Prof. Alojzy Nowak, rektor Uniwersytetu Warszawskiego© PAP | Radek Pietruszka

Pracownicy UW: "To lex Nowak". Tajemnicza poprawka pomoże rektorowi utrzymać władzę

Patryk Słowik

Profesor Alojzy Nowak jeszcze chwilę temu był - według przepisów - zbyt stary, by móc startować w kolejnych wyborach na rektora Uniwersytetu Warszawskiego. Rząd dodał jednak wrzutkę do technicznej nowelizacji Prawa o szkolnictwie wyższym, która mogła mu to umożliwić. Ustawa przeszła przez Sejm, ale - przynajmniej chwilowo - kontrowersyjne przepisy zablokował Senat, w którym rozpętała się burza.

  • Od czterech dobrze poinformowanych osób usłyszeliśmy, że nowy przepis to "lex Nowak".
  • Alojzy Nowak zasiada w radzie nadzorczej państwowej spółki, doradza prezydentowi, pomaga w rozstrzyganiu konkursów organizowanych przez NBP. Łączą go też biznesy z Beatą Kozłowską-Chyłą, prezes PZU.
  • 19 października 2022 r. w rządowym projekcie nowelizacji nie było przepisu wydłużającego limit wiekowy dla rektorów. Pojawił się - w niejasnych okolicznościach - 14 listopada 2022 r., gdy projekt trafił do Sejmu. Tak uniknięto konsultacji publicznych tego rozwiązania.
  • Przepis "wyłapała" Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego, czyli ustawowy organ przedstawicielski środowiska akademickiego. Zaopiniowała go negatywnie.
  • Ustawa została uchwalona przez Sejm, ale Senat wniósł poprawki i skasował kontrowersyjny przepis. Dopiero w styczniu okaże się, jakie będą ostateczne losy tego, co nazywane jest "lex Nowak".

***

Profesor UW, członek Senatu uczelni: - To lex Nowak!

Inny profesor, bardzo bliski współpracownik rektora: - Już rozumiem, dlaczego kilkukrotnie prof. Nowak bagatelizował temat kolejnych wyborów i dyskusje o tym, kto powinien być jego następcą.

Pracownik naukowy UW: - O tym, że powstaną przepisy skrojone pod Nowaka, w naszym środowisku rozmawiano już w wakacje, czyli kilka miesięcy przed opublikowaniem projektu ustawy z tą wrzutką.

Rektor jednego z uniwersytetów: - Po sprawdzeniu, kto będzie mógł skorzystać na wydłużeniu limitu wiekowego dla rektora, nie ma wątpliwości, że rząd i Sejm postanowili pomóc Alojzemu Nowakowi.

Życiowy sukces

Alojzy Nowak, profesor nauk ekonomicznych, to człowiek sukcesu. Jego wszystkie osiągnięcia, w tym lista spółek, którym doradzał lub w których organach pracował, zajęłyby kolejne trzy strony tekstu.

Długo wydawało się jednak, że nie dostąpi zaszczytu, o którym - wydaje się - marzył: nie zostanie rektorem Uniwersytetu Warszawskiego.

W 2012 r., gdy był już doświadczonym dziekanem Wydziału Zarządzania UW, droga do pałacu rektorskiego wydawała się otwarta.

Ale już w trakcie kampanii wyborczej Nowak dostrzegł, że nie ma szans wygrać. Na drodze stanął mu młody wówczas, ledwie 48-letni chemik Marcin Pałys.

- Nie jestem typem powstańca, bojownika za wszelką cenę. Jestem osobą koncyliacyjną i uważam, że dobro uniwersytetu jest kwestią zasadniczą - mówił gazecie studenckiej "PDF" Alojzy Nowak po tym, gdy wycofał swoją kandydaturę.

Gdy prof. Marcin Pałys został rektorem, zaproponował niedawnemu konkurentowi funkcję prorektora ds. badań naukowych i współpracy. Nowak ofertę przyjął.

Rok 2016. Kolejne wybory rektorskie i kolejna próba. I prof. Nowak znów, już w trakcie wyścigu, rezygnuje, a insygnia rektorskie wciąż dzierży Pałys. A Nowak, po raz trzeci, zostaje dziekanem wydziału zarządzania.

