Problem Tuska. Porażka w Sejmie "podważyła sprawczość"
Sejm nie zdecydował się na uchwalenie nowelizacji Kodeksu karnego, która miała na celu dekryminalizację pomocy w aborcji. - Sytuacja jest zaskakująca, dlatego że w ostatnich tygodniach, począwszy od wyborów do PE, wszystko zdawało się iść po myśli Tuska - komentuje w rozmowie z WP politolog Rafał Chwedoruk.
13.07.2024 07:08
W piątek Sejm nie uchwalił nowelizacji Kodeksu karnego, która miała na celu dekryminalizację pomocy w aborcji oraz umożliwienie przerwania ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży. Za uchwaleniem ustawy głosowało 215 posłów, przeciw było 218 posłów, a dwóch posłów wstrzymało się od głosu. Projekt przygotowali posłowie Lewicy.
W głosowaniu nie wzięło udziału trzech posłów KO: Krzysztof Grabczuk, Waldemar Sługocki, a także Roman Giertych, który był w piątek w Sejmie.
"To nie było zwykłe głosowanie" - napisał w piątek po południu na X szef PO, premier Donald Tusk. Poinformował, że Giertych i Sługocki zostaną zawieszeni w klubie poselskim oraz pozbawieni funkcji wiceprzewodniczącego klubu oraz wiceministra rozwoju i technologii. Dodał, że Grabczuk jest usprawiedliwiony, bo jest w szpitalu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Sytuacja jest zaskakująca dlatego, że w ostatnich tygodniach począwszy od wyborów do Parlamentu Europejskiego, wszystko zdawało się iść po myśli Tuska. Tymczasem pojawiły się problemy i to bardzo nieoczekiwane. Te bardziej oczekiwane, związane z koalicjantami i te bardziej nieoczekiwane, związane ze słynną "trójką" z KO - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską politolog prof. Rafał Chwedoruk.
Zaznacza, że każda koalicja jest potencjalnie konfliktem i permanentnym kryzysem, jednak na rozłam się nie zanosi. - Niewiele z tego wyniknie, dlatego że w tym Sejmie, przy obecnym stanie świadomości społecznej, nie ma żadnej możliwości poszukiwania innej większości niż ta, która jest na sali sejmowej. To nie jest poprzedni Sejm, gdzie nominalnie Zjednoczona Prawica dysponowała pięcioma mandatami przewagi; przynajmniej dwukrotnie byliśmy wówczas na progu wstrząsu i wyłonienia innej większości. Tu na coś takiego się absolutnie nie zanosi - mówi ekspert.
Jak zatem upadek ustawy złożonej przez Lewicę może wpłynąć na obóz Tuska? - Będziemy mieli raczej do czynienia z wewnętrznymi sporami o różnej skali w wykonaniu Donalda Tuska z poszukiwaniem możliwości zamanifestowania panowania nad sytuacją i realności swojej sprawczości, albowiem polityk ten wrócił do poważnych ról w polskiej polityce tylko z jedną legitymizacją; poprzez swoją sprawczość, a ta sytuacja podważyła sprawczość Donalda Tuska. Skoro ta ustawa pojawiła się na sali sejmowej, to raczej nie w intencji tego, żeby padła i to z powodu posłów Platformy Obywatelskiej - mówi prof. Chwedoruk.
Tusk ma problem
Politolog twierdzi, że to zdarzenie odbije się najbardziej na Romanie Giertychu, bo o obecność znanego prawnika na listach wyborczych walczył sam Tusk.
- Oczywiście jest to reakcja, która w najlepszym razie dla Tuska będzie miała wymiar paliatywny, tzn. część krytyków to zaakceptuje, natomiast zwłaszcza Lewica będzie chętnie przypominała tę historię i Tusk stanie przed koniecznością powrotu do tematu aborcji i przeforsowania liberalizacji tej ustawy. Trwanie w obecnym stanie grozi Tuskowi wzrostem poparcia dla Lewicy kosztem poparcia dla PO, a spośród różnych grup wyborców, ten temat interesuje takie grupy, które szczególnie licznie i karnie stawiają się przy urnach - zauważa politolog.
