Proces po wypadku Beaty Szydło. Zostały uszkodzone ważne dowody
Uszkodzona została płyta z zapisem z kamer monitoringu. Chodzi o przejazd kolumny premier Beaty Szydło. Nośnik był ważnym dowodem w procesie dotyczącym wypadku ówczesnej szefowej rządu z lutego 2017 r. w Oświęcimiu.
O zniszczeniu dowodu rzeczowego poinformował portal tvn24.pl. Jak się okazuje, uszkodzone zostały dwie płyty. Jedna jest ważna dla sprawy, druga nie ma większego znaczenia.
Sąd Okręgowy w Krakowie, który nadzoruje pracę sądu rejonowego w Oświęcimiu, potwierdził, że doszło do zniszczenia nośników.
- Jednak nie da się jednoznacznie stwierdzić, kiedy i w jakich okolicznościach doszło do ich uszkodzenia. Na jednej z płyt, zgodnie z opisem znajdującym się na kopercie, znajdował się materiał stacji TVN24 programu "Czarno na Białym". Na drugiej płycie znajdował się zapis monitoringu, z którego został sporządzony przez policję protokół oględzin i przekazany do dyspozycji sądu - odpowiedziała portalowi rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie sędzia Beata Górszczyk.
Jak twierdzi sędzia, nic nie wie o tym, aby toczyło się jakieś postępowanie w sprawie uszkodzenia płyt. Obrona również nie wiedziała o tym, że dowody zostały zniszczone.
- Korzystając z uprawnień obrońcy jestem w posiadaniu kopii płyt, które są dowodem w postępowaniu. Dotąd nie wiedziałem, że dwie są uszkodzone. Nikt mnie o tym nie poinformował. Jestem zaskoczony taką informacją, jest dla mnie oczywiste, że te dowody muszą być odzyskane i zregenerowane - powiedział mecenas Władysław Pociej.
Kopia nie może być dowodem
Niestety, kopia, którą dysponuje adwokat, nie może być użyta w procesie. W przypadków dowodów cyfrowych w sądzie liczą się tylko specjalne kopie binarne z oryginału nagrania. Ich zgrywaniem zajmują się biegli informatycy. Zdaniem adwokata Antoniego Kani Sieniawskiego, sąd powinien poinformować prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa zniszczenia dowodów.
Do wypadku kolumny rządowej z Beatą Szydło doszło 10 lutego 2017 r. na jednej z ulic Oświęcimia. Samochód wiozący premier rządu uderzył w seicento 23-letniego Sebastiana Kościelnika. Mężczyzna został oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku. Nie zgodzili się z tym trzej prokuratorzy, którzy prowadzili śledztwo i odmówili podpisania aktu oskarżenia. Ich zdaniem, odpowiedzieć powinien funkcjonariusz ówczesnego BOR, a dzisiaj SOP, który prowadził samochód.
W procesie przesłuchano kilkudziesięciu świadków. Tylko jeden z nich zeznał, że rządowa kolumna miała włączone światła i sygnały dźwiękowe. Pozostali twierdzili że nie było sygnałów dźwiękowych.
Źródło: tvn24.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl