Wspomniał pan też o reklamach. To nawiążmy do pana wystąpienia właśnie w reklamie maseczek, bo Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej
Dolnośląskiej Izby Lekarskiej miał sprawdzać, czy nie naruszył pan etyki lekarskiej. Jak dowiedziała
się Wirtualna Polska, sprawa została przekazana do Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Lekarskiej w Warszawie. I co dalej w tej sprawie, panie
profesorze, czy składał pan już jakieś wyjaśnienia?
Nie, oczywiście nie składałem, chociaż mam wiele tych takich różnych akcji, łącznie jeden minister się pytał. Proszę panią, ja to
zrobiłem świadomie i celowo, porozumiawszy się z prawnikami. Dlatego jak pani powiedziałem, że nikt nie reaguje na umieszczanie moich
wizerunków na lekach różnych innych rzeczy i w ogóle nie reaguje, gdzie są organy państwa, tego było dziesiątki różnych
rzeczy. Z drugiego powodu tych właśnie wyroków śmierci i też nic z tego wynika. Znowu żaden organ nie reaguje. I trzeciego
powodu, że na rynku były różne badziewne, że tak określę, może to wulgarne określenie, różnorodne maski, siakie, owakie zaimportowane.
Pojawiła się polska firma uzyskująca polski atest z Państwowego Zakładu Higieny, więc państwowej instytucji,
bardzo dobre i ładne, przydatne maski. I wystąpiłem w reklamie promującej polską firmę, dolnośląską,
ze wszystkiego. I wzbudziło to ogromny niektórych ludzi. Ciekaw jestem dlaczego. Czy to już nie
można promować? Zarzucono, że promuje leki. Nie, proszę panią. Maska nie jest produktem leczniczym.
Maska jest takim samym produktem jak spodnie, proszę panią, przeciwko kleszczom czy kalosze na pijawki.
Jeśli tak by było, to by premier, prezydent, premier, skończywszy na portierze w szpitalu wszystko reklamowali jako takie, bo byłoby zakazane. No to jest absurd.
A świadomie powiedziałem, że mi się na to należy wynagrodzenie - oczywiście
zrezygnowałem z tego wynagrodzenia jako takiego i złotówki nie wziąłem, żeby kogoś niepokoiło, prawda.
Ale co zrobił pan z tymi pieniędzmi?
Przeznaczył na cel charytatywny? Co się stało z tymi pieniędzmi, przeznaczył pan na jakiś cel charytatywny?
W ogóle nie wziąłem, na żadne charytatywne rzeczy i tak dalej. Nie wziąłem należnych mi za nagrywanie w studiu.
Czyli w tej reklamie wystąpił pan charytatywnie?
Charytatywnie. Ostatecznie charytatywnie, choć uważam, że powinno mi się było za to zapłacić.
Panie profesorze, a może firma jednak teraz zapłaci panu i wtedy będzie pan mógł spożytkować jakoś te pieniądze?
Na pewno nie przyjmę tych pieniędzy w tym kontekście, bo będę przecież kolejne otrzymam jakieś tam rzeczników, różnych innych rzeczy, jakiś upadek autorytetu,
komentarze. Ciekaw jestem czyj upadek autorytetu, czy mój, że reprezentuję polskie rzeczy i polskie dobre wyroby,
czy osób, które nie reagują na to, jak moją twarz się umieszcza na lekach, proszę panią, na różne rzeczy. To jest zdumiewająca
sprawa w tym kraju.
A na jakich lekach pojawiła się pana twarz?
Proszę panią, na pasożyty, na jakieś inne historie, w jakiejś diecie, potem jakieś środki.
I bez pana wiedzy?
Naturalnie, naturalnie. Wielokrotnie.
Panie profesorze, a wracając jeszcze do tej reklamy
maseczek. Z perspektywy czasu nie żałuję pan udziału w tej reklamie, wystąpienia tam?
Nie, bo reklamowałem dobry, polski wyrób i tak dalej.
Jeśli by była oczywiście - prawnie to jest dość dziwnie. Maseczka nie nie jest wzięta jako produkt leczniczy.
Teoretycznie mogę. Jeśli w ogóle nie można w niczym występować - wie pani, ja nie dysponuję pięknymi piersiami czy pięknymi
pośladkami, prawda, i nie biorę za to pieniędzy. Muszę sprzedawać swoją wiedzę i jakieś
tam pomysły na sposób leczenia czy postępowania epidemiologicznego. Jeśli byłoby to słuszne, a poza
tym to było słuszne. Szczyt zakażeń, ludzie nie noszą masek, lekceważą, to niech używają przynajmniej dobrego sprzętu, dobrego
krajowego. Niekoniecznie musimy wszystko importować. Tego rodzaju proste rzeczy zresztą.
Panie profesorze, te porównania do tych różnych części
ciała to może niekoniecznie, to takie lekko seksistowskie, więc może to zostawmy.
Ale to jest prawda, proszę włączyć telewizję i każdy program
telewizyjny.
Panie profesorze, co dalej się stanie z tą sprawą, czy pan ma być wezwany przed tą Izbę, czy nie, ma pan jakieś informacje?
Nie wiem. Na każdą decyzję za udział w polskiego
wyrobu tekstylnego jako takiego z honorem podejdę,
niezależnie od tego. Uważam po konsultacji z moimi prawnikami, że to jest wszystko legalne i przyzwoite, nie widzę żadnych powodów,
żeby mieć jakiś niepokój. Ale wie pani, są ekstremizmy po jakiejś stronie. Prawdopodobnie dziennikarzom z Telewizji
Polskiej zalazłem za skórę, importerom sprzętu marnej jakości tych masek z
Azji po prostu. Bo się pojawił dobry polski konkurent. Przecież ja nie mam żadnych interesów poza promocją zdrowia.