Premier w "Monitorze Wiadomości"
Premier Jerzy Buzek zaprzeczył, jakoby odwołanie ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego miało związek z aresztowaniem w ubiegłym tygodniu kapitana Urzędu Ochrony Państwa. Premier powiedział w nocy ze środy na czwartek w "Monitorze Wiadomości", że gdyby tak było, to odwołałby ministra Kaczyńskiego w ubiegłym tygodniu.
Jerzy Buzek podkreślił, że po otrzymanym w środę liście od Lecha Kaczyńskiego stracił do niego zaufanie. W liście są skandaliczne pomówienia i absurdalne oskarżenia pod adresem premiera - zaznaczył Jerzy Buzek. Dodał, że żaden szef rządu na świecie nie pozwoliłby na tego typu działania ze strony ministra wewnątrz rządu, ponieważ podważają one autorytet państwa. Jest to wykorzystywanie bezpieczeństwa obywateli do rozgrywki politycznej, na co się zgodzić nie mogłem - tłumaczył premier swoją decyzję.
Premier Buzek wyjaśnił, że odbył wiele spotkań z ministrem sprawiedliwości, aby zażegnać konflikt jaki wybuchł w ubiegłym tygodniu i aby Lech Kaczyński mógł pozostać na swoim stanowisku. Po sobotnim spotkaniu z ministrem Kaczyńskim byłem pełen nadziei. Moje zaufanie do ministra sprawiedliwości skończyło się, gdy wysłał do mnie list z pomówieniami - powiedział premier.
Premier podkreślił, że konflikt jaki wybuchł w ubiegłym tygodniu nie był konfliktem między ministrami Kaczyńskim i Pałubickim. Dodał, że aresztowanie kapitana Urzędu Ochrony Państwa bez powiadomienia premiera i ministra Pałubickiego spowodowało duże zamieszanie i napięcie w opinii publicznej. Premier oświadczył, że takie działanie jest niedopuszczalne.
Jerzy Buzek powiedział także, że generalnie współpraca Prokuratury z policją i Urzędem Ochrony Państwa układała się dobrze, ale ostatnie działania ministra Kaczyńskiego podważały autorytet instytucji publicznych, na co nie mógł się zgodzić.(ck)