Prof. Ewa Łętowska© East News

Ewa Łętowska: Prezydent chce pokazać, że to on jest dobry, a Bodnar i sądy paskudne

15 stycznia 2024

- Jeśli część obywateli nie chce państwa prawa i jeśli zamiast demokracji woli populizm, to skonstatuję, że nie chcą demokratycznego państwa prawa i wolą państwo, gdzie decydujący głos ma wola politycznego decydenta - mówi Wirtualnej Polsce prof. Ewa Łętowska.

W 2015 roku Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali skazani przez Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście na trzy lata więzienia m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA w tzw. aferze gruntowej. Z kolei na kary po 2,5 roku skazano dwóch innych byłych członków kierownictwa CBA. Do przestępstw doszło w 2007 r. w czasie rządów koalicji: PiS-LPR-Samoobrona.

Choć wyrok z 2015 roku był nieprawomocny, prezydent Andrzej Duda ułaskawił całą czwórkę. Argumentował: "(...) Postanowiłem w swoisty sposób zwolnić, uwolnić po prostu wymiar sprawiedliwości od tej sprawy, w której zawsze ktoś by powiedział, że sądy działały na polityczne zlecenie (...)".

Sprawa wróciła jednak na wokandę po ponad ośmiu latach. Sąd Najwyższy, po kasacjach wniesionych przez oskarżycieli posiłkowych, uchylił umorzenie sprawy i przekazał ją do ponownego rozpoznania.

20 grudnia Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Kamińskiego i Wąsika na dwa lata więzienia. Wyrok był prawomocny. Obaj politycy PiS oświadczyli, że go nie uznają, a prezydent twierdzi, że ułaskawienie z 2015 roku nadal jest w mocy. Wskutek skazania mandaty obydwu polityków wygasły, a oni sami zostali aresztowani 9 stycznia w Pałacu Prezydenckim i obecnie znajdują się już w zakładach karnych.

PiS - w obronie Kamińskiego i Wasika oraz mediów publicznych, które zostały wyczyszczone z partyjnych propagandystów - zorganizował w Warszawie marsz protestacyjny.

Z kolei sam Andrzej Duda w ogłosił, że wszczyna postępowanie ułaskawieniowe wobec Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Uznał przy tym, że są oni nadal posłami. Kamińskiego określił swoim przyjacielem, "walczącym z korupcją".

Sprawa Kamińskiego i Wąsika pokazała również, w jakim chaosie prawnym - po ośmiu latach rządów PiS - znalazł się polski wymiar sprawiedliwości. O tym mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Ewa Łętowska, była Rzeczniczka Praw Obywatelskich, była sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz sędzia w stanie spoczynku Trybunału Konstytucyjnego

Sebastian Łupak, Wirtualna Polska: Jak Pani skomentuje decyzję prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika?

Prof. Ewa Łętowska: Należy zaznaczyć to, co z tej decyzji wynika, a czego wyraźnie nie powiedziano. Prezydent wybrał inną ścieżkę: Kodeksu postępowania karnego. Prezydent otworzył procedurę ułaskawieniową. Jej "gospodarzem" jest jednak prokurator generalny Adam Bodnar.

Tu jest pewna pułapka. Bo to teraz Prokurator Generalny musi wyrazić swoją opinię, a może także żądać opinii orzekających sądów obu instancji, które panów Wąsika i Kamińskiego skazały. Te opinie zresztą nie muszą być pozytywne.

I dopiero wtedy, po zakończeniu takiej procedury, prezydent tej łaski udzieli (albo nie udziela, z tym że to chyba w tej sytuacji nie wchodzi w grę). Czyli: wszystko trwa, dziennikarze piszą o "prezydenckim ułaskawieniu", jakby już nastąpiło, skazani siedzą, a tu Prokurator Generalny mnoży jakieś formalizmy.

Widać na tym przykładzie, że procedury prawne są u nas używane w rozgrywce politycznej dla wzajemnego szachowania się.

W tym przypadku, na czym polega zagranie prezydenta?

Prezydent chce pokazać, że to on jest ten dobry, a Bodnar i sądy paskudne. Przecież trochę potrwa, zanim te opinie zostaną napisane. To może być co najmniej miesiąc. A w tym czasie będzie trwała propaganda, że "więźniowie polityczni" są nadal prześladowani, a Bodnar ich nie wypuszcza.

A przecież Kamiński i Wąsik więźniami politycznymi nie są. Przecież nie zostali skazani ani za poglądy, ani za działalność polityczną.

Tylko za zorganizowanie prowokacji w sposób niedozwolony, fingując istnienie przestępstwa. Zostali skazani za przekroczenie kompetencji.

Jeśli realizowali coś, czego od nich oczekiwano, to ich obecny żal do świata jest zrozumiały. Stali się kozłami ofiarnymi polityki. Tylko że to jest polityka, na którą dało przyzwolenie ich otoczenie polityczne. Bo przecież z tego otoczenia ciągle słyszymy, że ich "skazano za walkę z korupcją". To znaczy, że w ramach walki z korupcją uznaje się za dopuszczalne kuszenie łapówką do przestępstwa.

Jak pani ocenia fakt, że prezydent przyjął dwie skazane już prawomocnie osoby w Pałacu Prezydenckim?

To też jest nieelegancki kontekst polityczny, nałożony na decyzję czysto prawną o zatrzymaniu w celu wykonania kary. Dodam, że akurat to poszukiwanie z automatu przez policję to efekt zmiany prawa wprowadzonej nie tak dawno przez obóz, do którego należą obaj panowie.

W mediach społecznościowych wielu komentatorów triumfuje, że oto wreszcie polityków, którzy sami łamali prawo, spotkała sprawiedliwość.

Nie cieszyłabym się z czyjegokolwiek poniżenia, nawet ludzi dawniej butnych. To, że oni są w więzieniu, może być zgodne z prawem, ale nie powinniśmy z tego tytułu ostentacyjnie wyrażać zadowolenia! Bo to by znaczyło, że pogarda jako metoda funkcjonowania społeczeństwa, udzieliła się także nam.

PiS zapowiada, że nie uzupełni mandatów Wąsika i Kamińskiego, które wygasły wskutek ich skazania. Czyli będzie brakowało dwóch posłów. Czy wszystkie ustawy Sejmu będą wtedy hurtowo - jak utrzymuje partia Jarosława Kaczyńskiego - nieważne?

Bzdura! Sejm może będzie niekompletny, ale będzie funkcjonował. Osiągamy, niestety, coraz większy stopień absurdu w zapowiedziach niektórych polityków.

Politycy walczą, a obywatele widzą chaos, który znacznie obniża ich zaufanie do państwa. Jak przeciętny Kowalski ma stwierdzić, kto ma w tym sporze rację?

Ma pan miskę, a w misce leżą czekoladki. Tylko że jedne są z prawdziwej czekolady, a inne są wyrobem czekoladopodobnym. Jedne i drugie opakowane są w etykiety z napisem "czekolada". Ale wybrakowany produkt to nigdy nie będzie E.Wedel.

Tak samo jest z prawem. Mamy wymieszane prawo i bezprawie, które ubrało się w szatę prawa. Etykiety identyczne, zawartość inna. Odróżnienie tego nie jest łatwe. No i najpierw trzeba rozpakować z tej etykiety, aby zobaczyć zawartość. To wymaga kogoś wprawionego.

Poda pani przykład "wyrobu czekoladopodobnego"?

To są fałszywe wykładnie i zmyłkowe rozumowania.

Na przykład rzekome "ułaskawienie" panów Kamińskiego i Wąsika, dokonane przez prezydenta przez kilkoma laty, gdy istniał tylko wyrok nieprawomocny. Ułaskawienie (etykieta) skrywało tu abolicję indywidualną (zawartość). Prezydent ma kompetencję do ułaskawiania, ale nie do abolicji indywidualnej (której można dokonać, gdy jeszcze nie zapadł prawomocny wyrok skazujący) czy antycypacyjnej (uwolnienie od odpowiedzialności, zanim w ogóle kogoś skazano albo może nawet, zanim ktoś popełnił przestępstwo).

Zresztą ja już naprawdę nie wiem, co pan prezydent naprawdę uważa, bo ostatnio mówił publicznie o tym, że on w swoim czasie "uniewinnił" obu panów, co by znaczyło, że jeszcze szerzej widzi swoją rolę w podziale władz i może wykonywać władzę sądowniczą. Już zresztą kiedyś przecież mówił o "wyręczeniu sądów".

Co zrobić, jeśli część polityków i ich wyborców woli "wyrób czekoladopodobny". Po prostu akceptują łamanie prawa dla celów partyjnych?

Jeśli część obywateli nie chce państwa prawa i jeśli zamiast demokracji woli populizm, to skonstatuję, że nie chcą demokratycznego państwa prawa i wolą państwo, gdzie decydujący głos ma wola politycznego decydenta.

Mamy dwa porządki prawne?

Nie! To nie są dwa porządki prawne. Mamy jeden, prawdziwy, porządek prawny. Jest też ten konkurencyjny - przepraszam za terminologię - "porządek", nie-prawo, przybrane w szatę prawa. I te dwa porządki nie są równoważne.

Dlaczego tak ciężko nam teraz idzie porządkowanie prawa? Przecież mamy za sobą ważne doświadczenie wychodzenia z PRL.

Tamta władza wiedziała, że przegrała i tylko negocjowała warunki swojego odejścia. A PiS, jak widać, nie chce odejść. Opiera się. Nie negocjuje odejścia, lecz chce kontynuować rządzenie przy pomocy podmiany prawa na nie-prawo opakowane w etykietę prawa.

Słynny niemiecki prawnik Hans Kelsen mówił, że demokracja jest bardzo słaba w obronie i jeśli się ją zaatakuje, to demokratycznymi narzędziami trudno ją ochronić. Stąd późniejsza teoria demokracji, która ma prawo do samoobrony. Jestem zwolenniczką tej koncepcji.

Ona zmusza do aktywnego poszukiwania interpretacji i środków służących eliminacji wyrobów czekoladopodobnych udających czekoladę. Idziemy więc powoli do przodu, ale idzie to nam niesporo. Skala tej konstytucyjnej sepsy jest bowiem ogromna. To wszystko musi trwać, a tych segmentów do naprawy jest naprawdę dużo.

Mogłaby podać pani konkretne przykłady?

Dobrym przykładem jest sprawa mediów publicznych. Najlepiej byłoby ją rozwiązać legislacyjnie, przywracając konstytucyjny ład medialny – co wymaga zmiany władz spółek medialnych Skarbu Państwa. Ale jeśli tak się nie da (ponieważ grozi prezydenckie weto) to minister kultury zrobił to przez wykorzystanie KSH, któremu podlegają spółki Skarbu Państwa i wynikającej z niego konstrukcji uprawnień właścicielskich - zrealizowanych przez ministra kultury. I takie działanie ma według mnie zakotwiczenie konstytucyjne.

Jeszcze inny przykład: wystąpienie przez Sejm z uchwałą deklarującą potrzebę przywracania praworządności – taka uchwała niczego sama przez się nie załatwi i nie można nią zastąpić jakiejkolwiek ustawy.

Ale jest nie tylko rodzajem programu czy deklaracji – jest zaproszeniem skierowanym do organów, a raczej do funkcjonariuszy w tych organach, do sędziów, urzędników – aby każdy - działając w ramach własnych kompetencji, miał świadomość realizacji tego celu ogólnego.

To taka próba zestrojenia zegarków.

Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP magazyn
Komentarze (2821)