Finał śledztwa prokuratury. Sprawdzili, co zakonnice robiły dzieciom
Prokuratura skończyła postępowania w sprawie dzieci z DPS-u w Kamieniu Krajeńskim na Pomorzu, które na klęczkach sprzątały kościół pod nadzorem siostry elżbietanki. Zakonnice zostały oczyszczone z większości podejrzeń, z jednym wyjątkiem.
- Wiodąca część tego śledztwa dotyczyła znęcania się nad pensjonariuszami Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży. Ta część została umorzona, podobnie jak część dotycząca zmuszania przemocą lub groźbą mieszkańców DPS-u do wykonywania prac porządkowych na terenie kościoła. Żadna z osób nie potwierdziła, żeby była do czegokolwiek zmuszana - zaznacza w rozmowie z Wirtualną Polską Marcin Przytarski, Prokurator Rejonowy w Tucholi.
I dodaje: - Sprawdzano również, czy doszło do złośliwego i uporczywego naruszania praw pracowników DPS-u. W tej części również materiał dowodowy nie dostarczył wystarczająco informacji, by czyjekolwiek prawa pracownicze zostały naruszone.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bat na kierowców w Gorzowie. Wpadali jeden za drugim
Prokurator Przytarski nadmienia jednak, że z całej sprawy wyłączono materiały dotyczące siostry Hanny K. To sprawa, która zaczęła się dla prokuratury kilka miesięcy wcześniej. W wyniku postępowania wiosną tego roku zakonnica usłyszała zarzut naruszenia nietykalności cielesnej pensjonariusza oraz jego znieważenia. Jak usłyszeliśmy, śledczy zakończyli również to postępowanie.
- W tym przypadku skierowano do sądu wniosek o warunkowe umorzenie - mówi szef prokuratury w Tucholi.
Przy warunkowym umorzeniu decyzja będzie należała do sądu. Może skończyć się na tym, że zakonnica w takim przypadku zostanie uznana za winną zarzucanych jej czynów, ale nie zostanie wymierzona jej kara. Warunkowe umorzenie można stosować tylko w przypadku przestępstw mniejszej wagi.
Afera z klęczącymi dziećmi
Skandal w Kamieniu Krajeńskim został nagłośniony na początku roku przez lokalnego dziennikarza Sławomira Słomkowskiego z Kanału 10, który upublicznił nagranie, na którym było widać cztery młode osoby, które na kolanach i pod nadzorem zakonnicy sprzątały tamtejszy kościół. Od razu pojawiły się spekulacje, że zostały do tego zmuszone.
Kontrowersje podsycał fakt, że byli to podopieczni miejscowego Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży, prowadzonego przez elżbietanki. Sytuacja nasuwała więc skojarzenia z domami dziecka i DPS-ami, w których zakonnice znęcały się nad podopiecznymi (o czym pisała Wirtualna Polska).
Po wybuchu afery miejscowy proboszcz Eugeniusz Pepliński zabrał głos w sprawie.
- Sprawie nadano posmak sensacji, sugerując przemoc, rzekomo stosowaną wobec podopiecznych DPS czy jego pracowników, którzy mieli być zmuszani do prac porządkowych - grzmiał kapłan z ambony.
- Ten dom prowadzony jest przez siostry, więc proszę być spokojnym, tam nie dzieje się nic niepokojącego - przekonywała zimą w rozmowie z Wirtualna Polską siostra Karolina, szefowa placówki. - Staramy się stworzyć im dom. To naprawdę bardzo wyczerpująca praca. Siostry pracują 24 godziny na dobę.
W lutym szeroko opisaliśmy sprawę w obszernym reportażu "Dzieci, zakonnice i wściekły proboszcz. Kulisy afery w DPS w Kamieniu Krajeńskim". Przedstawiliśmy w nim tło konfliktu, szczegóły funkcjonowania DPS-u, stanowiska wszystkich stron oraz opinie samorządowców na temat tego skandalu.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski