Epidemia? Szpital odsyła chorych do autobusu
W lipcu 2009 roku, gdy w Europie rozprzestrzeniał się wirus grypy A/H1N1, dziennikarze przekonali się, jak szpitale traktują potencjalnie zarażonych pacjentów. Michał Cholewiński z TVN, który szukał pomocy w warszawskich placówkach: Samodzielnym Szpitalu Klinicznym im. Witolda Orłowskiego oraz w szpitalach MSWiA i Czerniakowskim, nie został przyjęty w żadnym z nich.
Reporter z widocznymi objawami grypy twierdził, że właśnie wrócił autobusem z wycieczki do Hiszpanii, a 15 spośród pasażerów autobusu przebywa już w szpitalu w Łodzi. Cholewiński wyjaśniał, że pracuje w Warszawie i do szpitala odesłał go pracodawca.
Podstawiony pacjent usłyszał w każdej z placówek, że powinien udać się do szpitala przy ul. Wolskiej, korzystając z taksówki lub autobusu miejskiego. W żadnym ze szpitali nie dopuszczono go nawet do kontaktu z lekarzem. W recepcji instruowano go tylko, jak dotrzeć na Wolską. W jednym ze szpitali otrzymał nawet maseczkę, żeby nie zarażać pasażerów komunikacji miejskiej.
Pozostali pacjenci i personel szpitala na wiadomość, że może być zarażony A/H1N1 odsuwali się od reportera, żeby nie zaraził ich wirusem. W Samodzielnym Szpitalu Klinicznym od rejestratorki dostał z kolei kartkę i długopis, aby zapisać sobie, jak dojechać na Wolską. - Po konsultacji z lekarzem powiedziała: niech pan zatrzyma ten długopis, bo ja nie chcę już mieć z nim styczności, może być zakażony. Taki żart, ale tragiczny dla osoby, która może być zarażona - relacjonował dziennikarz.
Na zdjęciu: autokar z wracającymi z Hiszpanii dziećmi z objawami zakażenia wirusem grypy A/H1N1 wjeżdża na teren łódzkiego szpitala im. Wł. Biegańskiego, lipiec 2009 roku.