Protesty w Gruzji. "Rosyjska propaganda milczy"
W Gruzji trwają masowe protesty. Patrycjusz Wyżga pytał o nie w programie "Newsroom WP" ekspertkę zajmująca się tym krajem. - W połowie lutego ugrupowanie Siła Ludu, które powstało w sierpniu z posłów, którzy odeszli z partii rządzącej Gruzińskie Marzenie, wnieśli projekt ustawy o przejrzystości zagranicznych wpływów. Zrobił się duży szum wokół tej ustawy - mówiła Stasia Budzisz. - Wprowadzono kolejny projekt o rejestracji zagranicznych agentów. Tę pierwszą ustawę nazwano "ustawą gruzińską", a drugą nazwano "amerykańską". Partia rządząca była za przyjęciem dwóch projektów, ale powiedziała, że przyjmie jeden. Chodzi o to, żeby wprowadzić w Gruzji rejestr zagranicznych agentów, który uderza w trzeci sektor oraz media. To złudnie przypomina to, co wydarzyło się w Rosji w 2012 r. Putin mówił, by nie demonizować słowa "agent". Tych samych "agentów" używa szef partii Gruzińskie Marzenie. Gdy wprowadzono "projekt amerykański", zaczęto opowiadać, że pierwszy projekt zostanie zaakceptowany. Gruzińskiemu Marzeniu nie zależy na tym, by zyskać perspektywę unijną. Na ten moment zależy im na wygraniu wyborów. Widać te inklinacje prorosyjskie bardzo mocno. Sołowjow na Telegramie zwrócił uwagę na zamieszki w Gruzji. To zastanawiające, że rosyjska propaganda, która podchwyciłaby taki temat od razu, na ten moment milczy - dodała.