Polska"Potwór w sutannie" apeluje. Chce od sądu uniewinnienia

"Potwór w sutannie" apeluje. Chce od sądu uniewinnienia

Za kilka dni ma ruszyć apelacja księdza Jacka W. z okolic Torunia. W pierwszej instancji został skazany na siedem lat więzienia za seksualne wykorzystywanie chłopca, którego uznał za swoją "żonę". Duchowny domaga się uniewinnienia.

 "Potwór w sutannie" apeluje. Chce od sądu uniewinnienia
"Potwór w sutannie" apeluje. Chce od sądu uniewinnienia
Źródło zdjęć: © WP | Facebook, Mikołaj Podolski

Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, termin pierwszej rozprawy apelacyjnej wyznaczono na 17 stycznia. Odbędzie się ona przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku.

Ksiądz Jacek w swojej apelacji domaga się uniewinnienia lub ewentualnie złagodzenia wyroku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wielki atak zimy w Belgii. Śnieg sparaliżował Brukselę

Apeluje też jednak prokuratura, która chce m.in., by kapłanowi zaostrzono wyrok. Zamiast zasądzonych wcześniej siedmiu lat miałby więc odsiedzieć dziewięć lat. Ponieważ Jacek W. jest tymczasowo aresztowany od 2023 r., wyszedłby na wolność dopiero w 2032 r.

W pierwszej instancji wśród zasądzonych przestępstw znalazło się m.in. zgwałcenie - zarówno typ podstawowy, jak i kwalifikowany, za który kodeks karny przewiduje surowszą karę, ponieważ chodzi o osobę, która stała się ofiarą, gdy była poniżej 15. roku życia. Na karę miało wpływ to, że zdaniem sądu ksiądz Jacek W. wykorzystał stosunek zależności chłopca od niego, a także znęcał się nad nim.

Duchownemu grozi maksymalnie 12 lat więzienia, ponieważ chodzi o czyny sprzed kilku lat. Obecnie, po zmianie prawa, mógłby usłyszeć wyrok nawet 20 lat więzienia.

"Jesteśmy mężem i żoną"

Kiedy do mediów w 2023 r. dostała się wiadomość o zatrzymaniu księdza, dziennikarze okrzyknęli go mianem "potwora w sutannie". Bo poza pedofilią i gwałtami miał też dopuszczać się wobec chłopca szeregu innych szokujących czynów.

Maciej (imię zmienione) był ministrantem w parafii w Unisławiu, dużej wsi niedaleko Torunia. U księdza Jacka zaczął się spowiadać jako 12-latek. Tak zdaniem śledczych miał rozpocząć się ciąg zdarzeń, który doprowadził do wielu okrutnych przestępstw. Prokuratorzy musieli podzielić je na dwa rodzaje - te popełnione na dzieciach do 15. roku życia oraz na osobach w wieku powyżej 15 lat.

Do pierwszej grupy zakwalifikowano upijanie Macieja i wykorzystywanie go w stanie upojenia. Duchowny miał także manipulować chłopcem. Według śledczych zainscenizował mszę, podczas której włożył na palec chłopca różaniec i powiedział "od teraz jesteśmy mężem i żoną".

Natomiast kiedy Maciej skończył 15 lat, duchowny miał kupować mu ubrania, buty, telefony i zabierać na wycieczki, by dalej wykorzystywać go seksualnie. Według prokuratury występowało tu nadużycie stosunku zależności, bowiem chłopak uważał go za swojego przewodnika duchownego.

- Dodatkowo ksiądz znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie w ten sposób, że uderzał go, wyzywał słowami powszechnie uznawanymi za obraźliwe, popychał, rozdarł całe ubranie oraz w jednym przypadku zmusił go do spania nago w zamkniętym pomieszczeniu – wylicza zarzucone kapłanowi czyny Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

"Opowiedział mi wstrząsającą historię"

Zdaniem śledczych ksiądz miał dopuszczać się tych czynów w latach 2013-2017, kiedy jako wikary pełnił posługę w Unisławiu. Później, w 2019 r., został proboszczem w Dąbrówce Królewskiej pod Grudziądzem.

W obu miejscowościach wspominają go dobrze, głównie jako kapłana otwartego na młodzież. Dawał dzieciom lizaki na kolędzie. Mieszkańcy pamiętają również, że bardzo ciężko chorował, ledwo wymknął się śmierci, dużo się wtedy za niego modlili.

Jacek W. od początku do niczego się nie przyznawał. Na przesłuchaniach mówił tylko o swoim stanie zdrowia w tamtym okresie, lecz prokuratura cały czas trzymała się tego, że mógł kierować swoim postępowaniem.

Proces zajął niecały rok. Był zamknięty dla mediów. Wyrok zapadł w sierpniu 2024 r.

Sąd skazał księdza Jacka, obecnie 47-letniego, na siedem lat bezwzględnego pozbawienia wolności oraz 100 tys. zł częściowego zadośćuczynienia na rzecz Macieja.

Jako pierwsza w mediach społecznościowych poinformowała o decyzji sądu pierwszej instancji Joanna Scheuring-Wielgus, europosłanka z Torunia, która pomogła zorganizować pomoc prawną dla pokrzywdzonego.

"Zimą 2022 po raz pierwszy rozmawiałam z 22-letnim wówczas chłopakiem. Opowiedział mi wstrząsającą historię swojego życia, jako ministranta księdza Jacka. Działaliśmy szybko, szybko działała prokuratura. Dziękuję mecenasowi Laszlo Schlesingerowi za poprowadzenie sprawy i pomoc chłopakowi" - napisała na Facebooku Scheuring-Wielgus.

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)