W 2020 r. Marcin Pałys już nie może ubiegać się o reelekcję - rektorem, zgodnie z przepisami, można być jedynie dwa razy z rzędu.

Alojzy Nowak nieformalnie sonduje poparcie. Okazuje się ono na tyle znaczne, że oficjalnie informuje, że chce zostać rektorem UW. Tym razem wygrywa. Zostaje rektorem UW w kadencji 2020-2024.

Jednym z tematów uniwersyteckiej debaty jest to, że prof. Alojzy Nowak w chwili objęcia urzędu ma 64 lata. To zaś oznacza, że rektorem będzie tylko przez jedną kadencję.

Powodem są przepisy. W 2018 r. PiS przyjęło Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Z ustawy jasno wynika, że rektor w dniu rozpoczęcia kadencji nie może mieć ukończonego 67. roku życia. Nowakowi więc zabraknie niewiele, ale zabraknie. A właściwie: "zabrakłoby".

"Techniczna" nowelizacja

28 marca 2022 r. Ministerstwo Edukacji i Nauki publikuje na stronie Rządowego Centrum Legislacji projekt nowelizacji Prawa o szkolnictwie wyższym i nauce oraz niektórych innych ustaw.

Samo ministerstwo w oficjalnych dokumentach nazywa projekt "nowelizacją techniczną".

Nowe przepisy mają bowiem dotyczyć wielu kwestii, ale łączy je - w ocenie ministerstwa - jedno: że to drobne zmiany mające na celu przede wszystkim wyeliminować wątpliwości, które powstały po kilku latach obowiązywania ustawy.

Projekt jako rządowy podlega procedurze uzgodnień z innymi ministerstwami, konsultacji publicznych oraz opiniowania przez organizacje specjalizujące się w tematyce szkolnictwa wyższego. Choć wpływa wiele uwag, to nie budzi dużych kontrowersji.

Ostatnia dostępna na stronie Rządowego Centrum Legislacji wersja projektu jest datowana na 19 października 2022 r. Rządowy dokument do Sejmu trafia 14 listopada 2022 r.

Zmienia się w nim pewien "drobiazg".

Dodany zostaje projektowany przepis w brzmieniu:

"w art. 20:

a) w ust. 1 pkt 7 otrzymuje brzmienie:

7) nie ukończyła 70. roku życia do dnia rozpoczęcia kadencji".

Gdy ktoś otworzy art. 20 ust. 1 pkt 7 obecnie obowiązującej ustawy, zobaczy, że chodzi o wiek członków rady uczelni. Trzeba ustawę albo dobrze znać, albo czytać dalej, by dostrzec, że dokładnie ten przepis stosuje się też do maksymalnego dopuszczalnego wieku rektora.

Krótko mówiąc: rząd już po pełnej procedurze konsultacyjnej postanowił dodać do "technicznej" nowelizacji przepis wydłużający limit wiekowy u rektorów (liczony według dnia rozpoczęcia kadencji) z 67 lat do 70.

Czyli postanowiono odwrócić to, co wprowadzano w 2018 r. Wówczas argumentowano, że zarządzający wielkimi organizmami, jakimi są uczelnie wyższe, powinni być w pełni sił, a witalności sprzyja młodość. W podobnym zresztą czasie PiS chciało wysyłać nielubianych sędziów, w tym ówczesną pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Gersdorf, na "emeryturę". Rzekomo byli za starzy, by orzekać, a po 65. roku życia – jeśli wierzyć ówczesnym uzasadnieniom – umysł nie pracuje już na najwyższych obrotach.

Dziś zapytane przez nas o to Ministerstwo Edukacji i Nauki argumentuje, że ważne jest doświadczenie i wiedza, które nabywa się wraz z wiekiem. A dlaczego zmianę dopisano już po konsultacjach, na ostatniej prostej? Bo – streszczając urzędniczą nowomowę – było można. Taką decyzję podjęło kierownictwo ministerstwa.

Dodany w ostatniej chwili przepis dostrzegła Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego. I w swej opinii, podpisanej przez przewodniczącego... Marcina Pałysa, nie pozostawiła na nim suchej nitki.

Rada Główna zarzuciła, że zmiana limitu wieku wykracza poza zakres przedmiotowy nowelizacji, nie była konsultowana, a krótkie uzasadnienie - sprowadzające się do tego, że warto wyrównać limit wiekowy obowiązujący w różnych organach uczelnianych - nie bierze w ogóle pod uwagę odmiennego charakteru ról sprawowanych przez uniwersyteckie organy. Czym innym bowiem jest na co dzień zarządzać uczelnią, a czym innym np. oceniać sposób zarządzania. Co zresztą - jak spostrzega Rada Główna - ustawodawca sam podkreślał przy uchwalaniu ustawy w 2018 r.

"Rada uważa, że wprowadzenie tej zmiany w takim trybie jest pochopne i dlatego opiniuje ją negatywnie" - konkluduje prof. Marcin Pałys.

To jednak nie wystarczyło. Projekt ustawy w dwa tygodnie przeszedł trzy czytania w Sejmie - stał się ustawą 1 grudnia 2022 r.

Teraz zajmie się nią Senat.

Poczet rektorów

Spośród 40 największych polskich uczelni, w tym uniwersytetów, na zmianie przepisów skorzystać może trzech rektorów. Warunki są dwa: musi to być rektor, który pełni dopiero swoją pierwszą kadencję, a w wyborczym roku będzie miał więcej niż 67 lat i mniej niż 70.

W tym gronie są prof. Zbigniew Gaciong z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Andrzej Sokala z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz prof. Alojzy Nowak z Uniwersytetu Warszawskiego.

Prof. Gaciong zasłynął swoim wsparciem udzielonym osobom znanym, w tym aktorom, podczas akcji szczepień na koronawirusa. Gdy jeszcze szczepionka na COVID-19 była towarem deficytowym, w spółce nadzorowanej przez Gacionga szczepiono poza kolejnością.

Gaciong poza funkcją rektora WUM jest m.in. wiceprzewodniczącym rady fundacji TVN. Ujmując najdelikatniej: nie jest ulubieńcem rządzących.

Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, nawoływał nawet w mediach, by Gaciong "podjął męską decyzję" (czyli podał się do dymisji po ujawnieniu sprawy ze szczepieniem znanych osób) oraz wskazywał, że "rektor WUM się kompromituje".

Andrzej Sokala to profesor nauk prawnych. W październiku 2015 r., na ostatniej prostej rządów Platformy Obywatelskiej, został wybrany na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego.

W trybunalskim fotelu jednak nigdy nie zasiadł. Sejm - po zmianie władzy - głosami posłów PiS przyjął uchwałę "w sprawie stwierdzenia braku mocy prawnej" uchwały o wyborze Andrzeja Sokali na sędziego TK.

Prezydent nigdy nie odebrał od Sokali ślubowania, a sam Trybunał uznał wybór "na zapas" za niezgodny z ustawą zasadniczą. Ostatecznie miejsce, które w TK miał zająć Sokala, zajmuje dziś Julia Przyłębska.

- Nikt o zdrowych zmysłach nie pomyśli, że stworzono przepisy z myślą o Gaciongu albo Sokali – mówi nam rektor jednego z uniwersytetów.

- Gotów byłbym pomyśleć, że przepisy tworzono ot tak, nie myśląc o nikim konkretnym. Ale raz, że tryb ich uchwalenia był nadzwyczajny, ewidentnie nakierowany na to, by nikt nie spostrzegł tej zmiany. Dwa – znam rektora Nowaka i wiem, że nie ma przypadków. I trzy – z całym szacunkiem do WUM i UMK, ale UW to o wiele potężniejszy ośrodek naukowy i każda władza chciałaby mieć w nim sprzyjającego rektora – dodaje profesor UW, senator uczelni.

Zapracowany rektor

Alojzy Nowak oburza się, gdy zarzuca mu się powiązania z PiS. Na swojej stronie internetowej chwalił się, że w 2020 r. "Gazeta Wyborcza", w wyniku ugody, opublikowała wyjaśnienie, w którym sam Nowak zaznaczył, że nigdy nie był kandydatem forsowanym przez PiS w wyborach na rektora UW.

