Powódź to też dowód na ocieplenie klimatu. "Przygotujmy się na skrajne zjawiska pogodowe"
Burze, ulewy i powodzie w Polsce, jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nie skończą się szybko. - Mamy w Polsce bardzo dynamiczne warunki atmosferyczne, dlatego w przyszłości możemy spodziewać się kolejnych powodzi - komentuje hydrolog prof. Paweł Rowiński.
22.06.2020 | aktual.: 22.06.2020 17:45
Podtopione domy w wielu miejscowościach, szczególnie na południu Polski, nieustający alert pogodowy i podniesiony poziom wód w rzekach. To skutki burz z nawalnymi opadami deszczu, które przechodzą nad Polską od kilku dni. Zniszczenia widoczne są na Mazowszu, na Śląsku, na Dolnym Śląsku i w Kujawsko-Pomorskiem. Zalany został m.in. Małopolski Łapanów czy Szczyrzyc.
Jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nic nie wskazuje na to, że ulewy niebawem się skończą.
IMGW: "To dopiero początek całej sytuacji"
- Cała sytuacja, która ma miejsce w Polsce w związku z opadami burzowymi, dopiero się zaczęła. Powyżej normy opady utrzymają się w województwie śląskim, małopolskim i dolnośląskim. Prognozowaliśmy, że czerwiec będzie gorący. Ale opady są większe niż się spodziewaliśmy i towarzyszy im gorące powietrze pompowane znad Morza Czarnego - mówi Wirtualnej Polsce rzecznik prasowy IMGW, Grzegorz Walijewski.
Jak tłumaczy opady coraz bardziej się kumulują, a retencja się wypełnia. Lokalne powodzie pojawią jeszcze się m.in. w województwie małopolskim i podkarpackim. - Sytuacja zrobiła się poważna na południu Polski. Tam pada od 70 do 90 mm na dobę, czyli tyle, ile w normalnych warunkach spada przez cały miesiąc. A najgorsze jest o, że taki opad występuje w bardzo dużym natężeniu. Oznacza to, że w ciągu godziny, w jednym miejscu zbiera się nawet 25 mm deszczu, co powoduje ogromne zagrożenie powodziami. Nawet mocno zabudowane studzienki nie wytrzymują pod naporem wody - tłumaczy Walijewski.
I zwraca uwagę na to, że w tym samym czasie w Polsce mamy do czynienia z suszą hydrologiczną, która występuje w części Warty, Odry i Drawy.
- Ostatnie dwa tygodnie czerwca będą wilgotne, opady utrzymają się powyżej normy opadowej, szczególnie na południu - mówi Grzegorz Walijewski.
I dodaje: - Klimat w Polsce się zmienia, opady są nawalne, burzowe, utrzymują się powyżej normy. Oficjalnie możemy powiedzieć, że jest to skutek zmiany klimatycznych.
Hydrolog: "Zaczynamy mieć w Polsce dynamiczne warunki atmosferyczne"
Jak tłumaczy hydrolog prof. Paweł Rowiński, wiceprezes Polskiej Akademii Nauk, powodzie będą się prawdopodobnie powtarzały, ale wszystko zależy od tego, czy opad będzie skumulowany i w jakim czasie się rozłoży.
- Zaczynamy mieć w Polsce bardzo dynamiczne warunki atmosferyczne i musimy się tego spodziewać w przyszłości - mówi prof. Paweł Rowiński. Jak tłumaczy, z prognoz zmian klimatycznych wynika, że w Polsce coraz częściej będziemy mieć długie okresy suche, a w znacznie krótszym czasie będzie padać dużo deszczu.
- Dawniej susze występowały rzadko, a w tej chwili mamy niemal permanentną suszę. Jednak nawalne i krótkotrwałe opady nie rozwiązują problemu suszy, bo spływają do rzek i nie wsiąkają w glebę - mówi prof. Rowiński.
- Na to nakłada się kiepskie przystosowanie naszej infrastruktury do opadów. Nie potrafimy zbierać wody na okresy suszy. Musimy myśleć całościowo o gospodarce wodnej i przygotowywać się na skrajne zjawiska pogodowe - mówi prof. Rowiński.
Klimatolog: "Takie zjawiska nasilają się wraz ze zmianami klimatu"
- Nie można przypisać odpowiedzialności zmianom klimatu za jakiekolwiek pojedyncze zjawiska ekstremalne. Susze czy powodzie zdarzały się do zawsze. Jednak prawdopodobieństwo wystąpienia takich zjawisk rośnie wraz ze zmieniającym się klimatem. Dotyczy to zarówno suszy, jak i powodzi – tłumaczy prof. Zbigniew Kundzewicz, klimatolog i hydrolog.
I podkreśla, że jednego roku możemy mieć susze i powodzie, co widać za oknem. Długie okresy posuszne będą przerywane bardzo intensywnymi opadami, które będą powodowały szkody.
- To się składa w jedną całość ze zmianami klimatu. W cieplej atmosferze mieści się więcej pary wodnej. Oznacza to, że możliwość magazynowania wody w atmosferze rośnie wraz z wyższą temperaturą, a co za tym idzie intensywniejszy opad jest bardziej możliwy - mówi prof. Kundzewicz.
I wyjaśnia, że projekcje na przyszłość pokazują wzrost temperatury, ale nie przewidują znaczącego wzrostu opadów letnich. - Temperatura rośnie, a opady nie. Nawet jeżeli spadnie więcej wody, to znacznie więcej wyparuje. Studium całej Europy pokazuje, że zawartość wilgoci w glebie może się znacznie zmniejszyć - mówi prof. Kundzewicz.
Czytaj też: Koronawirus. Raport z frontu, dzień piąty. Po omacku
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl