Prezydent Duda będzie pilnował przestrzegania konstytucji [OPINIA]
Andrzej Duda podczas przemówienia w Sejmie zapowiedział, że nie zgodzi się na naginanie i obchodzenie prawa. Będzie pilnował, by politycy spełniali obietnice wyborcze. A gdy będzie trzeba, sięgnie po weto lub skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. To byłoby świetne przemówienie, gdybyśmy zapomnieli o tym, co działo się od 2015 roku. Ale zapomnieć się nie da - pisze Patryk Słowik.
Przemówienie prezydenta do nowo wybranych posłów naprawdę mogło się podobać.
Któż z nas nie chciałby prezydenta, który strzeże konstytucji i dobrych obyczajów w tworzeniu prawa?
Czy znajdzie się choć jedna osoba, która powie "jestem za naginaniem prawa" lub "popieram wojnę, a nie wolność, solidarność i współpracę ponad podziałami politycznymi"?
Czy jest ktokolwiek, kto sprzeciwiłby się weryfikowaniu działań polityków przez prezydenta, występującego w imieniu obywateli?
Moglibyśmy więc wszyscy prezydentowi Andrzejowi Dudzie przyklasnąć. Gdyby nie drobne "ale". "Ale" w postaci tego, że pamięć ostatnich lat nakazuje uznać, że przemówienie wygłosił nie prawdziwy mąż stanu, lecz ktoś, kto po prostu chce stać się prawdziwym liderem bliskiego mu obozu politycznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Narzędzia prezydenta
Andrzej Duda sugeruje jasno: będzie wetował i będzie kierował do Trybunału Konstytucyjnego ustawy przyjmowane przez nową większość parlamentarną, które prezydentowi się nie spodobają.
Nowa koalicja będzie musiała więc pamiętać, że co prawda Polskę może modelować po swojemu, ale będzie to modelowanie z poważnymi ograniczeniami. Gdy bowiem nowi rządzący będą chcieli podjąć jakąkolwiek kontrowersyjną decyzję, odwrócić jakąś reformę Prawa i Sprawiedliwości, muszą liczyć się z prezydencką niechęcią. Głosów w Sejmie zaś do odrzucenia prezydenckiego weta brakuje.
I - dla jasności - takie jest prawo prezydenta. Nie ma i nie będzie nic niezgodnego z konstytucją, gdy głowa państwa powie: "nie podoba mi się ta ustawa, wetuję ją". Trudno jednak przyjąć - wbrew temu, co prezydent powiedział w Sejmie - że Andrzej Duda identycznie traktować będzie nowych rządzących, jak traktował Prawo i Sprawiedliwość i Jarosława Kaczyńskiego. To najzwyczajniej w świecie nieprawda.
Oczywiste jest to, że do tej pory jedno oko prezydenta było zamknięte, a drugie co najmniej przymknięte, podczas gdy lada moment głowa państwa będzie czujna jak nigdy przedtem.
Lider obozu
Przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy jednoznacznie pokazuje, że to on chce być liderem opozycji, przeciwwagą dla rządu i większości parlamentarnej. Skądinąd to, z indywidualnego punktu widzenia, założenie logiczne, gdyż - jeśli tylko Andrzej Duda nie chce iść na szybką emeryturę po zakończeniu swojej drugiej kadencji w 2025 roku - ma on spośród ludzi z obozu tzw. Zjednoczonej Prawicy najlepsze narzędzia w rękach, by być istotnym graczem, by trzeba było się z nim liczyć.
Andrzej Duda powiedział w Sejmie, że ostatnie osiem lat było dobre dla Polski.
- Dlatego wsparcie dla rodzin, kluczowe programy społeczne: 500, a już wkrótce 800 plus, obniżenie wieku emerytalnego, wsparcie dla emerytów i wiele innych muszą zostać utrzymane. Musi też zostać utrzymana i kontynuowana stabilność finansowa, gospodarcza państwa - podkreślił.
Andrzej Duda zaznaczył także, że trzeba kontynuować reformy zapoczątkowane przez Prawo i Sprawiedliwość, jak choćby budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Jednocześnie głowa państwa zapowiedziała, że będzie kontrolowała realizację obietnic wyborczych. Z nieznanych tylko przyczyn Andrzej Duda patrzył wtedy w kierunku Donalda Tuska, choć misję utworzenia nowego rządu powierzył przecież Mateuszowi Morawieckiemu.
Wojna na górze
Andrzej Duda mówił, że liczy na dobrą współpracę - dla dobra Polski.
- Jako prezydent RP deklaruję gotowość do współpracy z nowo wybranym parlamentem. Najważniejszym moim przesłaniem od samego początku sprawowania urzędu, od 2015 roku, była i jest współpraca, i jeszcze raz współpraca w najważniejszych dla Polski sprawach. Drzwi Pałacu Prezydenckiego są zawsze otwarte dla wszystkich, którzy są gotowi taką współpracę podejmować - podkreślał Andrzej Duda.
Prawda jest taka, że dobrej współpracy nie będzie. Będzie polityczna walka. Po jednej stronie rząd i większość parlamentarna. Po drugiej - Pałac.
Ale dla demokracji spór, o ile tylko prowadzony w cywilizowany sposób, to nic złego. Jeśli tylko Andrzej Duda naprawdę będzie pilnował przestrzegania prawa, w tym szanowania konstytucji, to można rzec jedynie, że lepiej późno niż wcale.
Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl