale nie wyjaśnił, w jaki sposób miałby to zrobić.
Jak podał na początku listopada "WSJ", trampowski obóz zakłada utrzymanie rosyjskiej kontroli nad 20 proc. terytorium Ukrainy, ustanowienie ponad 1200-kilometrowej strefy zdemilitaryzowanej oraz zablokowanie na 20 lat starań Ukrainy o wejście do NATO. Według "Newsweeka" doniesienia te potwierdził prezydent Czech Petr Pavel, który powiedział 9 listopada, że za ochronę wschodniej flanki i strefy zdemilitaryzowanej ma odpowiadać Europa.
Przeczytaj także:
Źródło: Fakt/PAP