Poważne zarzuty pod adresem abp. Sławoja Leszka Głodzia. Mamy komentarz ks. Wojciecha Lemańskiego
- Nie podaję w wątpliwość relacji innych księży, bo być może spotkała ich krzywda ze strony arcybiskupa, ale ja takiego świadectwa o nim nie złożę - tak o abp. Sławoju Leszku Głodziu mówi ks. Wojciech Lemański. Wskazuje na to, że bohaterowie reportażu o metropolicie gdańskim nie przedstawili swoich zarzutów z "otwartą przyłbicą".
25.10.2019 | aktual.: 25.10.2019 13:41
W czwartek TVN24 opublikował materiał w programie "Czarno na białym" o abp. Sławoju Leszku Głodziu. Duchowny miał publicznie poniżać, wyzywać i szantażować duchownych. W materiale telewizji padły zeznania jednego z księży, który współpracował z Głodziem. Pojawiają się zarzuty o mobbing oraz przemoc.
Ks. Wojciech Lemański w rozmowie z Wirtualną Polską wskazuje na to, że sytuacja przedstawiona w materiale TVN24 porusza kwestię sprzed kilku lat (z 2013 roku - przyp. red.), gdy funkcję nuncjusza apostolskiego pełnił jeszcze Celestino Migliore.
- Wtedy ta sprawa rozeszła się po kościach, jak widać niewiele się zmieniło - stwierdza duchowny w rozmowie z Wirtualną Polską, dodając, że arcybiskup Głódź "ma już swoje lata i lada chwila przejdzie na kościelną emeryturę".
- Można by mieć pretensje do skrzywdzonych przez niego księży, że nie potrafili tej sprawy załatwić "z otwartą przyłbicą". Im nic nie grozi, wierzę, że czują skrzywdzeni, ale należałoby przedstawić swoje racje w sposób nieanonimowy - mówi Lemański, wskazując na to, że bohaterowie mają zasłonięte twarze oraz zmodyfikowane głosy. Z kolei argumenty, które padają w reportażu nazywa "opiniami, plotkami z magla, które mogą mieć ziarno prawdy".
- Podoba mi się z kolei wypowiedź księdza Adama Świeżyńskiego z Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego, który występuje pod swoim imieniem i nazwiskiem, jednoznacznie nazywając rzeczy po imieniu - mówi duchowny.
Ks. Wojciech Lemański: w Kościele nie ma mobbingu
Osoby, które występują we wspomnianym reportażu nazywają zachowanie abp Głodzia mobbingiem. - To jest jedno z moich trudniejszych doświadczeń - powiedział anonimowo proboszcz jednej z gdańskich parafii. Inny wskazywał na to, że "ludzie boją się Sławoja Leszka Głodzia".
- W Kościele mobbingu nie ma. Jeżeli ktoś ma wygórowane ambicje, bo chciałby osiągnąć jakiś stopień kariery, to dla niego jest to sytuacja mało komfortowa. Żaden hierarcha nie może księdzu odebrać możliwości spowiadania, odprawiania mszy, katechizowania - tłumaczy WP ksiądz Lemański.
Pojawiają się również zarzuty o to, że hierarcha miał pobierać środki na wystawne życie parafii, do których metropolita gdański przyjeżdżał, by udzielać sakramentu bierzmowania. Opłata za tę "usługę" to miał być koszt co najmniej kilku tysięcy złotych. Dzięki temu księża mogą uzyskać awans oraz przeniesienie na "bardziej intratną parafię".
- A kto powiedział, że trzeba mieć dużą parafię? - pyta retorycznie ks. Lemański - Przecież kapłaństwo to nie jest zdobywanie funduszy, budowanie zaplecza finansowego. To powinna być służba ludziom - dodaje Lemański.
Ks. Wojciech Lemański broni metropolity gdańskiego? Jest jedno "ale"
Duchowny jednoznacznie przyznaje, że zdaje sobie sprawę z tego, że abp Sławoj Leszek Głódź "nie należy do osób łatwych w obejściu". - Miałem z nim do czynienia, gdy był ordynariuszem w mojej diecezji warszawsko-praskiej. Słyszałem o nim wiele różnych opinii, ale moje rozmowy z nim wspominam bardzo pozytywnie, mimo że jestem uznawany za kontrowersyjną osobę w Kościele - mówi duchowny w rozmowie z WP.
- Nie podaję w wątpliwość relacji innych księży, bo być może spotkała ich krzywda ze strony arcybiskupa, ale ja takiego świadectwa o nim nie złożę - podkreśla. Lemański dodaje również, że to jednocześnie nie znaczy, że podobają mu się wszystkie zachowania gdańskiego metropolity.
- Na przykład jego postawa wobec zmarłego księdza Jankowskiego, który uczynił Kościołowi olbrzymie krzywdy. Bronienie tej postaci przez arcybiskupa jest błędem - zaznaczył w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jak powinna być reakcja Watykanu w sprawie kontrowersyjnych zachowań i wulgarnych wypowiedzi abp. Głódzia? Duchowny wskazuje na to, że pismo ws. sytuacji w rezydencji duchownego trafiło już na biurko nowego nuncjusza apostolskiego arcybiskupa Salvatora Pennacchio.
- Niestety wulgaryzmów w życiu publicznym nie brakuje. Czy biskupi są wolni od tego? Używanie słów powszechnie uznawanych za wulgarne to nie przestępstwo. To za mało, by zainterweniował nuncjusz i rozpoczął jakąkolwiek procedurę - tłumaczy ks. Lemański.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl