Prof. Piotrowski: Władza, która przestrzega postanowień konstytucji, jest silna siłą prawa
O tym, kto wchodzi do Sejmu, decyduje marszałek Sejmu. Ja jestem obywatelem, jak każdy Kowalski i nie ode mnie to zależy. Ja mogę mieć jedynie pogląd, czy posłowie Kamiński i Wąsik mają mandat, czy nie. A moim zdaniem mandat mają - mówi prof. Ryszard Piotrowski.
Sebastian Łupak: Jeśli poseł - w tym przypadku Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński - jest skazany prawomocnym wyrokiem, to nie może być posłem, a jego mandat wygasa. Prawda?
Prof. dr hab. Ryszard Piotrowski, prawnik, konstytucjonalista, profesor UW: Prawda. Ale jest jeszcze Kodeks wyborczy. A w Kodeksie wyborczym jest przewidziana procedura wygaszania tych mandatów, która nie sprowadza się do tego, że marszałek Sejmu stwierdza ich wygaśnięcie, ale obejmuje również element odwołania od tego postanowienia marszałka. Czyli nie wystarczy samo zaistnienie faktu prawomocnego skazania, ale potrzebne jest jeszcze postępowanie sądowe, weryfikujące postanowienie marszałka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Protest modlitewny" przed restauracją. Interweniowała policja
Czyli koniec końców decyduje Sąd Najwyższy?
Sąd nie występuje tu jedynie w roli notariusza. Do wygaśnięcia mandatu nie dochodzi, jeśli Sąd Najwyższy uwzględni odwołania zainteresowanych.
Taki pogląd jest prezentowany przez Andrzeja Kisielewicza w Komentarzu do Kodeksu wyborczego z 2014 roku, który ma kilku autorów. I to jest pogląd, z którym ja się zgadzam.
Nie może być tak, że skoro nie podoba nam się rozpoznanie tych odwołań przez Sąd Najwyższy, to uznajemy, że Kodeks wyborczy nie obowiązuje.
Izba Pracy Sądu Najwyższego orzekła 10 stycznia, że Mariusz Kamiński nie jest już posłem.
To odwołanie zostało błędnie skierowane przez marszałka Sejmu do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Powędrowało więc do sędziego, który to rozpoznał, ale nie miał do tego prawa.
Dlaczego?
Po pierwsze było to sprzeczne z wolą wnoszącego odwołanie, a po drugie Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN nie ma do tego legitymacji.
A Izba Kontroli Nadzwyczajnej ma taką legitymację?
Ma! To wynika z ustawy o Sądzie Najwyższym, która obowiązuje.
A przede wszystkim obowiązuje Konstytucja. A Konstytucja nakazuje działać zgodnie z prawem i w granicach prawa.
Dziwi mnie, że ktoś może myśleć inaczej.
Wiele prawniczych autorytetów twierdzi jednak - wbrew opinii pana profesora - że Wąsikowi i Kamińskiemu wygasły mandaty, a Izba Kontroli Nadzwyczajnej, obsadzona z udziałem upolitycznionej KRS, jest nieuznawana za sąd w myśl prawa polskiego i europejskiego. Popełniają błąd?
Ja wiem, że są sprzeczne opinie, ale to nie znaczy, że mojej ma nie być.
Nikt nie odbiera panu prawa do opinii, ale przeciętny Kowalski, jako obywatel i wyborca, gubi się w tej wielości opinii.
No właśnie, po co Kowalskiemu robić mętlik w głowie? Pamięta pan tę piosenkę Młynarskiego: "po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy!".
Jak uzgodnić jedno właściwie rozumienie Konstytucji?
To powinni zrobić politycy, przestrzegając Konstytucji. Ale nie wygląda, żeby się na to zanosiło.
Czy pana zdaniem Wąsik i Kamiński powinni móc swobodnie wejść na posiedzenie Sejmu?
Skoro są posłami, to mają prawo tam być. To jasne! Oczywiście obok teorii jest jeszcze praktyka. A o tym, kto wchodzi do Sejmu, to nie ja decyduję, tylko marszałek Sejmu. Ja nie jestem Kancelarią Sejmu. Ja jestem obywatelem jak każdy Kowalski i nie ode mnie to zależy. Ja mogę mieć jedynie pogląd, czy mają mandat, czy nie. A moim zdaniem mandat mają.
Wąsik i Kamiński mogą się powołać na opinię pana profesora?
Opinie prawników nie mają znaczenia. Znaczenie mają postanowienia sądu. Obowiązują te postanowienia, które pochodzą od organu uprawnionego, w tym przypadku od Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN.
Wypowiadał się pan też w sprawie przejęcia mediów publicznych, twierdząc, że w tym przypadku minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz też złamał prawo. Przecież TVP to spółka Skarbu Państwa, więc można do niej stosować przepisy Kodeksu spółek handlowych.
Ustawa o radiofonii i telewizji wyłącza stosowanie Kodeksu spółek handlowych w tym zakresie.
Politycy rządzącej koalicji powinni pamiętać, że im też grozi odpowiedzialność za łamanie prawa, jeśli rzeczywiście je łamią?
Oni doskonale to wiedzą. Jest odpowiedzialność przed sądem powszechnym i odpowiedzialność konstytucyjna przed Trybunałem Stanu, a także odpowiedzialność przed wyborcami.
Ale są też pewne okoliczności polityczne. Każda władza sądzi, że jest wieczna. Jakby pan był ministrem, to pewnie też wykonywałby pan polecenia premiera.
Ale ja nie byłem nigdy członkiem rządu, więc patrzę na to nieco inaczej.
Czy obecna władza jest więc bezsilna i nie ma jak reformować TVP, Prokuratury Krajowej, TK, KRS i innych organów państwa, biorąc pod uwagę potencjalne weto prezydenta? Poprzednia władza aż tak dobrze zabetonowała te instytucje?
Władza, która przestrzega ściśle postanowień konstytucji, jest silna siłą prawa, któremu okazuje posłuszeństwo.
Sebastian Łupak jest dziennikarzem Wirtualnej Polski