Proces księdza Oko. Odpowie za artykuł o "lawendowej mafii"?
Przed sądem w Kolonii rusza proces księdza Dariusza Oko. W niemieckim czasopiśmie teologicznym opublikował on artykuł o "lawendowej mafii", w którym nazwał homoseksualistów "pasożytami", "nowotworem" i "plagą".
19.05.2022 | aktual.: 19.05.2022 13:08
W odpowiedzi na artykuł księdza Dariusza Oko w czasopiśmie "Theologisches" inny duchowny, ksiądz Wolfgang F. Rothe z Monachium, złożył doniesienie do prokuratury W lipcu 2021 roku sąd w Kolonii ukarał polskiego księdza karą grzywny w wysokości 4800 euro, a także redaktora czasopisma, w którym ukazał się artykuł. Polski kapłan odwołał się od wyroku, a 20 maja odbędzie się kolejny proces.
Portal "Deutsche Welle" rozmawiał z ks. Wolfgangiem F. Rothe, który wniósł doniesienie na ks. Oko. Niemiecki duchowny przyznał, że czuł przerażenie, gdy przeczytał artykuł polskiego księdza. Postanowił coś z tym zrobić, tym bardziej, że sam ujawnił się jako osoba homoseksualna.
- Ten artykuł w żaden sposób nie odpowiada standardom naukowym obowiązującym na państwowych uniwersytetach, przynajmniej tutaj w Niemczech. Normalne czasopismo naukowe nigdy nie opublikowałoby takiego artykuł, bo to czysty ciąg nienawistnych treści, które stara się on w jakiś sposób udowodnić. Nauka to coś zupełnie innego - mówi "DW" ks. Rothe.
Fałszywe tezy ks. Oko
Monachijski duchowny przekonuje, że podstawą tezą artykułu ks. Oko jest upatrywanie w homoseksualizmie przyczyny molestowania. - To teza ewidentnie fałszywa, o wręcz prawicowo-populistycznej narracji, która co rusz jest kultywowana, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Kiedy Dariusz Oko zwraca uwagę, że znaczna część ofiar nadużyć jest płci męskiej, i że wystarczy tylko wytrzebić księży homoseksualistów, aby opanować ten problem, to wydaje się pomijać fakt, że dużą część ofiar nadużyć stanowią też kobiety. Tak czy inaczej, artykuł ten w żaden sposób nie ma pokrycia w nauce i teologii - zaznaczył ks. Rothe.
Duchowny opowiada też o samym magazynie, w którym został opublikowany artykuł ks. Oko. - To bardzo kontrowersyjny magazyn. W czasopismach naukowych nie wolno z niego cytować, bo tak dalece odpłynął on w kierunku fundamentalistycznym i prawicowo-populistycznym. Ostatnio pojawiły się tam również tendencje związane ze sceptycznym podejściem do koronawirusa. Tak więc czasopismo to całkowicie porzuciło dyskurs teologiczny i nie spełnia już wymogów, jakie wyraża w swoim tytule - zauważa duchowny.
Po tym jak niemiecki ksiądz zgłosił doniesienie na ks. Oko, zaczął otrzymywać nienawistne wiadomości - głównie z Polski i w języku polskim. - Było tam napisane, że pochodzę od diabła, że powinienem zostać ekskomunikowany, że oczerniałem świętego kapłana, że nie jestem godzien być księdzem, że w tym Kościele i na tym świecie nie ma miejsca dla ludzi takich jak ja. I tym podobne rzeczy – opowiada.
Monachijski duchowny spodziewa się, że ks. Oko zostanie skazany. - Cokolwiek innego byłoby dla mnie zaskoczeniem, skoro sąd wydał wyroki skazujące wobec niego i wydawcy czasopisma. To znaczy, że sąd doszedł już do wniosku, iż artykuł ten spełnia znamiona przestępstwa podżegania do nienawiści. I byłoby bardzo zaskakujące, gdyby ten sam sąd doszedł teraz w procesie do innego wniosku - dodał.
Czytaj też: Berlin idzie na starcie z Chinami