Ksiądz grzmi w sieci. "Pokaleczeni psychicznie pseudokatolicy"
Gdyński proboszcz Jarosław Piotrowski w umieszczonym w sieci wpisie nazwał Kongres Katoliczek i Katolików "biednymi i pokaleczonymi psychicznie pseudokatolikami" oraz "judaszową wspólnotą". Duchownemu nie spodobało się, że organizacja urządziła spotkanie z Martą Glanc, która jest córką księdza, by opowiedziała o swoim dramacie.
Spotkanie odbyło się 13 marca w siedzibie Stowarzyszenia Wolnego Słowa w Warszawie. Podczas niego Marta Glanc mówiła o swoim dzieciństwie i tajemnicy, którą przez lata musiała skrywać, by nie wyszło na jaw, że jej ojciec jest księdzem. Okazją do rozmowy była jej książka "Córka księdza", która niedawno się ukazała i w której pochodząca z małej miejscowości dziennikarka opisała kulisy relacji ze swoim ojcem, a także podejścia Kościoła do jej przypadku i do wszystkich dzieci księży.
O ile spotkanie przebiegło w bardzo przyjaznej atmosferze, to później w sieci pojawiły się komentarze, które bardzo zdziwiły autorkę "Córki księdza". A jeszcze bardziej, że zamieścił je kapłan.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Patryk Jaki ruszył do ataku. Był "ustalony z dinozaurami Kaczyńskiego"?
"Jesteście biedni i pokaleczeni psychicznie pseudokatolicy! Zakładajcie judaszowe wspólnoty... Epatować dramatem skrzywdzenia przez ojca jest sadomasochizmem. Nie bronię tych kapłanów, którzy zrobili krzywdę Dziecku, Matce i... sobie" - napisał ksiądz Jarosław Piotrowski w jednym z komentarzy.
A w innym dodał: "Wiele osób było czy byli poruszenie, czy zażenowani??? Bo ja bym był zażenowany epatowaniem życiowym dramatem....".
Kto jest wrogiem Kościoła?
- Czy pan uważa, że to normalne, że na kongresie katolików - a właściwie pseudokatolików, którzy podważają piąte i szóste przykazanie - epatuje się dramatem dziecka i matki? - zaczyna rozmowę z Wirtualną Polską kapłan.
- Ten kongres pod płaszczykiem reform w Kościele chce przeprowadzić zmianę ortodoksji kościelnej - twierdzi duchowny. - Obserwuję to od trzech lat. Łączy się też ze środowiskami wrogo nastawionymi do chrześcijaństwa. Tu chodzi o rozbicie Kościoła. Jeśli ktoś jest katolikiem, to przyjmuje w całości prawdy wiary - dodaje.
Ksiądz Piotrowski podkreśla, że nie podoba mu się pomysł błogosławieństwa związków tej samej płci. Był oburzony, gdy dowiedział się, że kongres modlił się za nie podczas jednego ze spotkań.
- To manipulacja. To otwieranie drzwi po to, żeby najpierw była akceptacja, ale tu nie chodzi o akceptację. Tu chodzi o wprowadzenie tego, co nazywamy małżeństwami jednopłciowymi, co nie jest małżeństwem, bo słowo "matrimonium" w języku łacińskim oznacza "zradzać", czyli "rodzić" - uważa gdyński duchowny.
- To środowisko chyba bardziej na razie walczy o akceptację Kościoła, niż żeby Kościół udzielał im ślubów - zauważam.
- Dobrze pan powiedział: "na razie" - odpiera Piotrowski. - Proszę popatrzeć na to, co się dzieje na Zachodzie. Jak to było wprowadzane w kościołach w Holandii czy w Niemczech. Ja nie wyobrażam sobie, żebym jako katolik jednoczył się z wrogiem Kościoła, żeby mówić o reformie Kościoła - stwierdza.
- Kto jest wrogiem Kościoła?
- Ten, kto jest wrogiem dekalogu i wrogiem cywilizacji w szerokim sensie.
Proboszcz mówi, że ma pretensje do kongresu, a nie do autorki książki. Uważa, że została wykorzystana przez organizację, który chwyta się różnych metod, by zreformować Kościół.
Na pytanie, czy do wyrażania takich poglądów powinien używać internetu, odpowiada, że jego zdaniem lepiej, żeby księża używali internetu do polemizowania z organizacjami, niż robili to z ambony, która - jak podkreśla - powinna służyć do głoszenia słowa bożego.
- Internet to dla mnie duży skład śmieci. A jeśli jakaś osoba sporo chodzi po śmietniku, to znajdzie wiele dobrych rzeczy - stwierdza.
Dla Kościoła lepiej, żebym milczała
Marta Glanc wcale nie czuje się wykorzystana przez kongres. Wręcz przeciwnie, bardzo chwali spotkanie, członków kongresu i jest im wdzięczna, że mogła z nimi otwarcie porozmawiać. Bo nie chodzi jej tylko o nią, ale również o wiele innych dzieci księży.
- Ze strony Kościoła dzieci księży nie doczekały się żadnych słów, które wyrażałyby troskę i zainteresowanie pomocą im i ich matkom. To znamienne, że pierwszy ksiądz katolicki, który publicznie skomentował moją historię, mówi o zażenowaniu tym, że w ogóle głośno ją opowiadam - komentuje Glanc.
I dodaje: - Dla Kościoła lepiej, żebym milczała, a katolicy trzymali się wytycznych instytucji. Jeśli odważą się zadawać pytania i pochylać nad wykluczonymi z Kościoła, są obrażani. To może jeden ksiądz, ale pokazuje szerszy problem tej instytucji.
Chcą reformy Kościoła
Rzeczniczka kongresu, siostra Barbara Radzimińska, podkreśla, że to nie ksiądz ma decydować o tym, kto i komu opowie o swojej krzywdzie. Skoro Marta Glanc przyjęła zaproszenie, to chciała na ten temat mówić.
- To jak z ofiarami przemocy seksualnej. To one decydują, kiedy zaczną mówić i z kim zaczną rozmawiać. One same wiedzą, co im pomaga, a co nie. Kim jesteśmy, żeby oceniać, czy to sadomasochizm? - pyta siostra Barbara.
Nadmienia, że kongres składa się z osób o różnych poglądach i różnym spojrzeniu na wiele kwestii, które połączyła myśl o konieczności reformy Kościoła w duchu tez głoszonych przez papieża Franciszka.
- Uważamy, że osoby ze środowiska LGBT też mają prawo być w Kościele - wyjaśnia rzeczniczka kongresu. - Przecież kiedy ja idę na mszę, to nie pytam księdza, czy żyje w celibacie, czy spał ostatnio z kobietą. Kościół powinien przyjmować swoje dzieci i prowadzić je do Boga, a nie potępiać je na starcie - dodaje.
Kościół daje księdzu wolną rękę
Kościół nie będzie wyciągał żadnych konsekwencji wobec kapłana w związku z jego wpisami w internecie.
- Zgodnie z aktualnymi normami prawa kościelnego duchowny ponosi osobistą odpowiedzialność za wszelkie własne publikacje oraz działania podejmowane przez siebie w mediach - tłumaczy ksiądz Maciej Kwiecień, rzecznik Archidiecezji Gdańskiej.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski