Protest pacjentów przeciwko złym warunkom dializy

Jeśli ktoś nie zainteresuje się w końcu tą sytuacją, to w czwartek cała nasza zmiana, czyli 15 osób nie przystąpi do koniecznej dla naszego zdrowia i życia dializy - zapowiedział Edward Lupa, jeden ze zdesperowanych pacjentów.

Pacjenci mają do tego prawo. My mamy wtedy obowiązek zaproponować im inną stację dializ i dowieźć ich tam - powiedział Jerzy Piekarski, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Legnicy.

Od trzech miesięcy nie dostajemy leków podnoszących poziom hemoglobiny, które teoretycznie są nam gwarantowane za darmo. Szpital prawdopodobnie bierze za nie pieniądze, ale ich nie kupuje, w rezultacie wszyscy mamy drastycznie niskie poziomy hemoglobiny i czujemy się fatalnie - powiedziała Bogumiła Bema.

Nikt kompletnie nie przejmuje się nami. Żeby zatamować krwotoki sami sobie kupujemy tabletki, które po prostu wciskamy w dziurę po igle zatrzymując w ten sposób krew - mówiła inna pacjentka.

Brakuje wody utlenionej, więc przemywają nas jodyną, niektórzy są na nią uczuleni, więc wiąże się to z dodatkowymi cierpieniami - powiedziała jedna z dializowanych kobiet.

Dyrektor szpitala potwierdził, że w związku z kłopotami z płynnością finansową placówki pacjenci nie otrzymują niektórych leków. Te, o które proszą, według niego, nie są im niezbędne, a jedynie poprawiają komfort leczenia wspomagając dializę.

W podobnym tonie na zarzuty pacjentów odpowiedział jeden z lekarzy, według którego leków tych nie było kilkanaście lat temu i pacjenci żyli.

Zdaniem Piekarskiego, kłopoty szpitala wynikają głównie z wieloletniego zadłużenia oraz z niedoszacowania potrzeb zdrowotnych przez dolnośląską kasę chorych, której stawki należą w dodatku do najniższych w kraju.

Legnicki szpital jest jednym z największych na Dolnym Śląsku. Na ponad 22 oddziałach szpitalnych rocznie leczy się tu ok. 32 tys. pacjentów. Są tu jedyne w regionie legnickim oddziały: urologii, neurologii, medycyny paliatywnej oraz jedyny na Dolnym Śląsku, poza Wrocławiem, oddział hematologiczny.(miz)