Odpowiedź Giertycha
Po kilku godzinach na wpis premiera odpowiedział Roman Giertych. "Projekt autorstwa pani poseł Anny Marii Żukowskiej z Lewicy przeczytałem dopiero w poniedziałek. Jeszcze nigdy nie było tak niechlujnego, nierozsądnego, a wręcz w niektórych punktach groźnego dla kobiet projektu ustawy. Nie mówiąc już o tym, że jeszcze nie było projektu, który wprowadzałaby taką wolną amerykankę w sprawach aborcji" - napisał Roman Giertych w serwisie X.
Zamieścił też szeroki opis swoich wątpliwości. Zaznaczył, że zgłaszał je jeszcze przed głosowaniem w Sejmie.
Wcześniej, po głosowaniu, Giertych tłumaczył, że postanowił nie brać udziału "ze względu na szacunek do poglądów jednak zdecydowanej większości wyborców KO oraz do dyscypliny klubowej". "Wiele moich poglądów ewoluowało, ale nie jestem Moniką Pawłowską (posłanką PiS, wcześniej polityczką lewicy) a rebours" - napisał na portalu X Giertych. Z kolei Sługocki napisał na platformie X, że jego nieobecność w Sejmie spowodowana jest podróżą służbową do USA, zaplanowaną kilka miesięcy temu.
"Policzek dla każdej z nas"
"Odrzucenie projektu to policzek dla każdej z nas. Lekarze nadal będą mogli zasłaniać się lękiem przed poniesieniem odpowiedzialności karnej za udzielenie pomocy swojej pacjentce. Rodziny i przyjaciele nadal będą ryzykować swoją wolność, by wesprzeć najbliższe sobie osoby. Absurd, jakim jest karanie za udzielenie chcianej pomocy, utrzymał się w polskim prawie" - napisała w oświadczeniu po głosowaniu Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA.
Rafał Bochenek, rzecznik PiS, poproszony przez PAP o komentarz do głosowania powiedział, że "zło nigdy nie może zwyciężać, a aborcja zawsze jest złem zarówno w stosunku do nienarodzonego dziecka, jak również do matki, która negatywne konsekwencje tego przestępstwa odczuwa całe życie".
Według niego odrzucone w piątek przepisy "miały doprowadzić do bezkarności dla tych, którzy aborcje chcieli stosować na masową skalę, bez żadnych ograniczeń". - A patrząc na to nieco z boku, to kolejny raz (premier Donald) Tusk i jego koalicjanci oszukali tę wąską grupę kobiet, ale jednak ich wyborców, które liczyły na te przepisy - dodał.
Aleksandra Gajewska, wiceszefowa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, pytana o głosowanie ws. dekryminalizacji pomocy w aborcji, oceniła, że to bardzo zły dzień dla kobiet. - Dzisiaj mieliśmy szansę walczyć o prawa kobiet, o zdrowie kobiet, o życie kobiet. Niestety, dalej lekarze będą bali się dokonywać aborcji, a przyjaciółka będzie mogła wylądować w więzieniu za pomoc przyjaciółce - powiedziała.
"Będziemy składać do skutku"
Z kolei posłowie Lewicy poinformowali, że na kolejnym posiedzeniu Sejmu ponownie złożą projekt nowelizacji kodeksu karnego dot. dekryminalizacji pomocy w aborcji. - Będziemy go składać do skutku - zapowiedziała przewodnicząca klubu Lewicy Anna Maria Żukowska.
Zauważyła, że w piątkowym głosowaniu zabrakło "tylko czterech głosów". - Może jednak uda się skruszyć sumienia kilku osób z Polskiego Stronnictwa Ludowego - dodała Żukowska.
Projekt nowelizacji kodeksu karnego był jednym z czterech poselskich projektów, które po kwietniowym posiedzeniu Sejmu zostały skierowane do Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży. Członkowie komisji zajęli się nim w pierwszej kolejności.
Mateusz Czmiel, dziennikarz Wirtualnej Polski