Pożary w Polsce, zatrzymania w Ukrainie. Mamy stanowisko służb
Po zatrzymaniu przez ukraińskie służby 19 osób, które szykowały podpalenia obiektów m.in. w Polsce, pojawiły się pytania o rolę polskich służb w rozbiciu siatki związanej z rosyjską FSB. Rzecznik koordynatora służb specjalnych nie chce ujawniać szczegółów. W rozmowie z WP przyznaje jednak, że służby polskie i ukraińskie ściśle ze sobą w tym obszarze współpracują.
26.07.2024 15:48
- Współpracujemy ze służbami ukraińskimi. To naturalne, że służby ze sobą kooperują. Tym bardziej, jeśli chodzi o potencjalną działalność rosyjskich siatek wywiadowczych, które werbują ludzi do agenturalnej działalności. Ale nie chcemy tego komentować. Dlatego, że służby rosyjskie bardzo chcą wiedzieć, za które sznurki ciągniemy i z którymi nitkami do kłębka idziemy. Rosjanie chcą wiedzieć o naszych ruchach i co polskie służby wiedzą. Służby działają i pracują. I to jest najważniejsze - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Dobrzyński, rzecznik koordynatora służb specjalnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sprawcy mieli nagrywać podpalenia"
Przypomnijmy: w czwartek, w ramach specjalnej operacji przeprowadzonej w różnych regionach Ukrainy, rozbito grupę związaną z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB), która przygotowywała wzniecanie pożarów w miejscach odwiedzanych masowo, takich jak centra handlowe, stacje benzynowe, apteki i targowiska w Ukrainie, Polsce i krajach bałtyckich.
Według ustaleń śledztwa podejrzani wynajmowali za pieniądze osoby do dokonywania podpaleń cywilnych obiektów. Aby znaleźć potencjalnych wykonawców, wykorzystywano osobiste kontakty w kręgach przestępczych. Organizowano również przerzut podpalaczy za granicę i w tym celu przygotowywano dla nich fałszywe dokumenty - paszporty, prawa jazdy, karty zdrowia. W ten sposób rosyjscy agenci planowali przemycić swoich wspólników poza Ukrainę i "zalegalizować" ich w UE. Po dokonaniu ataków sprawcy mieli nagrywać podpalenia, aby dokumentować swoje czyny wobec zleceniodawców.
W ramach śledztwa policja przeprowadziła jednocześnie około 40 przeszukań w obwodach dniepropietrowskim, zaporoskim, iwanofrankowskim, połtawskim i w Kijowie. Policjanci skonfiskowali broń i amunicję, dziewięć samochodów oraz gotówkę o równowartości ponad 90 tys. dolarów. Przejęto również sfałszowane dowody rejestracyjne pojazdów, zaświadczenia lekarskie, świadectwa ukończenia szkoły i tysiące pustych formularzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polskie służby w kontakcie z sojusznikami
W Polsce w ciągu ostatnich miesięcy doszło do kilku pożarów i podpaleń. Największy, w maju, całkowicie zniszczył halę targową przy ulicy Marywilskiej w Warszawie. Z kolei w połowie lipca płonęła hala magazynowa w Porcie w Gdańsku.
Według ministra spraw wewnętrznych i administracji, koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka nie ma już wątpliwości, że po drugiej stronie mamy służbę specjalną obcego państwa.
- Bierzemy pod uwagę wszystko. Doświadczenia ostatnich miesięcy, począwszy od pierwszej próby podpalenia składu budowlanego we Wrocławiu, pokazują, że w każdej sytuacji trzeba brać pod uwagę działanie obcej agentury, która zleca jednorazowym agentom, za nieduże pieniądze, ze sprzętem dość amatorskim, podpalenie różnych obiektów - mówił w TVN24 szef MSWiA.
W podobnym tonie wypowiada się nasz informator, oficer służb.
- Wszystkim większym pożarom polskie służby się przyglądają. Wszystkie tropy sprawdzane są przez ABW, a polskie służby są w ciągłym kontakcie z sojusznikami, gdyż do podobnych wydarzeń dochodzi również w innych krajach. To nie jest tylko problem Polski, ale całej Europy i Ukrainy - mówi nam oficer służb.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski