Prokuratura z Białegostoku bada czy wszcząć postępowanie ws. rzecznika MON
Białostocka prokuratura sprawdza, czy są powody do wszczęcia postępowania z zawiadomienia posła Nowoczesnej Krzysztofa Truskolaskiego ws. rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Poseł podejrzewa, że rzecznik mógł użyć służbowej limuzyny do celów prywatnych.
Parlamentarzysta złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego przed weekendem, a teraz przesłał śledczym pismo z uzupełniającymi informacjami.
- Wszystkie materiały są w jednym postępowaniu sprawdzającym - wyjaśnia szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe Wojciech Zalesko.
Śledczy na podjęcie decyzji mają miesiąc.
Taśma z monitoringu i zeznania szefa MON
Sprawa dotyczy artykułu opublikowanego dwa tygodnie temu przez dziennik "Fakt". Gazeta podała, że Misiewicz miał wykorzystać służbowe auto, aby pojechać w połowie stycznia na imprezę w jednym z białostockich klubów choć hotel, w którym mieszkał, znajduje się kilkaset metrów dalej.
Po tych doniesieniach Truskolaski złożył interpelację do szefa MON Antoniego Macierewicza z prośbą o wyjaśnienia. Zwrócił się też do władz Białegostoku z prośbą o udostępnienie nagrań z monitoringu miejskiego. Białostocka Straż Miejska odmówiła, tłumacząc to tym, że nagrania mogą być przekazane organom ścigania jako dowód w sprawach o przestępstwa i wykroczenia.
Składając zawiadomienie do prokuratury, poseł wyjaśniał, że robi to po odmowie udostępnienia nagrań, by mogła je poznać opinia publiczna. Poseł liczy, że prokuratura wystąpi do Straży Miejskiej o nagranie z monitoringu, które będzie dowodem w sprawie.
Truskolaski chce też, aby w tej sprawie zeznawał szef MON.