Powódź nie miała być tak gwałtowna. Rosjanin pogrążył się w rozmowie

Na jaw wychodzą kolejne szokujące szczegóły dot. zachowania rosyjskich żołnierzy po wysadzeniu zapory w Nowej Kachowce. Okazuje się, że Rosjanie nie przejmowali się losem ludności cywilnej - ratowali jedynie siebie i broń. Rosyjska propaganda wykorzystała także ukraińskie nagrania i przedstawiła je jako swoje.

Woda miała nie być tak gwałtowna. Rosjanin pogrąża się w rozmowie
Woda miała nie być tak gwałtowna. Rosjanin pogrąża się w rozmowie
Źródło zdjęć: © TG
Mateusz Czmiel

Kolejnym potwierdzeniem celowego zdetonowania przez okupantów zapory w Nowej Kachowce jest przechwycona rozmowa telefoniczna Rosjanina z jego żoną, którą opublikował ukraiński wywiad.

Najbardziej szkoda im ubrań

Okupant mówi, że brał udział w ewakuacji żołnierzy i broni. Nie udzielili jednak żadnej pomocy miejscowej ludności. - Ewakuowaliśmy się tylko sami - przyznał. Dodaje, że szybki wzrost wody był zaskoczeniem, ponieważ z góry ostrzegano ich, że nie będzie gwałtownej i wielkiej powodzi. - Mówili, że poziom wody nie wzrośnie szybko - słyszymy na nagraniu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jedyne, czego żałują okupant i jego żona, to fakt, że nie udało się uratować "ubrania". Los ludzi, którzy wpadli w tarapaty z powodu zbrodni Rosjan, nie zaprząta w ogóle ich głowy.

«МЫ СЕБЯ ТОЛЬКО ЭВАКУИРОВАЛИ»

To niejedyne bezczelne zachowanie Rosjan. Jak podaje Obozrevatel, tamtejsza propaganda wykorzystała film, na którym ukraiński dron wojskowy dostarcza wodę mieszkańcom wsi Oleszki. "Propagandziści tradycyjnie przedstawiają dobrą pracę Ukraińców jako własną" - podkreśla kanał.

Na nagraniu wykorzystanym w Federacji Rosyjskiej ukraiński żołnierz z 406. brygady podaje kobiecie butelkę wody za pomocą drona.

Z 400 osobami nie ma kontaktu

Tymczasem dramat Ukraińców trwa. Bliscy nie mogą skontaktować się z prawie 400 osobami z podtopionych miejscowości na lewym brzegu Dniepru na południu Ukrainy, które okupowane są przez siły rosyjskie - pisze w sobotę rosyjska redakcja BBC, powołując się na informacje od wolontariuszy.

Sytuacja na zatopionym terytorium na lewym (wschodnim) brzegu Dniepru, kontrolowanym przez Rosję, jest trudna - podkreślają wolontariusze.

W sobotę rano liczba wniosków o ewakuację wynosiła 1751, przy czym pod niektórymi adresami mieszka kilka osób. Ewakuacji wymaga 117 dzieci, 32 osoby o ograniczonej możliwości przemieszczania się i 183 emerytów. Wolontariusze posiadają też o informacje o dwóch osobach, które nie doczekały ewakuacji i zginęły.

Wcześniej lojalny wobec władz ukraińskich mer Oleszek Jewhen Ryszczuk powiedział w rozpowie z Polską Agencją Prasową, że w okupowanych i zalanych wodą po wysadzeniu tamy w Nowej Kachowce Oleszkach zapasów jedzenia pozostało na dwa dni. Brakuje również wody pitnej, Rosjanie nie ewakuują ludzi, a na pomoc organizacji międzynarodowych nie można liczyć.

Czytaj też:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainiednieprzapora
Wybrane dla Ciebie