Blady strach padł na Francję. Macron bije na alarm
- We Francji istnieje ryzyko podziałów, jeśli sytuacja wynikająca z konfliktu na Bliskim Wschodzie będzie źle zarządzana - oświadczył w czwartek prezydent Francji Emmanuel Macron. Tego dnia w Paryżu odbyły się protesty w obronie Palestyny. Francja od tygodnia żyje w strachu przed atakami.
20.10.2023 | aktual.: 17.01.2024 15:59
Kilka tysięcy osób zebrało się w czwartek wieczorem na placu Republiki w Paryżu na propalestyńskiej demonstracji, która wcześniej została zakazana przez prefekturę - podaje dziennik "Le Figaro". Sąd administracyjny zezwolił na jej przeprowadzenie już po rozpoczęciu zgromadzenia.
Demonstracje w Paryżu. Macron zabiera głos
Pokojowa demonstracja rozpoczęła się około godziny 18.30 i została otoczona przez policję. Po zgromadzeniu się kilku tysięcy osób sąd administracyjny w Paryżu zawiesił zakaz propalestyńskiej manifestacji wydany przez prefekturę. Po tej decyzji policja wycofała się z placu.
Na placu miała również miejsce minuta ciszy, w czasie której padło kilka okrzyków: "Allahu Akbar!" oraz "Izrael jest mordercą, a Macron wspólnikiem!".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Francja w strachu
Francja od tygodnia żyje w strachu przed atakami po tym, jak nożownik związany z radykalnym islamem zamordował nauczyciela w Arras w północnej części kraju.
W środę i czwartek kilkanaście lotnisk zostało ewakuowanych z powodu zagrożeń bombami.
Macron reaguje. "Istnieje ryzyko podziałów"
Głos w sprawie wydarzeń na Bliskim Wschodzie i protestów we Francji zabrał prezydent Emmanuel Macron.
- We Francji istnieje ryzyko podziałów, jeśli sytuacja wynikająca z konfliktu na Bliskim Wschodzie będzie źle zarządzana - oświadczył.
- Wszyscy jesteśmy Francuzami i Francuzkami, nie możemy importować tego konfliktu z Bliskiego Wschodu. Mamy największą społeczność żydowską w Europie i ogromną liczbę młodych ludzi z Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej i Afryki. Mamy też wielu młodych ludzi wyznania muzułmańskiego - przyznał.
"W środku są bardzo radykalne elementy"
Pytany, dlaczego zakazuje się propalestyńskich demonstracji, Macron, który wrócił w czwartek z Arras, gdzie odbył się pogrzeb zamordowanego przed tygodniem nauczyciela, mówił o "okresie przyzwoitości" po ataku.
- Widzę ludzi, którzy chcą pokojowo demonstrować, ale w środku są bardzo radykalne elementy, które chcą palić izraelskie flagi i bronić Hamasu - dodał.