"Nikt się na to nie nabierze"
W 2005 roku dziennikarze "Superwizjera" TVN i "Rzeczpospolitej" sprawdzili, czy uda im się sprzedać stworzony specjalnie w tym celu falsyfikat jako obraz znanego artysty. Poprosili malarza Bogdana Achimescu o namalowanie "Zjawy" - rysunku, który miał stworzyć Franciszek Starowieyski (na zdjęciu). Akcja odbyła się za zgodą samego Starowieyskiego, który po zobaczeniu rysunku nie wierzył, że da się kogokolwiek oszukać. - Dajmy sobie spokój z tą audycją, z tego nic nie będzie, nikt się na to nie nabierze - mówił Starowieyski, wskazując błędy na obrazie, który miał być mu przypisany.
Po ekspertyzie, którą wykonał dr Łukasz Kossakowski i jego żona, "Zjawa" trafiła na aukcję w Domu Akcyjnym "Polswiss Art". Jako autentyczne, "dzieło" na licytacji nabył dziennikarz "Superwizjera". Cena jaką uzyskano to 9,5 tys. zł.
W certyfikacie wystawionym przez eksperta domu aukcyjnego oraz w katalogu aukcji, poza faktem uznania autentyczności obrazu popełniono dwa kolejne błędy. Mimo że sygnatura autora widnieje w lewym górnym rogu, w certyfikacie wskazano róg prawy. Gdy miesiąc później dziennikarz udał się, aby poprawić pomyłkę, Łukasz Kossakowski i jego żona przyznali się do błędu, ale zupełnie innego. - Powinno być 1995, a nie 1959 - mówili eksperci o błędnie podanej dacie tłumacząc, że to drobna pomyłka. Nie zwrócili uwagi na to, że styl dzieł Starowieyskiego w obu okresach był inny.