Producent systemu TAWS milczy; "mamy zakaz"
"Mamy zakaz mówienia o tej sprawie" - takie słowa z ust przedstawiciela firmy Universal Avionics Systems (UAS) mieli usłyszeć dziennikarze "Gazety Polskiej Codziennie". UAS jest producentem systemu TAWS, który zamontowany był w rządowym Tu-154M. Tymczasem według eksperta zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, system ten zarejestrował w ostatnich sekundach lotu aż 13 awarii.
29.05.2012 | aktual.: 29.05.2012 21:30
Jak dowodzi "GPC" wyniki badań amerykańskiej firmy Universal Avionics Systems mają istotne znaczenie dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. To ta firma dysponuje dziennikami awarii i plikiem pamięci komputera pokładowego rządowego tupolewa, który rozbił się na lotnisku Siewiernyj.
Dziennikarze skontaktowali się z oddziałem firmy, który mieści się w Bazylei. Nie zdążyli zadać pytania do końca. Pracownik przerwał i poinformował, że nie może wypowiadać się na temat katastrofy w Smoleńsku. Zakaz pochodzić ma od zarządu firmy UAS.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy oraz tzw. komisja Millera tuż po katastrofie kontaktowały się z firmą, prosząc o odkodowanie rejestru awarii tupolewa - podaje "GPC". Zwrócono się jednak tylko o odszyfrowanie najpoważniejszej awarii. Tymczasem dr Kazimierz Nowaczyk z Uniwersytetu Maryland, ekspert parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej, twierdził, że w ostatnich sekundach lotu system TAWS zarejestrował aż 13 awarii.
TAWS (Terrain Awareness and Warning System) to urządzenie montowane na pokładzie samolotów (było również w rządowym Tu-154M), mające za zadanie ostrzegać pilotów o zbliżającej się powierzchni gruntu. To z niego pochodziły komunikaty "Pull up, pull up" i "Terrain ahead". Dane pobierane są z wysokościomierza, barometru oraz GPS i cyfrowych map kuli ziemskiej. Następnie system porównuje pozycję statku powietrznego z bazą danych na pokładzie, która zawiera szczegóły dotyczące terenu i przeszkód, które można napotkać podchodząc do lądowania.