Prokuratura zamyka śledztwo ws. szpiegostwa na rzecz Białorusi
Przez cztery lata prokuratura badała "aktywność obcych służb specjalnych na terenie Polski". Chodziło głównie o białoruskich agentów. Śledczy wiązali z tym wątkiem i prześwietlali m.in. działalność przedsiębiorcy i wiceprezesa Krajowej Izby Gospodarczej - Witolda Karczewskiego. Jak ustaliła Wirtualna Polska, śledztwo zostało zamknięte.
Karczewski to znany podlaski biznesmen z branży rolnej. Jest właścicielem i wiceszefem firmy Contractus - handlującej sprzętem rolniczym, oraz wiceprezesem Krajowej Izby Gospodarczej. Jednocześnie to też honorowy prezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku i konsul honorowy Bułgarii.
Kilka tygodni temu zrobiło się o nim głośno przy okazji reportażu telewizji TVN24 "Kucharze Łukaszenki". Z materiału wynika, że przedsiębiorca ma mieć bliskie relacje z białoruskim oligarchą Aleksandrem Zingmanem i ma być cichym właścicielem restauracji Falcone w Mińsku, w której podobno bywa sam Aleksander Łukaszenka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polka była na celowniku białoruskiego KGB. "Zaczęło się w 2022 r."
Jak podała stacja, na Karczewskim ciąży też zarzut złożenia obietnicy korupcyjnej byłemu ministrowi rolnictwa Kenii Feliksowi Koskei. Contractus - firma Karczewskiego - w 2015 r. wygrała jedenaście przetargów na dostawę maszyn rolniczych dla tego rządu.
Prokuratura postawiła mu zarzut, ale nie zawnioskowała o areszt. Następnie śledztwo zostało na kilka lat zawieszone. Podjęto je ponownie dopiero pod koniec zeszłego roku, właśnie po materiale dziennikarskim.
W odpowiedzi na reportaż Karczewski wydał oświadczenie. Zapewnia, że nigdy nie nabył udziałów w mińskiej restauracji i nie utrzymuje kontaktów ani z Zingmanem, ani z nikim innym z otoczenia Łukaszenki. Zaprzecza też w sprawie zarzutu dotyczącego rzekomej obietnicy korupcyjnej.
"Witold Karczewski całkowicie odrzuca również wszelkie sugestie dotyczące składania rzekomej obietnicy korzyści majątkowej dla osoby pełniącej funkcję publiczną w Kenii" -czytamy w stanowisku Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakim agentem KBG był Putin? Były oficer obnażył przywódcę Rosji
"Sporządzana jest decyzja procesowa o umorzeniu"
To jednak nie koniec sprawy - w reportażu TVN24 wypowiada się rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Mówi, że w śledztwie dotyczącym Karczewskiego pojawia się "sprawa jego powiązań z Zingmanem", a także jako główny wątek "podejrzenie szpiegostwa".
Wirtualna Polska potwierdziła w Prokuraturze Krajowej, że faktycznie prowadzono takie śledztwo (zupełnie odrębne od postępowania ws. korupcji). Ostatecznie zostało ono zakończone - bez postawienia komukolwiek zarzutów. Co warto dodać, postępowanie w tej sprawie wszczęto w 2020 roku.
"Śledztwo Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej zostało zamknięte postanowieniem prokuratora w dniu 29 listopada 2024 roku. Na obecnym etapie sporządzana jest decyzja procesowa o jego umorzeniu w kilku wątkach wraz z jej uzasadnieniem" - informuje Wirtualną Polskę Katarzyna Calów-Jaszewska z Prokuratury Krajowej.
I jak dodaje, że wydana zostanie również decyzja o umorzeniu śledztwa w wątku dotyczącym art. 130 par. 1 kk (udziału w działalności obcego wywiadu, czyli szpiegostwa – red.). - W niniejszym śledztwie była badana w szerokim zakresie aktywność obcych służb specjalnych na terenie RP. Aleksander Zingman oraz Witold Karczewski nie posiadali statusu podejrzanych, oraz nie byli przesłuchiwani w charakterze świadka - czytamy w odpowiedziach biura prasowego Prokuratury Krajowej.
Śledczy nie ujawniają przyczyn umorzenia postępowania. Jak wynika z przepisów, przestępstwo takie jak szpiegostwo nie ulega przedawnieniu. - Podstawą do wszczęcia śledztwa były informacje uzyskane w drodze przeprowadzonych czynności procesowych informuje WP Katarzyna Calów-Jaszewska.
O komentarz poprosiliśmy także Witolda Karczewskiego. Potwierdza on, że nie był przesłuchiwany przez prokuraturę w ramach śledztwa dotyczącego szpiegostwa.
Twierdzi, że choć kiedyś poznał Zingmana, to od lat nie ma z nim kontaktów.
- Od lat nie miałem żadnych kontaktów z Aleksandrem Zingmanem. Ani biznesowych, ani towarzyskich. Nie współpracuję z nim w żaden sposób. Poznałem go na targach albo innym wydarzeniu gospodarczym w czasach, kiedy polscy przedsiębiorcy prowadzili intensywnie interesy na Białorusi przy wsparciu polskich władz. Skończyłem z nim współpracę, kiedy kontrakty na Białorusi stały się nierentowne - mówi WP Witold Karczewski.
Zaprzecza również swoim związkom z restauracją Falcone. W tym wypadku jednak twierdzi, że mógł paść ofiarą prowokacji i zapowiada złożenie zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualna Polska