"Protestów w Mińsku nie należy porównywać do rewolucji na Ukrainie"
Porównywanie kilkunastu tysięcy protestujących w Mińsku do rewolucji na Ukrainie i w Gruzji jest niewłaściwe i nieuczciwe - pisze dziennik "Lietuvos Rytas".
21.03.2006 | aktual.: 21.03.2006 10:29
Dziennik przypomina, że protesty na Ukrainie i w Gruzji były znacznie lepiej zorganizowane, miały poparcie znacznej części społeczeństwa, wystarczające finansowanie. "Poza tym, wychodząc na ulice ani Ukraińcy, ani Gruzini aż tak nie ryzykowali utratą własnej wolności" - zaznacza "Lietuvos Rytas".
"Byłoby naiwnością oczekiwać w tej chwili czegoś więcej od Białorusi, w której około połowy mieszkańców rzeczywiście popiera Łukaszenkę" - pisze dziennik.
Według dziennika, "błyskawicznych przemian nie należy się tu spodziewać, a ich tempo będzie zależało nie tylko od samych Białorusinów".
"Właśnie teraz wsparcie budzących się ludzi Białorusi jest życiowo ważną sprawą. Znacznie ważniejszą aniżeli zapowiadane nowe sankcje wobec rządzącego reżimu" - uważa dziennik i wskazuje na Litwę, która "może odegrać tu ważną rolę".
"Dotychczasowe wysiłki USA i Unii Europejskiej na rzecz demokratyzacji Białorusi nie były ani wystarczające, ani konsekwentne. Dlatego Litwa powinna stać się głosem sumienia, który nie pozwoli Zachodowi zapomnieć danych obietnic wspierania rozpoczętych przemian na Białorusi" - czytamy w komentarzu.
Dziennik uważa, że "właśnie Litwa, być może wspólnie z Polską, powinny sobie postawić za cel opracowanie strategii wspierania przemian na Białorusi".
Aleksandra Akińczo