Pożary w Polsce, zatrzymania w Ukrainie. Mamy stanowisko służb

Po zatrzymaniu przez ukraińskie służby 19 osób, które szykowały podpalenia obiektów m.in. w Polsce, pojawiły się pytania o rolę polskich służb w rozbiciu siatki związanej z rosyjską FSB. Rzecznik koordynatora służb specjalnych nie chce ujawniać szczegółów. W rozmowie z WP przyznaje jednak, że służby polskie i ukraińskie ściśle ze sobą w tym obszarze współpracują.

Do pożaru hali magazynowej przy ul. Oliwskiej na terenie gdańskiego portu doszło 14 lipca
Do pożaru hali magazynowej przy ul. Oliwskiej na terenie gdańskiego portu doszło 14 lipca
Źródło zdjęć: © East News | Przemek Swiderski/REPORTER
Sylwester Ruszkiewicz

26.07.2024 15:48

- Współpracujemy ze służbami ukraińskimi. To naturalne, że służby ze sobą kooperują. Tym bardziej, jeśli chodzi o potencjalną działalność rosyjskich siatek wywiadowczych, które werbują ludzi do agenturalnej działalności. Ale nie chcemy tego komentować. Dlatego, że służby rosyjskie bardzo chcą wiedzieć, za które sznurki ciągniemy i z którymi nitkami do kłębka idziemy. Rosjanie chcą wiedzieć o naszych ruchach i co polskie służby wiedzą. Służby działają i pracują. I to jest najważniejsze - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Dobrzyński, rzecznik koordynatora służb specjalnych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Sprawcy mieli nagrywać podpalenia"

Przypomnijmy: w czwartek, w ramach specjalnej operacji przeprowadzonej w różnych regionach Ukrainy, rozbito grupę związaną z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa (FSB), która przygotowywała wzniecanie pożarów w miejscach odwiedzanych masowo, takich jak centra handlowe, stacje benzynowe, apteki i targowiska w Ukrainie, Polsce i krajach bałtyckich.

Według ustaleń śledztwa podejrzani wynajmowali za pieniądze osoby do dokonywania podpaleń cywilnych obiektów. Aby znaleźć potencjalnych wykonawców, wykorzystywano osobiste kontakty w kręgach przestępczych. Organizowano również przerzut podpalaczy za granicę i w tym celu przygotowywano dla nich fałszywe dokumenty - paszporty, prawa jazdy, karty zdrowia. W ten sposób rosyjscy agenci planowali przemycić swoich wspólników poza Ukrainę i "zalegalizować" ich w UE. Po dokonaniu ataków sprawcy mieli nagrywać podpalenia, aby dokumentować swoje czyny wobec zleceniodawców.

W ramach śledztwa policja przeprowadziła jednocześnie około 40 przeszukań w obwodach dniepropietrowskim, zaporoskim, iwanofrankowskim, połtawskim i w Kijowie. Policjanci skonfiskowali broń i amunicję, dziewięć samochodów oraz gotówkę o równowartości ponad 90 tys. dolarów. Przejęto również sfałszowane dowody rejestracyjne pojazdów, zaświadczenia lekarskie, świadectwa ukończenia szkoły i tysiące pustych formularzy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polskie służby w kontakcie z sojusznikami

W Polsce w ciągu ostatnich miesięcy doszło do kilku pożarów i podpaleń. Największy, w maju, całkowicie zniszczył halę targową przy ulicy Marywilskiej w Warszawie. Z kolei w połowie lipca płonęła hala magazynowa w Porcie w Gdańsku.

Według ministra spraw wewnętrznych i administracji, koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka nie ma już wątpliwości, że po drugiej stronie mamy służbę specjalną obcego państwa.

- Bierzemy pod uwagę wszystko. Doświadczenia ostatnich miesięcy, począwszy od pierwszej próby podpalenia składu budowlanego we Wrocławiu, pokazują, że w każdej sytuacji trzeba brać pod uwagę działanie obcej agentury, która zleca jednorazowym agentom, za nieduże pieniądze, ze sprzętem dość amatorskim, podpalenie różnych obiektów - mówił w TVN24 szef MSWiA.

W podobnym tonie wypowiada się nasz informator, oficer służb.

- Wszystkim większym pożarom polskie służby się przyglądają. Wszystkie tropy sprawdzane są przez ABW, a polskie służby są w ciągłym kontakcie z sojusznikami, gdyż do podobnych wydarzeń dochodzi również w innych krajach. To nie jest tylko problem Polski, ale całej Europy i Ukrainy - mówi nam oficer służb.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
podpaleniapożarysłużby specjalne
Zobacz także
Komentarze (98)