Już po tym wyjaśnieniu, gdy Nowak został rektorem, na pierwszą inaugurację roku akademickiego za jego kadencji przybył prezydent Andrzej Duda, co wywołało falę protestów studentów UW.

Nowak jest członkiem prezydenckiej Narodowej Rady Rozwoju, zasiada w przyprezydenckiej Radzie ds. Szkolnictwa Wyższego, Nauki i Innowacji (składa się z 18 członków, w tym... 18 mężczyzn).

Alojzy Nowak przewodniczy też kapitułom konkursów organizowanych przez Narodowy Bank Polski na najlepsze prace magisterskie, doktorskie i habilitacyjne.

Zredagował w ostatnich latach kilka książek wspólnie z Teresą Czerwińską, minister finansów w rządzie PiS w latach 2018-2019.

Wreszcie jest członkiem kilku rad nadzorczych, w tym rady nadzorczej kontrolowanej przez państwo Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Do innej z rad, Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin, jego kandydaturę zgłosiło Powszechne Towarzystwo Emerytalne PZU (o czym obszernie pisała "Polityka").

Zasiadanie przez prof. Nowaka w radach nadzorczych budzi zresztą od dawna mieszane uczucia na uniwersytecie.

Sam rektor i pion prasowy uniwersytetu uważają, że łączenie działalności naukowej z biznesową to standard na najlepszych światowych uczelniach. I nie ma powodu, by krytykować rektora za to, że z jego usług wielu chce korzystać.

Innego zdania jest wielu pracowników naukowych uczelni. - Rektor niezależnej uczelni zarabiający w państwowej spółce? Przecież to naganna sytuacja - mówi jeden z profesorów UW.

Sprawą zajmowała się nawet rada uczelni UW.

Tego samego dnia wyraziła zgodę, by Alojzy Nowak zasiadał w czterech radach nadzorczych i zaapelowała, by zastanowił się, czy warto w nich zasiadać.

"Uniwersytet Warszawski jest ogromną i bardzo złożoną organizacją. Jest pożądane, aby Rektor mógł/mogła poświęcić 100 proc. swojego czasu instytucji, którą kieruje i za którą jest odpowiedzialny (...). W odniesieniu do wykonywania dodatkowego zajęcia zarobkowego, Rektor występując o taką zgodę, powinien/powinna rozważyć, czy jest ono: a) korzystne dla Uczelni, b) zgodne ze strategiami i polityką Uczelni oraz c) czy zaangażowanie Rektora może być w jakikolwiek sposób postrzegane negatywnie, a w konsekwencji zaszkodzić reputacji, pozycji i działalności Uczelni" - wskazano w uchwale rady uczelni UW zatytułowanej: "W sprawie stanowiska dotyczącego zarządzania konfliktami interesów".

Dla jasności: prof. Nowak w radach nadzorczych wielu spółek zasiadał też, zanim został rektorem UW.

W maju 2019 r. gazeta "Fakt" opublikowała na jego temat prześmiewczy artykuł pt. "Oto najbardziej zapracowany człowiek w Polsce!".

"Powiedzieć, że profesor Alojzy Nowak jest człowiekiem zapracowanym, to oddać tylko część prawdy. Poza zasiadaniem w radzie nadzorczej Jastrzębskiej Spółki Węglowej jest również członkiem RN PZU i od niedawna Banku Millenium. Ponadto naukowiec udziela się w działającej przy prezydencie Narodowej Radzie Rozwoju i jest prorektorem na Uniwersytecie Warszawskim. Wielozadaniowość to u Nowaka najwidoczniej kwestia genów, bo jego syn Bartłomiej to przewodniczący RN państwowego giganta PGNiG" - pisał "Fakt".

A tekst okrasił zdjęciami Nowaka, który - jak wynika z fotografii - przysypia podczas posiedzenia rady nadzorczej JSW.

"Na fotografii widać, że Nowak w posiedzeniu uczestniczył zdalnie. Nie siedział przy jednym stole z pozostałymi uczestnikami i być może to go tak zdemotywowało. Jako jedyny nie miał na sobie marynarki, był za to wygodnie rozparty w fotelu i sprawiał wrażenie średnio zainteresowanego przebiegiem wydarzenia. Wręcz znudzonego. Co złośliwsi, oglądając zdjęcie, mogliby nawet dojść do wniosku, że profesor Nowak uciął sobie drzemkę!" - pisał "Fakt".

