- To były zwłoki. W momencie, kiedy trafia do nas pacjent, który nie ma żadnych odruchów neurologicznych, cech krążenia i oddechu, to mamy prawo określić taki stan jako zwłoki. W niektórych wypadkach byłoby niegodnym człowieka, żeby takiego pacjenta reanimować. W tym wypadku to dziecko miało szansę - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Janusz Skalski. Według profesora uratowanie Adasia było cudem.
Profesor wspomina także przypadek z lat 80, kiedy do szpitala trafiło bardzo wychłodzone dziecko, które wpadło do studzienki kanalizacyjnej. - Pół godziny znajdowało się pod powierzchnią wody. Zanim trafiło do szpitala, upłynęła godzina. Podłączyliśmy wtedy krążenie pozaustrojowe. To dziecko bez szwanku przeżyło tę cała akcje i na własnych nogach poszło do domu - opowiada. Właśnie ukazała się książka "Mam odwagę mówić o cudzie" (wyd. Znak), w której z prof. Januszem Skalskim rozmawia dziennikarka Joanna Bątkiewicz-Brożek.