Powrót obostrzeń. Pierwszy ekspert zauważa, że Adamowi Niedzielskiemu jakby brakuje stanowczości
Pogarsza się sytuacja epidemiczna w województwie lubelskim. Zajęte są prawie połowa łóżek i większość respiratorów. Już dwa powiaty tego regionu spełniają kryteria wprowadzenia "żółtej strefy", czyli lokalnych obostrzeń zapobiegających rozszerzaniu się epidemii koronawirusa. Minister Zdrowia, który sam ustalił te kryteria, nie podejmuje kroków.
- Tu aż się prosi, żeby podjąć konkretne decyzje. Województwo lubelskie od wielu dni nie schodzi z czołówki raportów o COVID-19. Jak dotąd Ministerstwo Zdrowia tylko zapowiada, że wprowadzi lokalne obostrzenia, ale to się nie dzieje - mówi WP dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. Tak ekspert komentuje dane z raportów Ministerstwa Zdrowia na temat nowych zakażeń.
Po publikacji w poniedziałek okazało się, że już drugi powiat woj. lubelskiego spełnia kryteria wprowadzenia "żółtej strefy" obostrzeń. Chodzi o powiat lubelski, czyli gminy okalające stolicę regionu. Przeciwko COVID-19 zaszczepiło się tam 43 proc. mieszkańców. W ciągu 14 dni potwierdzono tam ponad 190 zakażeń. Rekord 27 zakażeń odnotowano 23 września.
Z kolei powiat łęczyński (miasto Łęczna i okolice) już od zeszłego tygodnia spełnia kryteria "żółtej strefy". Jak wynika z trendu potwierdzanych zakażeń, teraz zmierza już w stronę granicy obostrzeń dla "strefy czerwonej".
- Rozumiem, że decyzja o obostrzeniach jest trudna, ma wręcz polityczny charakter i może zostać opacznie zrozumiana jako kara dla lokalnej społeczności. Mamy do czynienia z epidemią wśród osób niezaszczepionych i należy zacząć zapobiegać pogorszeniu sytuacji - dodaje Sutkowski.
- Gdy obostrzenia zostaną wprowadzone, musi minąć kilka tygodni, aby sytuacja się poprawiła - przypomina.
Obostrzenia bez zmian. Minister czeka na okrągły tysiąc zakażeń
Minister Zdrowia zadeklarował w poniedziałek, że na razie nie będzie zmian w obostrzeniach. - Przy tej liczbie nie przewidujemy zmian w restrykcjach - poinformował minister zdrowia Adam Niedzielski, odnosząc się do danych o zakażeniach w całej Polsce.
Pod koniec sierpnia Ministerstwo Zdrowia informowało, że lokalne obostrzenia epidemiczne zostaną wprowadzone w powiatach, gdy na 10 tys. mieszkańców pojawi się 12 przypadków infekcji. Powiaty łęczyński i lubelski spełniają te kryteria, a trzy inne (również z Lubelskiego) balansują na granicy wskaźnika.
Jednak sam podział na strefy epidemiczne: zielone, żółte i czerwone miał być wprowadzony, gdy dzienna liczba zakażeń przekroczy tysiąc. Ten warunek nie został spełniony.
W woj. lubelskim zajęta jest prawie połowa przygotowanych łóżek dla pacjentów z COVID-19 (253 miejsca z 524), a także większość przygotowanych dla nich respiratorów (19 z 33 dostępnych). Według lubelskich lekarzy część pacjentów to zatwardziali antyszczepionkowcy.
Nowe obostrzenia. Szykuje się awantura przed Sejmem
Według nieoficjalnych informacji obostrzenia mogą być wprowadzone już w tym tygodniu. W strefach żółtych miałyby polegać na wprowadzaniu limitów dla osób niezaszczepionych, ograniczaniu zgromadzeń publicznych i imprez kulturalnych, wprowadzeniu obowiązku noszenia maseczek na otwartym powietrzu.
Na publikowane w mediach przecieki o obostrzeniach zareagowały żywiołowo środowiska antyszczepionkowców, krytycy poczynań rządu w sprawie ograniczania epidemii oraz posłanka PiS Anna Maria Siarkowska. Uważają, że lokalne obostrzenia to bezpodstawny totalitaryzm i segregacja sanitarna.
Antyszczepionkowe stowarzyszenie Stop NOP wezwało swoich sympatyków do tego, aby przez trzy dni (29.09.-1.10) demonstrowali pod Sejmem.