Pożar w Ząbkach pod lupą ABW. Sprawdzają media społecznościowe
Ostatnie duże pożary w Polsce są pod lupą służb specjalnych. ABW sprawdza media społecznościowe, rosyjskie kanały i media, czy nie pojawił się tam zdjęcia lub nagrania płonącego budynku w podwarszawskich Ząbkach. To jeden z elementów weryfikacji możliwych tropów - pisze "Rzeczpospolita".
Prokuratura okręgowa Warszawa-Praga poinformowała o wszczęciu śledztwa dotyczącego pożaru, który miał miejsce w Ząbkach w czwartek wieczorem. Do kolejnego dużego pożaru doszło w Wielkopolsce w piątek.
W miejscowości Buk ogień miał się pojawić w jednym z pomieszczeń sklepu popularnej sieci handlowej. W ostatnich dniach także kilkukrotnie pojawiło się zadymienie na stacji metra Racławicka w Warszawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Paliło się jak zapałka". Ekspert zapytany o przyczynę pożaru w Ząbkach
Wszystkie te zdarzenia są obiektem zainteresowań służb specjalnych - przekazał Jacek Dobrzyński.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Pożar w Ząbkach. Mieszkańcy wracają do lokali
ABW sprawdza media społecznościowe
Jak pisze "Rzeczpospolita" ABW sprawdza m.in. to, czy filmy lub zdjęcia płonącego kompleksu w Ząbkach publikowane były poza Polską i w jakich krajach. Funkcjonariusze prześwietlają pod tym kątem media społecznościowe.
Skąd takie działanie? – Dywersanci zatrzymani w związku z pożarem hali przy Marywilskiej jako dowód wysyłali przez zaszyfrowany komunikator film dokumentujący wykonanie zadania. Tak zrobił np. Daniil B. (19-letnii Ukrainiec, jeden z podejrzanych), który na polecenie zleceniodawcy z rosyjskich służb nagrał płonącą halę – film opublikowano później na rosyjskich portalach propagandowych. Także w sprawie pożaru w Ząbkach trwa selekcja, czy jakieś nagrania lub zdjęcia z płonącym kompleksem, opuściły nasz kraj, czy trafiły na wschód – twierdzą źródła, na które powołuje się gazeta.
- Jeżeli ktoś mówi, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego się tym zajmuje, to znaczy, że dopuszcza możliwość aktu terroru czy sabotażu – uważa Piotr Niemczyk, były wiceszef zarządu wywiadu UOP. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" zaznacza jednak, że w jego ocenie nie można każdego podpalenia traktować jako dywersję.
Pożar w Ząbkach
W czwartek po godzinie 19 zapaliło się poddasze w pochodzącym z 1998 r. budynku na osiedlu przy ulicy Powstańców w Ząbkach. W bloku znajdowało się ponad 200 mieszkań.
Pożar udało się opanować w późnych godzinach nocnych. Komendant główny PSP nadbryg. Wojciech Kruczek poinformował w piątek rano, że nie ma ofiar śmiertelnych pożaru ani poważnie poszkodowanych.
Dla śledczych teraz kluczowe jest ustalenie, gdzie było źródło powstania ognia. Zabezpieczaniem śladów zajmą się stołeczni policjanci z wydziału dochodzeniowo-śledczego - tego samego, który dokumentował dowody w spalonej hali przy Marywilskiej - pisze "Rzeczpospolita".
Źródła: "Rzeczpospolita", WP Wiadomości