- I byłaby to zabawna anegdota, gdyby nie to, że mówimy o obecnym rektorze UW - konkluduje jeden z naszych rozmówców z uniwersytetu.

Dobrze ubezpieczony

Alojzy Nowak jest też blisko związany z PZU, w którym przez wiele lat był w radzie nadzorczej. A także z Beatą Kozłowską-Chyłą, prezes zarządu państwowego ubezpieczyciela.

"Odnośnie relacji rektora UW z prof. Beatą Kozłowską-Chyłą, informuję, że mają one długoletni charakter zawodowy, tak jak z innymi pracownikami UW" – przekazała nam rzeczniczka UW Anna Modzelewska.

Nie ze wszystkimi pracownikami UW jednak rektor założył wspólny biznes.

Od 31 sierpnia 2018 r. Alojzy Nowak i Beata Kozłowska-Chyła są wspólnikami Polish Publishing Group, niedużej spółki z branży wydawniczej.

Do kwietnia 2020 r. prezesem spółki była Kozłowska-Chyła. Zastąpił ją na stanowisku Bartłomiej Nowak.

Alojzy Nowak był też komandytariuszem (w uproszczeniu: wspólnikiem, który jest pasywny; nie prowadzi biznesu na co dzień) w firmie zajmującej się usługami prawniczymi NZBC Legal Advisory Chyła Bielecki i Wspólnicy.

Część nazwy "Chyła" pochodzi od nazwiska wspólniczki - Beaty Kozłowskiej-Chyły.

Pod "Wspólnikami" kryje się m.in. Sławomir Żółtek, obecny prorektor UW, bezpośredni podwładny Alojzego Nowaka.

Spółka została rozwiązana w 2019 r.

Gdy Beata Kozłowska-Chyła została w 2020 r. prezes PZU, postanowiła kontynuować współpracę z Alojzym Nowakiem. Rektor UW wystąpił o zgodę na "dodatkowe zajęcie zarobkowe" w postaci pełnienia funkcji doradcy ekonomicznego prezesa PZU. Rada uczelni zgodę wyraziła.

PZU z kolei od października 2021 r. jest sponsorem strategicznym Akademickiego Związku Sportowego (innym ze sponsorów jest Orlen).

Prezesem AZS-u jest prof. Alojzy Nowak.

O Beacie Kozłowskiej-Chyle zrobiło się głośno w mediach kilka tygodni temu. A to dlatego, że 14 października 2022 r. wpłaciła 45 150 zł na rzecz funduszu wyborczego PiS.

Za kulisami

Zapytaliśmy Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy którykolwiek z członków kierownictwa KPRM omawiał kwestię "technicznej" nowelizacji z Alojzym Nowakiem oraz o to, czy uzasadnione w ocenie KPRM jest twierdzenie, że ustawa to "lex Nowak".

Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

O to samo zapytaliśmy Ministerstwo Edukacji i Nauki. W obszernym stanowisku resortu, jakie otrzymaliśmy, nie ma odpowiedzi na pytanie o spotkania z rektorem UW w sprawie ustawy.

Spytaliśmy o to samo prof. Alojzego Nowaka. Nie chciał osobiście komentować sprawy ani się spotkać.

Odpowiedzi udzieliła rzeczniczka prasowa UW [pełną treść publikujemy na końcu - red.]. Na pytanie, czy Nowak spotykał się z członkami PiS lub funkcjonariuszami publicznymi w sprawie wydłużenia limitu wieku dla rektora, otrzymaliśmy odpowiedź na niezadane pytanie: że Nowak nie wpływał na proces ustawodawczy. Zdaniem rektora mówienie o "lex Nowak" jest nieuzasadnione.

Spytaliśmy też PiS o ewentualne spotkania. Bez odpowiedzi.

Burza po tekście Wirtualnej Polski

Na posiedzeniu Senatu zakończonym w czwartek, wybuchła burza związana z tekstem opublikowanym przez Wirtualną Polskę dwa dni wcześniej.

Izba wyższa, w której większość ma opozycja, uznała, że niedopuszczalne jest uchwalanie przepisów, na których może skorzystać jeden człowiek.

- Wiele wskazuje na to, że głównym beneficjentem może być – nie mówię, że musi być - wspomniany rektor [Alojzy Nowak, rektor UW – red.]. Generalnie rzecz biorąc, proponowanie poprawek, które tak mocno są identyfikowane z jakimś indywidualnym przypadkiem, uważam za niedopuszczalne - przekonywał Bogdan Zdrojewski, senator Koalicji Obywatelskiej. - To, co stało się w Sejmie, to jest taka powtórka z rozrywki, czyli takie nadzwyczajne czary, kiedy to wrzuca się rzeczy niezwiązane z materią ustawy.

Zdrojewski podkreślił, że jest zwolennikiem tego, aby generalnie wydłużać możliwość pełnienia określonych funkcji, choćby ze względu na to, że dłużej żyjemy.

- Ale wolałbym, aby to odbywało się w trybie niezwykle transparentnym, a nie półukrytym - zaznaczył senator.

Pojęcie "lex Nowak", które po raz pierwszy pojawiło się w naszym tekście, zostało na posiedzeniu Senatu użyte trzykrotnie.

- Chyba nie ma gorszego, większego, poważniejszego zarzutu jak stwierdzenie, że projekt ustawy jest przygotowywany pod kątem tylko jednej osoby. Ja nie znam większego - ripostował Włodzimierz Bernacki.

Tak wiceminister nauki odpierał posądzenia, że na poprawce wprowadzonej przez rząd może skorzystać jedynie rektor Uniwersytetu Warszawskiego. Bernacki uznał zarzut za "haniebny".

Po naszej publikacji odbyło się też posiedzenie Senatu Uniwersytetu Warszawskiego.

Rektor Alojzy Nowak, który wcześniej odmówił rozmowy z WP, sam w czasie posiedzenia nawiązał do publikacji.

- Żadnemu z podanych w tekście faktów rektor nie zaprzeczył. Jedynie śmiał się i podkreślał, że to sprawa bez znaczenia. W zgodnej opinii przynajmniej kilku senatorów, jak na sprawę bez znaczenia, rektor zbyt usilnie przekonywał, że nic się nie stało - relacjonuje jeden z członków Senatu UW.

Inny dopowiada, że rektor kpił z prof. Marcina Pałysa, przewodniczącego Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, któremu nie udało się przekonać posłów do wyrzucenia kontrowersyjnego przepisu z ustawy.

- Sytuacja była dość kuriozalna: rektor największej polskiej uczelni przez kilkanaście minut przekonywał profesorów, dziekanów, najważniejszych pracowników uniwersytetu, że nie ma tematu, a ludzie zastanawiali się, po co w takim razie ciągle o tym mówi - zauważa kolejny członek Senatu UW.

Ustawa wróci teraz do Sejmu. Posłowie najprawdopodobniej w styczniu zdecydują o losach tego, co nazywane jest "lex Nowak".

***

Pełne stanowisko rzeczniczki prasowej UW Anny Modzelewskiej:

"Planowane podniesienie limitu wieku dla organu uczelni do 70. roku życia jest powrotem do rozwiązań funkcjonujących w szkolnictwie wyższym przez dziesięciolecia (dopiero w roku 2018 obniżono limit wieku do 67 lat w związku z wejściem w życie nowej ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, wprowadzonej przez min. Jarosława Gowina).

W razie wejścia w życie nowelizacji ustawy prof. Alojzy Z. Nowak rozważy ubieganie się o reelekcję. Jednocześnie informuję, że prof. Alojzy Z. Nowak nie dokonywał wpłat na żadną partię polityczną, nie wpływał na proces ustawodawczy, a nazywanie zmian w ustawie jego nazwiskiem uważamy za nieuzasadnione.

Odnośnie relacji rektora UW z prof. Beatą Kozłowską-Chyłą informuję, że mają one długoletni charakter zawodowy tak jak z innymi pracownikami UW".

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP magazyn
uniwersytet warszawskirektor uwAndrzej Duda
Wybrane dla Ciebie