Zwolennicy Palestyny nie posłuchali zakazu. Armatki wodne i gaz w Paryżu
Tysiące osób mimo zakazu wyszły na paryski Plac Republiki, by wziąć udział w propalestyńskiej manifestacji. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych przeciw demonstrantom.
Francja, o czym poinformował minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin, zakazała wszelkich demonstracji propalestyńskich, "ponieważ mogą powodować zakłócenia porządku publicznego". Mimo to w czwartek wieczorem około trzech tysięcy osób zgromadziło się w Paryżu na Placu Republiki, aby okazać swoją solidarność z Palestyńczykami.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Demonstranci skandowali hasła: "Palestyna wygra", "Izraelski zabójca, Macron współwinny", "Syjoniści, syjoniści, jesteście terrorystami". Na pomniku Republiki, stojącym w centralnym miejscu paryskiego placu, napisali sprayem "Wolna Palestyna".
Policja użyła gazu i armatek wodnych
Mundurowi zatrzymali 10 osób, a 24 ukarali grzywną. Na tym się jednak nie skończyło. Po godzinie 18 Komenda Główna Policji poinformowała o wydaniu rozkazu stłumienia manifestacji. Doszło do starć z policją. Po godzinie 19, aby rozproszyć protestujących, funkcjonariusze użyli armatek wodnych i gazu łzawiącego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nocny odwet Izraela. Siedziby Hamasu i Hezbollahu w ogniu
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Pro-palestyńskie demonstracje, mimo zakazu, zorganizowane zostały też w innych miastach Francji. W centrum Rennes zgromadziło się około 50, a w Bordeaux około 100 osób. W Lille, jak podała prokuratura, zatrzymano 10 osób pod zarzutem "buntu" i "odmowy rozejścia się".
- Żyjemy w państwie prawa, w kraju, w którym mamy prawo zajmować stanowisko i demonstrować - w rozmowie z agencją Reutera 29-letnia Charlotte Vautier. Jej zdaniem zabranianie manifestacji jednej stronie i pozwalanie na demonstracje drugiej to sytuacja, która odzwierciedla rzeczywistość Palestyny.
Źródło: Reuters, "LeParisien"