Proces Miloszevicia: zeznaje świadek masakry pod Belą Crkvą
Na procesie Slobodana Miloszevicia w Hadze zeznawał w czwartek Isuf Zhuniqi, albański wieśniak z Kosowa, który - przykryty ciałem zabitego sąsiada - przeżył masakrę pod wsią Bela Crkva w marcu 1999 r.
06.06.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
42-letni Zhuniqi zeznał przed ONZ-owskim trybunałem ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii, że Serbowie zabili ponad 60 Albańczyków, którzy uciekli z miasteczka przed serbskimi czołgami. Zhuniqi, ranny w ramię, został przygnieciony ciałem zabitego sąsiada i to go uratowało, gdy Serbowie dobijali pozostałe ofiary.
Świadek nie opowiadał na sali sądowej o tych wydarzeniach. Wcześniej złożył pisemne zeznanie, które - dla oszczędności czasu - w czwartek zostało tylko zreferowane przez prokuratora. Zhuniqi musiał jednak odpowiedzieć na pytania Miloszevicia, który sam prowadzi własną obronę.
Były prezydent Jugosławii jest oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwa, popełnione w czasie wojen w Bośni, Chorwacji i Kosowie w latach 90.
Przesłuchując Zhuniqiego, Miloszević jak zwykle sugerował, że wieśniaków zabiły NATO-owskie bomby, a nie serbskie kule. To nie były bomby, lecz serbska policja z bronią automatyczną. Widziałem to na własne oczy - odparł stanowczo świadek.
Do słynnej masakry pod wsią Bela Crkva (po albańsku Bellacerka) doszło 25 marca 1999 r., zaledwie 12 godzin po rozpoczęciu bombardowań NATO w Jugosławii.
Zhuniqi opowiadał, jak około 700 mieszkańców wsi zaczęło uciekać w stronę pobliskiego strumienia. Serbscy policjanci otworzyli do nich ogień. Później wygonili ludzi ze strumienia i oddzielili mężczyzn od kobiet. Mężczyznom kazali się rozebrać i zapędzili ich znów do strumienia. A potem przez pięć minut strzelali. Po jakimś czasie zaczęli dobijać żyjących.
Po masakrze Zhuniqi odnalazł żonę w pobliskim miasteczku. 31 marca dostał odłamkiem podczas bombardowania i stracił przytomność. Po trzech dniach obudził się już w Albanii. (aka)